BLOG
Wczoraj ok. 10.30 miał miejsce w czeskiej Studence wypadek pociągu. Eurocity
jechał z prędkością około 140 km/h. Zginęło 7 osób zostało rannych a 66
zostało rannych. Wśród ofiar była jedna Polka, obrażenia odniosło 10 naszych
rodaków. Gdy tylko Donald Tusk dowiedział się o katastrofie zapadła decyzja
,że wraz z Ewą Kopacz na złamanie karku jedzie na miejsce. Trwoniąc pieniądze
podatnika na benzynę. Będąc tam kompletnie zbędnym. Bo wszystko co Donek może tam pomóc to zrobić sobie zdjęcie.
Wtedy jeszcze nie znaliśmy dokładnego bilansu ani tego ,że 54 Polacy
siedzieli w 4 ostatnich wagonach przez co siła uderzenia była dla naszych
rodaków mniejsza. Równie dobrze Donald mógł liczyć(i liczył bo takie
katastrofy to zawsze plus dla rządu) ,że ofiar będzie 20 a rannych 200 osób.
Byłaby wtedy szansa na żałobę narodową i pokazanie się jako poważny, współczujący mąż stanu. Zapewne Donkowi jest szkoda. Taka branża.
Zakładam ,że po tym wypadku europarlamentarzyści przegłosują wprowadzenie do wszystkich europejskich pociągów pasów bezpieczeństwa. Nie zdziwię się gdy wprowadzą też ograniczenie do 50 km/h dla pociągów. Francuskie TGV jadące z prędkością 50 na godzinę? Urokliwe prawda?
Nie wiadomo gdzie wtedy był prezydent. Logika dwupartyjna nakazywałaby mu też się zjawić- najlepiej jako pierwszy. Mam nadzieję ,że nie zjawił się nie
przez nieudolność a przez pryncypia. To nie jest duża nadzieja. Tak samo
nieduża jest ta ,która każe wierzyć w dziennikarzy, tych ,którzy pod nos
podtykają mikrofon maszyniście. Temu maszyniście w zaschniętej krwi na
twarzy, który otarł się o śmierć.
Niestety po raz kolejny okazuje się ,że nawet tragedii nie potrafimy przeżyć bez upolitycznienia jej.