Bechis Bechis
1075
BLOG

Gontarczyk martwi sie o przyszłość Zyzaka

Bechis Bechis Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

W ostatnim numerze "Uważam Rze" ukazała się recenzja książki Pawła Zyzaka "Gorszy niż faszysta". Autorem recenzji jest znany historyk, dr Piotr Gontarczyk. Ponieważ książkę Zyzaka skończyłem czytać / nie "przejrzałem", nie "przerzuciłem" tylko skończyłem czytać / w niedzielę, z zainteresowaniem zabrałem się do lektury.

I z każdym kolejnym zdaniem ogarniało mnie coraz większe zdumienie połączone z niedowierzaniem i niesmakiem.

Recenzent ma prawo do wygłaszania własnych opinii - na tym polega recenzja. Dobrze jednak by były one choć odrobinę udokumentowane, a fakty , na które się powołuje - prawdziwe. Tymczasem...

Już na samym początku recenzji możemy przeczytać, że piewrsza część książki jest "ułomna". Dlaczego ? Tego już autor nie tłumaczy. Jest ułomna i tyle.

"Źle się stało, że ona /  książka / wyszła spod pióra głównego bohatera" / ?? / A niby kto miałby tę ksiązkę napisać? Dr Gontarczyk? To dlaczego tego nie zrobił? Piotr Gontarczyk zarzuca autorowi, że napisał coś, co powinien napisać ktoś inny. Osobliwe. Zwłaszcza, że nikt jakoś nie garnął się do pisania właśnie takiego podsumowania.

Zyzak przyjął metodę - moim zdaniem udaną - żeby maksymalnie zobiektywizować swoją pracę. A że nie osiągnął ideału ? Bywa, ale to chyba nie powód, aby przywoływać łacińskie maksymy o byciu sędzią we włąsnej sprawie. Bo w ten sposób odbiera się praktycznie prawo wszystkim autorom autobiografii do pisania o tym, co przeżyli, czego doznali,  jakie wrażenia odnosili.

Zarzycanie, że Zyzak traktuje swoją działalnosć jako przełom"iście kopernikański" może tylko wywołać uśmiech i wzruszenie ramion. Fakt, że używa określeń "słynny" i "legendarny" dla każdego, kto tę książkę przeczytał widoczne bedzie ironiczno-humorystyczne zabarwienie tych okresleń. I trzeba naprawdę dużo złej woli, aby tego nie dostrzec.

Zyzak ma całkowitą rację, gdy pisze o podziale społeczeństwa widocznym po ukazaniu sie jego biografii o Lechu Wałęsie. Tak właśnie było i tak jest do dzisiaj. Dla jednych jest to praca wnosząca bardzo wiele do naszej wiedzy o najnowszej historii Polski a dla innycyh to "gniot", którego aż wstyd wziąć do ręki.

Dr Gontarczyk nawiązuje również do programu J. Pospieszalskiego  z udziałem prof. Andrzeja Friszke. I to jest jeden z najbardziej dziwacznych momentów jego recenzji. Gontarczyk z ogromną zawziętością broni Friszkego, pisze o "cenzorskich" zapędach Zyzaka, dużo mówi / w całej recenzji / o "warsztacie naukowym" a nie wspomina, że Andrzej Friszke zdecydował się wziąć udział w programie na temat ksiązki, której - i to jest największe curiosum - nie czytał ! Czy tak wygladać powinien "warsztat naukowy" historyka z tuytułem profesorskim, którego tak zajadle broni Gontarczyk ? Mogę sobie wyobrazić dyskusję o filmie, której uczestnik widział jedynie trailer, ale taka dyskusja dopuszczalna jest może u szwagra na imieninach a nie w poważnym programie. Nie czytałem - nie biorę udziału. To chyba logiczne, ale jak widać - nie dla wszystkich. "Warsztat" prof. Friszke jest ok. , "warsztat" Zyzaka jest "be".

I w żadnym momencie swojej pracy Zyzak nie mówi o "niekompetencji" prof. Friszke i Paczkowskiego. Nie rozumie ich zachowania, ale to zupełnie inna sprawa. Ja też nie rozumiem. Ani brania udziału w dyskusji o książce, której się nie zna, ani przepraszania L.Wałęsy w imieniu "cechu historyków".

Piotr Gontarczyk ma Zyzakowi za złe, że nie dość dokładnie została przez niego opisana krytyczna recenzja książki "Lech Wałęsa - idea i historia" autorstwa Gontarczyka właśnie. Urażona miłość własna...?

W innym fragmencie swojego tekstu Gontarczyk dokonuje dość sprytnego zabiegu. Niby wszystko jest w porządku, ale czytelnik który nie zna pracy "Lech Wałęsa - idea i historia" może dojść do przekonania, że określenia na temat L.W.  typu 'łotr", czy "prymitywny łobuz" są autorstwa Zyzaka. Kilka linijek niżej Gontarczyk wspomina o anonimowych blogerach, ale przytoczone powyżej epitety nie są anonimowe. Mają konkretnego autora i nie jest nim Paweł Zyzak.

Zarzut, że stwierdzenie Zyzaka, iż ksiązka jest "faktografią wydarzeń związanych z publikacją biografii Lecha Wałęsy" jest fałszywe, znów nie wytrzymuje krytyki. Bo taki zarzut można postawić każdej faktografii. W każdej bowiem będą podane fakty, wydarzenia, które bezpośrednio badź pośrednio wiążą sie z innymi osobami, innymi zdarzeniami.

Ale jak się chce uderzyć to kij zawsze sie znajdzie / wolę przytoczyć to określenie niż przywoływać słynne zdanie A.Wyszyńskiego o człowieku i paragrafie.. /..

I kolejny zarzut : Zyzak zbyt dużo pisze o sobie, o swoich podróżach, o Ganleyu i Libertasie, o swoich nagrodach - im. Mackiewicza i im. Maziarskiego. A czy to źle, że o tym pisze ? Tytuł ksiązki jednoznacznie wskazuje, że jednym z zamiarów autora było pisanie o sobie. O swoich sukcesach i niepowodzeniach, o swoim odbiorze tego wszystkiego, co działo się po publikacji biografii Lecha Wałęsy.

Ale dla Piotra Gontarczyka to powód do ataku. Nawet żartobliwe porównanie daty swoich urodzin z tytułem ksiązki Orwella jest dobrym powodem, by uderzyć.

I na koniec rzecz, która najbradziej mnie zdumiała.

Piotr Gontarczyk jest niesamowivie wdzięczny D.Tuskowi za podniesienie na niebotyczny wręcz poziom ceny ksero jednej strony w IPN-ie. Pomija całkowicie przytooczony przez P. Zyzaka poziom cen za te usługi np. na Uniwesytecie Stanford - kilkakrotnie niższy. Moja córka przygotowuje się do doktoratu na jednej z uczelni Ivy League. Jeżeli Piotr Gontarczyk miałby takie życzenie, to służę cenami za stronę ksero w uczelniach Ligi Bluszczowej.

Zresztą idąc tropem dr. Gontarczyka to np. aptekarz powinien marzyć, aby rząd podnióśł cene Ibupromu do 100 zł za opakowanie. Bo wtedy zyski apteki byłyby pewno większe a więc i pensja aptekarzea na etacie byłaby wyższa. A że nie wszystkich byłoby stać ? To niech się zadowolą zimnymi kompresami na bolące głowy.

Zarzutów do tak krótkiej recenzji mógłbym postawić jeszcze wiele. Ale nie o to chodzi, by mnożyć zarzuty

Zastanawiam sie tylko... Dlaczego ?

Dlaczego dr Piotr Gontarczyk - historyk, którego ogromnie cenię, przeczytałem i mam wszystkie jego prace - dlaczego z taką pasją atakuje młodego doktoranta?

I nasuwa mi się pewne rozwiązanie.

Wśród naukowców, jak i wśród wielu innych środowisk istnieje bardzo mocna rywalizacja. Ta chęć bycia pierwszym, najważniejszym. To mnie powinno sie zapraszać, pytać, prosić o opinię, cytować, nagradzać... Każdy , kto pojawia się na horyzoncie stanowi potencjalne zagrożenie dla mojej pozycji. Dość niskie to, ale bardzo ludzkie.

A więc, czyżby ... zazdrość?

 

 

Bechis
O mnie Bechis

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura