Belka Belka
512
BLOG

Gospodarka głupcze!, czyli więcej niż gafa

Belka Belka Polityka Obserwuj notkę 12

 

Dwie tablice smoleńskie i zaraz dwie wpadki językowe  - brak myślnika w pierwszej i byk w nazwisku w drugiej - ale za to sprawiedliwie rozdzielone trzeba przyznać.

 

"Order Orła Białego z rąk prezydenta odebrała wnuczka kapłana Anna Maria Rogaska" - jak przez kilka godzin można było przeczytać na stronie internetowej Prezydenta (w rzeczywistości chodziło o wnuczkę brata wspomnianego kapelana).

Czyli zgodnie z nową świecką tradycją - gafa goni gafę.

 

Gdy tymczasem wszystko to pikuś lub mówiąc znacznie mniej elegancko: „wszystko to ch… przy bombie atomowej”, jak powiadano w PRL - u (proszę wybaczyć grube słowo). Czyha bowiem na nas prawdziwa kula armatnia, rzec można masowego rażenia i z dosyć krótkim lontem. A bezrefleksyjne i krótkowzroczne towarzystwo, które uchodzi za rząd polski, bawi się nad nią zapałkami.

 

Innymi słowy nóż się w kieszeni sam otwiera z bezsilności, gdy się poczyta o stanie polskich finansów:
„Kiedy Platforma Obywatelska przejmowała władzę, w budżecie państwa była nadwyżka. Deficyt na koniec 2007 roku wyniósł niespełna 16 miliardów złotych, a wyniósłby niespełna 10 miliardów, gdyby nasz rząd awansem nie przekazał Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych 3 mld złotych na skompensowanie skutków obniżki składki rentowej i gdybyśmy również awansem nie spłacili 3 miliardów z zadłużenia zagranicznego przypadającego do spłaty w 2008 r.
Budżet, który przekazaliśmy ministrowi Rostowskiemu, był prawie zrównoważony. Deficyt całego sektora finansów publicznych w 2007 r. wyniósł zaledwie 22 mld zł – konsolidacja finansów była więc dość zaawansowana. Nie było wówczas potrzeby gwałtownego obniżania wydatków.
Rząd PO pozwolił sobie na rozmaite dodatkowe wydatki, które pochłonęły dodatkowe środki z podatków. W latach 2008-2009 minister Rostowski otrzymał do budżetu z podatków prawie 74 mld zł więcej niż ja miałam w 2007 r. W 2008 r. wpływy z VAT, PIT i CIT były nominalnie prawie o 30 mld zł większe niż w 2007 r., a w 2009 r. prawie o 44 mld zł wyższe niż w 2007 r. Wszystkie te pieniądze hojnie wydano i system utracił równowagę.
Na tym nie koniec, także na 2010 r. rząd premiera Tuska zaplanował w budżecie wydatki większe o ponad 22 mld zł niż wykonane w 2009 r., a chodzi o wydatki nie związane z naszym członkowstwem w Unii Europejskiej. Rząd po prostu od trzech lat mówi o oszczędnościach, a równocześnie wydaje za dużo, chaotycznie i marnotrawnie.
Zmiany przeforsowane przez poprzednią ekipę dały dwa lata na przygotowanie kompleksowej reakcji na kryzys, który na rynkach nieruchomości zaczął się wiosną 2007 r. Obecny rząd wpadł w pułapkę spokoju. Przejął władzę i przez dwa lata siedział na jedwabnej poduszce. W trzecim roku się zdziwił, bo poduszka się podarła, jako że jedwab jest materiałem delikatnym.”

Mówi w wywiadzie Zyta Gilowska:
http://www.obserwatorfinansowy.pl/2010/08/05/gilowska-rzadowi-przetarla-sie-jedwabna-poduszka/

 

Wtóruje jej Krzysztof Rybiński:
„Rząd planuje w WPFP, że w latach 2010 – 2013 sprzeda majątek o wartości 55 mld zł. Można się domyślić, patrząc na spółki, których to dotyczy (energetyka, finanse), że w większości zostaną one sprzedane inwestorom zagranicznym. OFE prawdopodobnie niewiele kupią lub nie kupią nic, jeżeli im minister Fedak z ministrem Rostowskim zabiorą pieniądze, żeby zasypać rosnącą dziurę w ZUS. W tym czasie dług publiczny wzrośnie z 670 mld złotych do ponad 920 mld złotych. Zatem zostaniemy jak gołodupcy, bez żadnych aktywów (kupi zagranica), z olbrzymimi długami (długi będą nasze, polskie). Liczba urzędników administracji publicznej zbliży się do 500 tysięcy (w 1990 roku było 159 tysięcy), a na skutek działania reguły wydatkowej Rostowskiego udział wydatków sztywnych w budżecie sięgnie 90 procent, bo już teraz sięga 75 procent. Więc jakiekolwiek oszczędności bez zmiany ustaw, a być może nawet konstytucji (prawa nabyte), będą niemożliwe.
W mediach dyskutujemy o „ważnych” sprawach, o krzyżu, o tablicy. A takim drobiazgiem jak opisany powyżej nikt się nie zajmuje. Powtórzę, bo warto. W dobrze rządzonym kraju, jak sprzedaje się majątek, to jednocześnie kraj się oddłuża, czyli zmniejsza zadłużenie. A w Polsce sprzedamy majątek i dług zwiększamy.”

http://forsal.pl/artykuly/443107,rybinski_strategia_golodupcow.html

I co? I nico. A kogo to obchodzi? Przecież trzeba tłuc bez końca pożal się Boże tzw. happening niejakiego bystrego inaczej Rambo, wielbiciela plastikowych karabinków i jego skrzykniętych przez internet równie „światłych” wielbicieli. To znowu należy histeryzować nad niedolą bolszewickiego żołnierza. Innym razem najważniejszym newsem z całego dnia jest kolejne szambo, którym chlapnie taki jeden z Biłgoraja. Albo bezwzględnie trzeba odprawić rytualne egzorcyzmy nad każdym słowem i czynem Jarosława Kaczyńskiego, który wprawdzie nie rządzi już od blisko trzech lat, ale za to ciągle jest kością w gardle i prawie jedynym atrakcyjnym tematem dla creme de la creme polskiej publicystyki. Tej postępowej ma się rozumieć, światłej, z „Jasnej Polski”…Wszystko dobrze, ale żeby tak w koło Macieju to samo?

Tymczasem dzieje się źle w sprawach bardzo ważnych, bo dotyczących nas wszystkich. Niezależnie od przekonań, sympatii politycznych, statusu majątkowego, czy regionu zamieszkania w Polsce. Jak za przeproszeniem dupnie to każdemu się dostanie (no, może prawie każdemu). I to jest temat dla maistreamowych mediów a nie nieustanne bicie piany na tematy zastępcze. Bo jak tak dalej pójdzie to się obudzimy z ręką wiecie gdzie.

 

 

 

 

 

 

 

Belka
O mnie Belka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka