Okazuje sie, ze John Kerry, ten sam co to dostal baty od Gerge'a W. Busha w 2004 roku, bedzie sluzyl Barackowi Obamie jako sparring partner - namiastka Mitta Romneya w trakcie przygotowan do debat prezydenckich.
Trzeba powiedziec, ze trudno byloby wybrac kogos lepszego dla udawania Mitt'a (zapewne, fakt iz ujawniono te informacje tak szybko, ma rowniez przekazac dla podswiadomosci wyborcow obraz przegranego konkurenta). Obaj sa bogaci (Kerry sie glownie bogato ozenil, zas Romney jest wbogacil sie z Kosciola), obaj maja reputacje ludzi bez zadnych przekonan, ktore zmieniaja w zaleznosci od koniunktury, obaj maja nawet dosc podobne gusta jesli chodzi o fryzury. O ile dobrze pamietam, to Kerry w trakcie debat wypadal w sumie dosc podobnie do Mitt'a - solidnie, ale bez wiekszej finezji.
Ciekawe bedzie, kogo Mitt wezmie sobie za sparring partnera - naturalnie, pare osob nasuwa sie w sposob oczywisty, ale to sa albo Demokraci, albo jeszcze gorzej i na pewno nie beda osiagalni. Z osiagalnych, nadalby sie wiec - jesli o mnie chodzi - kongressman Allan West z Florydy - AfroAmerykanin, wygadany i czasami bezczelny lgarz - ten, co ma na glowie ten okropny garnek - fryzure jak Will Smith - ale chyba zbyt inteligentny w porownaniu z BO Ale - to ostatnie to ostatnie moze i dobrze, wszak Obama ma w sztabie paru cwaniakow.
