Mowi sie na miescie, ze Mitt Romney ma obecnie tzw. krotka liste potencjalnych kandydatow na wiceprezydenta, i ze ponoc wybor sprowadzac ma sie do 4 nazwisk: Tim Pawlenty, eks-gubernator Minnesoty, Rob Portman, obecny sentor z Ohio, Paul Ryan, kongresman z Wisconsin i Bobby Jindal, obecny gubernator z Louizjany. Ma to wynikac zarowno z poglosek o tym, ze owi kandydci sa intesywnie przeswietlani pod katem zdatnosci do urzedu (tu nie tylko chodzi o to, czy dana osoba spelnia podstawowe warunki typu doswiadczenie w polityce i zarzadzaniu, brak jakichs watpliwych powiazan, jakies obyczajowe dziwnosci - slowem slabe punkty kandydata)., ale tez na ile wzmocni "ticket".
Skoro te nazwiska pojawiaja sie jako potencjalne, mnie sie zdaje, ze sposrod tej czworki najwieksze szanse ma Paul Ryan. Glownie dlatego, ze ma spore doswiadcznie legislacyjne (Portman ma rowniez, ale to jest w miare nowe i ma te skaze, ze byl w administracji Busha Mlodszego), jest autorem tzw. planu Ryana wzgledem okielznania budzetowego rozpasania, ma tzw. gadane i jest ze stanu ktory ma szanse przejsc do GOP - Wisconsin. Ryan jest rowniez przystojny, co przynajmniej nie przeszkadza, Pozostali - Jindal ma glownie doswiadczenie z branzy administracyjnej i mozna o nim wiele powiedziec, ale nie to ze jest dobrym mowca, tak, jak on dal kiedys ciala to wrecz rzadko sie zdarza; Pawlenty jakos nie daje Mitt'owi zadnych plusow, i trudno wymyslec, zeby Minnesote za soba pociagnal.
Wiec, na dzis, Paul Ryan jawi sie jako najbardziej prawdopodobny kandydat na VP dla Romney'a.
