woyzeck woyzeck
407
BLOG

30 dni

woyzeck woyzeck Polityka Obserwuj notkę 6

 Do wyborow zostalo 30 dni. 

Po debacie w Denver - fatalnym wystepie Obamy i bardzo dobrym Romney'a - wyglada na to, ze Romney odzyskal straty w wiekszosci stanow swingujacych. Nie dziwi to specjalnie, bo przewaga Obamy wynikala z glownie z dywanowego barazu negatywnych spotow od kilku miesiecy oraz kiepskiego piarowo wrzesnia Romney'a - jako taka byla wiec owa przewaga stosunkowo miekka. Wazne i zastanawiajace jest tez to, ze debate ogladalo ponad 70 milionow obywateli - tylko debata Carter-Reagan przyciagnela wiecej w historii. To zapewne wynika z tego, ze wiele osob jest dalej niezdecydowanych, jak glosowac, a ci, co sa zdecydowani, szukaja okazji, zeby swoje zdanie zmienic. Obama rowniez nie pomogl sobie tlumaczac swoj slaby wystep tym, ze "debatowal z kims, kto nie nie byl Mitt'em Romney'em jakiego znal" - trudno bowiem kazdemu rozsadnemu czlowiekowi uwierzyc, ze Mitt Romney jest kims, kto nie dosc, ze wyrzuca z pracy meza, to jeszcze na dodatek "zaraza rakiem piersi jego zone, zeby umarla". Slowem, Obama sprawil wrazenie, ze wierzy wlasnej propagandzie, a to nigdy nie jest zbyt dobry test dla postrzegania rzeczywistosci. Romney zniwelowal dwumiesieczna kampanie Obamy malujaca go jako kompletnie niezdatnego na Prezydenta (plus pare jego wlasnych wynurzen wskazujacych, przy odrobinie zlej woli, na to samo) dla wszystkich mozliwych do pomyslenia wzgledow. Taka sama strategie jak Obama zreszta zastosowala kampania Carter'a w 1980 roku - i polegla w analogiczny sposob, na debatach, na ktorych pokazal sie "Reagan, ktory nie byl Reagan'em". Potem bylo juz tylko z gorki. Powyzsze jest nie tylko sentymentem  oponentow Obamy - kazdy, kto sledzi na biezaco, moze rowniez zobaczyc pelne rozpaczy reakcje jego histerycznych zwolennikow, moim zdaniem zupelnie przedwczesne, bo sprawa Obamy nie jest jeszcze stracona. Ale na pewno Obama bedzie teraz musial zarobic na reelekcje, a nie wygrac ja dzieki bledom i nieudolnosci przeciwnika. Nie wiem, moze ich to martwi dlatego, ze nie wierza aby ich  heros byl w stanie tego dokonac?

Jakby nie bylo, Romney'owi jednak przede wszystkim udalo sie odwrocic niedobry dla niego trend ktory zaczal sie mniej wiecej dwa tygodnie temu w obrebie jego obozu - zeby uznac jego kampania za stracona, i przerzucic srodki i sily na drugi front - wyborow do Senatu i szczegolnie do Izby, zeby nie stracic kontroli nad legislacja. To byloby absolutnie zabojcze dla jego szans - takie opuszczenie (Demokraci w 2004 rozwazali taki plan, zostal odrzucony, w efekcie nic nie uzyskali, a wrecz stracili; jest ryzyko, jest zabawa). Odnowiony entuzjazm dla kandydatury Mitt'a czyni cala sprawe niebyla - po debacie nastapil duzy naplyw zarowno datkow, jak i ochotnikow do pracy w kampanii, a takze liczebnosc tlumow na wiecach zwiekszyla sie znacznie - o blisko polowe.  Rokuje to dobrze.

Naturalnie, na dzis niesposob jednak uznac, ze Obama jest skonczony i mozna zaczac celebrowac. W nadchodzacym tygodniu bedzie debata Biden- Ryan, ktora moze miec znaczenie dla dalszego rozwoju sytaucji, w sensie, ze Ryan nie moze sobie dac siebie "zobamizowac" (znaczy sie, nie moze wypasc jak Barack w Denver). Pomimo generalnej percepcji Biden'a jako Biden'a, wcale nie jest to zwyciestwo w kieszeni - chocby dlatego, ze oczekiwania publicznosci sa dokladnie odwrotne, niz w debacie Obama- Romney, i dlatego, ze Biden wcale nie jest taki glupi, jak Biden'a pisza. 

 

woyzeck
O mnie woyzeck

Probuje zauwazac fakty (nie zawsze mi wychodzi). Od wrzesnia 2010 pisze wylacznie na tematy zwiazane z polityka w USA.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka