Konwencjonalna madrosc (albo madrosc ludowa) utrzymuje, ze nie bylo (a przynajmniej byc nie powinno, co na jedno wychodzi) zadnych wyborow Prezydenckich, w czasie ktorych nie doszloby do jakiegos zupelnie nieoczekiwanego wydarzenia w pazdzierniku (October Surprise), a ktore ma potencjal ze zadecyduje o wyniku elekcji. Na ogol, jak to zwykle bywa, nic tak monumentalnego sie nie staje - choc sie zdarza, ze tylko o wlos - jak np. wydobycie "papierow" na Busha Mlodszego w 2000 roku w temacie tego, ze zostal kiedys zlapany za jazde po pijaku.
Jesli o mnie chodzi - to juz mamy First October Surprise (pierwsza pazdziernikowa niespodzianke) w wyborach 2012 - naturalnie, nie do konca w klasycznym znaczeniu. Chodzi mi o zupelnie niebywale oczekiwania Demokratow o wielkiej wadze nadchodzacej w czwartek debaty miedzy urzedujacym wiceprezydentem Joe Biden'em i kandydatem GOP na to stanowisko, Paul'em Ryan'em. Jak wiadomo, owa debata zadna niespodzianka nie jest - to wszakze uswiecona tradycja, podobnie jak uswiecona tradycja jest to, ze debaty miedzy wiceprezydentami nie maja zadnego znaczenia - co debata miedzy Dan'em Quayle'm i Lloyd'em Bensenem w 1988 roku udowodnila ponad wszelka watpliwosc. Oczekiwania Demokratow, ze owa debata, jesli Biden zleje Ryan'a, odrobi straty spowodowane fatalnym wystepem Barack'a Obamy kwalifikuje sie wiec na dzis jako taka "pazdziernikowa niespodzianka". Ze wszystkim, sa to kompletne mrzonki, zeby dobry wystep Biden'a cokolwiek zmienil - jesli zmieni, bedzie to Druga Pazdziernikowa Niespodzianka, i to kalibru, ktory zacmi Pierwsza.
Moje przewidywania tego, jak ta debata bedzie przebiegac i kto ja wygra sa na dzis zadne - nie wiem po prostu.
Biden umie debatowac, od 42 lat nic innego nie robi w kazdym cyklu wyborczym, a nabral tez wprawy na scenie krajowej startujac w prawyborach w 1988 roku (skonczyl sie wtedy jako kandydat, nie tylko plagiaryzujac Neill'a Kinnock'a, lidera Labour w UK, ale tez naginajac swoja biografie "dla potrzeb chwili") i w 2008. Ponoc Obama wzial Biden'a na garnuszek glownie dlatego, ze spodobala mu sie swada, z jaka Biden wowczas debatowal. Ja wprawdzie nie bardzo pamietam te jego debaty - senatorskich nie sluchalem, a poniewaz Biden odpadl w 2008 roku juz po Iowa, zbierajac rowno 1% glosow, to jedyne co pamietam z tego to jego slawne podsumowanie Baracka Obamy: " "I mean, you got the first mainstream African-American who is articulate and bright and clean and a nice-looking guy, I mean, that's a storybook, man ("Mowie, mamy pierwszego Murzyna z mejnstrimu, ktory umie sie wyslowic, jest zdolny i czysty i przystojny, mowie wam, jak z ksiazek, czlowieku". Z debaty Biden - Palin nikt nic chyba nie pamieta oprocz tego, ze Biden nie rozjechal Sarah Palin - no, ale i sytuacja i jej potrzeby wtedy byly inne.
Paul Ryan jest zapewne wieksza niewiadoma niz Biden w tym kontekscie - znaczy sie na pewno, mowie wam umie sie wyslowic, jest zdolny i czysty i przystojny, czlowieku - ale wszyscy juz wiemy, jak niepewna jest ocena oparta na takich podstawach, jesli chodzi o debaty. Moze miec dobry dzien, moze miec tez i kiepski dzien, choc ja akurat nie widze, zeby mogl byc gorszy od Dan'a Quayle'a czy Baracka Obamy. Pewne rekordy sa bardzo trudne do pobicia.
Moderatorem bedzie Martha Raddatz, z ABC News. To chyba dobrze rokuje.
