Wprawdzie mowia, ze od Swieta Pracy (czyli od pierwszego poniedzialek wrzesnia) kazdy tydzien jest krytycznie wazny dla sukcesu kampanii Prezydenckiej. Jakas prawda w tym jest, ale na ogol okazuje sie, ze dosc trudno wskazac ten najbardziej krytyczny tydzien w wiekszosci kampanii.
Wielu analitykow uwaza, ze nadchodzacy tydzien - od wtroku do poniedzialku moze sie okazac tym wlasnie wyczekiwanym Wielkim Tygodniem kamapanii 2012 - odbeda sie dwie debaty Prezydenckie, pierwsza w nadchodzacy wtorek (16 pazdziernika), druga w poniedzialek 22 pazdziernika.
Zadania dla obu kandydatow sa jasne - Obama, jesli mysli o wygranej, musi co najmniej zatrzymac niedobry dla niego trend nie tyle odplywu od niego (w sumie, trzyma swoje 47% - ;)) - ile przyplywu wyborcow do obozu Mitt'a Romney'a od ostatniej debaty. Raczej nie ulega watpliwosci, ze owze przyplyw jest wynikiem fiaska dotychczasowej kampanii Obamy polegajacego glownie na probie przekonania wyborcow do nieglosowania na Romney'a a nie na glosowaniu na niego (gwoli prawdzie, na identycznej idei opierala sie - na odwrot naturalnie - do niedawna kampania Romney'a). Romney z kolei musi utrzymac korzystny dla niego trend. Jest to zadanie - patrzac od strony logistycznej - na ogol latwiejsze niz to, przed ktorym stoi Obama, tym bardziej, ze rozwoj niektorych wydarzen (najwazniejszym z ktorych jest sytuacja wokol "kryzysu libijskiego") jest niekorzystny dla oponenta.
