Bialkowski Bialkowski
16528
BLOG

Przed tym najgorszym

Bialkowski Bialkowski Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

W pierwszej części (Te złego początki) opisałem swoje zetknięcie z prawdopodobieństwem potencjalnego nowotworu, które odbyło się kilkanaście lat temu. Wtedy nic takiego strasznego się nie wydarzyło, a wrecz przeciwnie nabrałem przekonania, że problem mnie nie dotyczy. Myliłem się i to bardzo.

 

Co jest najbardziej podstępnym w raku jelita grubego i nie tylko? Rozwija się on praktycznie bezobjawowo. Żadnego bólu i to najgorsze. Jak jest ból, człowiek szuka pomocy, jak go nie ma wszystko się ignoruje a jak zobaczy się coś niepokojącego to szuka się wszelkiego rodzaju wyjaśnień, ale nie dopuszcza się do swojej świadomosci tego, że to może być coś bardzo złego. Znam tylko jeden przypadek, kiedy pacjent poczuł straszny ból gdy wyrósł mu polip. To był szczęściarz, notabene mój krewny. Momentalnie zrobiono mu kolanoskopię i wycięto polipa. Teraz już wie czego może spodziewać się po swoim organizmie i do rozwoju nowotworu, przynajmniej tego, nie dopuści.

 

Ja też nie powinieniem narzekać, bo mogło być gorzej. Dlaczego? Dlatego, że chociaż bólu nie czułem to jednak pewne objawy miałem, co dla wielu innych przypadków danym nie jest. Rak jelita grubego daje pewne szanse niektórym na w miarę wczesne wykrycie. Jest to nowotwór rozwijający się w postaci guza, którego jednym z patologicznych uwarunkowań jest wzmożona angiogeneza, czyli szybki rozwój naczyń krwionośnych. Komórki nowotworowe wydzielają wiele czynników, które forsują rozwój tych naczyń, włączając je w krwioobieg w postaci jeszcze niedojrzałej. Takie nie w pełni wykształcone naczynia najogledniej mówiąc nie są szczelne i gdy zaczyna płynąc w nich krew przeciekają. Krew wydostaje się na zewnątrz a w omawianym przypadku bezpośrednio do jelita. Jeśli guz rozwija się w końcowej części jelita to można zobaczyć “żywą” czerwoną krew, co powinno dać do myślenia. Gorzej jest gdy rak pojawi się daleko od końca. W takim przypadku, krew będzie miała czas na zakrzepnięcie i objawem może być tylko ciemniejszy stolec, co może ujść uwadze.

 

Jak było u mnie? Ja zobaczyłem coś czerwonego. Na poczatku nie przykładałem do tego zbyt wielkiej wagi. Coś zjadłem i tyle. Potem gdy powtarzało się to i powtarzało, zacząłem szukać wytłumaczenia, że pewnie jadłem buraki lub barszcz czerwony i to dlatego. Barwnik z buraków nie ulega strawieniu (metabolizmowi) i zabarwia stolec na czerwono. Nawet nerki potrafią nie dokońca go wyfiltrować i można zobaczyć lekko czerwonawy mocz. Tak to sobie w duchu tłumaczyłem przez blisko rok, a może i dłużej. Jaki ja byłem głupi. Pracując nad badaniem mechanizmów rozwoju nowotworu byłem jednym z najbardziej uświdomionych ludzi w tym temacie. Ale cóż, co innego teoria a co innego praktyka i to jeszcze gdy personalnie dotyka nas. Jakbym przebadał się w momencie pierwszych obserwacji byłbym uniknął wielu traumatycznych przeżyć.

 

W końcu zauważyłem, że buraków nie jadam a objawy się nasilają. Zacząłem podejrzewać, że chyba coś jest nie tak. Skosultowałem się z kolega z pracy, który oczywście radził jak najszybciej zrobić kolanoskopię a jednocześnie pocieszał mnie, że to na pewno nic istotnego. Może jakieś owrzodzenie, może hemoroidy? Przyjmowałem jego słowa za dobrą monetę, ale zaczałem już patrzeć na to racjonalnie. Zaczałem mieć coraz większe obawy i w końcu postanowiłem podzielić się wątpliwościami z osobą mi najbliższa, czyli żona. Ona się nie zastanawiała i natychmiast kazała robić mi rezerwację wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. Teraz z perspektywy czasu nie wiem jak wyrazić wdzięczność żonie, że tak podeszła do problemu, że nie zignorowała tego, bo ja sie wahałem. Każde jej wahanie mogło wpłynąć negatywnie na moją decyzję i odwlec terapię do stanu bardziej zaawansowanego nowotworu. Zdecydowałem się, poszedłem. Mój lekarz też się nie zastanawiał i wysłał mnie do specjalisty, gastrologa. Na moje pytania o przypuszczenia odnośnie tego co mi może być dostawałem te same zdawkowe odpowiedzi, że to wykaże kolanoskopia. Sprawa ruszyła więc z miejsca a ja poczułem ulgę. Prawdę powiedziawszy ciągle nie brałem pod uwage tego, że moge mieć coś złośliwego w organizmie i kolanoskopię uważałem za czystą formalność. Prawie byłem pewien, że usłyszę to samo co przed kilkunastoma laty, czyli jelito jest czyste. Nie poszedłem na to badanie do szpitala klinicznego uniwersytetu w którym pracuje, tylko do lokalnego na przedmieściu, bliżej domu. Po wstępnej rozmowie z gastrologiem uzgodniliśmy datę badania kolanoskopią, ale wcześniej o kilka dni, tomografię komputerową (CT scan) aby mieć pełny obraz jamy brzusznej.

Jak wyglądał ten natragiczniejszy jak dotąd dzień w moim życiu, opiszę już następnym razem.

Bialkowski

 

CDN

 

Bialkowski
O mnie Bialkowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie