12 grudzień 2010 rok.
Dzień jak codzień.
Zapewne tak samo jak ja dzisiaj myślały podobne mi wiekiem osoby w sobotni poranek, południe. Wieczór mógłbyć podszyty przeczuciami. Sobota- szary dzień.
Niedziela już nie była szara. Niedziela stałą się czarna.
Dzieci, które pobiegły na teleranek nie zobaczyły go.
W telewizji był tylko jeden program.
Smutny pan, w smutnych okularach odczytywał coś, co zmieniało z sekundy na sekundy naszą polską rzeczywistość.
Jeden dzień, jedna noc.
Conajmniej stu zabitych, tysiące internowanych.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego co wtedy czuli. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie o czym myśleli.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie nawet tamtego czasu.
Mogę jedynie robić wszystko, aby taki dzień już się w Polsce nie powtórzył.
Jutro 13 dzień grudnia, 29 lat póżniej.
Mogę jedynie westchnąć i oddać hołd tym, którzy nie chcieli, aby "obcy ktoś" decydował o Polsce.
I jeszcze mogę zrobić wszystko, aby już więcej "nikt obcy" nie decydował o Polsce, bo
Polska jest najważniejsza...
.... bo to nasz dom!