PO po wyborach zyskała władzę absolutną. Długo się nią nie nacieszyła. Poseł z Lublina uczynił zręczną woltę. Bronisław Komorowski powołuje do swego pałacu polityków nie kojarzonych dotychczas z PO. "Rozpad" partii na trzy ośrodki nie wróży spójności PO nic dobrego. Do tego mamy jeszcze tarcia na lini Schetyna - Tusk - Cezary Grabarczyk.
Jednak ogólnie rzecz biorąc PO ma w ręku wszystko. Jeśli nie patrzeć na PSL, który zjadany i coraz bardziej upokarzany przez Tuska (vide: umowa gazowa, obsadzanie spółek skarbu państwa bez ludzi PSL itd. itp.), to PO ma niemal identyczną sytuację z węgierskim Fideszem.
Co prawda PO nie wygrał jeszcze tak jak Fidesz w 22 największych miastach spośród 23. W zanadrzu ma reformy i przede wszystkim zmianę konstytucji, ale pełnia władzy w wielkim kraju europejskim to jednak bardzo duża zaliczka.
Dzisiaj Tusk nie ma pomysłu na Polskę. Nawet kilku konkretów. Pokazuje to akcja z dopalaczami, która nawet słuszna w swych założeniach, musiała jednak poczekać by wybuchnąć we właściwym czasie i przykryć Palikota i jego kongres.
Polacy powinni zastanowić się nad węgierskim rozwiązaniem.
Wiadomą sprawą jest, że największe zakony powstawały wtedy, kiedy ich założyciele powracali do pierwotnego chrześcijaństwa i odnawiali tradycję pierwszych chrześcijan. Tylko powrót do podstaw i odczytanie ich na nowo gwarantuje sukces w rozwoju i drodze ku nowoczesności.
Czy Donald Tusk ma takie spojrzenie? Bardzo smutne jest to, że Polacy nie mogą sobie pozwolić na taki luksus. Luksus premiera, który ma wizję nowoczesnej Polski zakorzenionej w tym co najlepsze spotkało Polaków w I i II RP.