Włodzimierz Cieszkowski. Warszawa 2019.Fot. Bogna Janke
Włodzimierz Cieszkowski. Warszawa 2019.Fot. Bogna Janke
Bogna Janke Bogna Janke
1147
BLOG

Włodzimierz Cieszkowski – polski weteran walk o Francję

Bogna Janke Bogna Janke Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Jest ostatnim żyjącym w Polsce żołnierzem 2 Dywizji Strzelców Pieszych, formacji Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, która w latach 1939-1940 walczyła o Francję. 

Włodzimierz Cieszkowski skończy w lipcu dziewięćdziesiąt sześć lat. Mimo bardzo podeszłego wieku, niejeden siedemdziesięciolatek mógłby mu pozazdrościć sprawności fizycznej i intelektualnej. Pana Włodzimierza poznałam w Ambasadzie Brytyjskiej na przyjęciu z okazji urodzin królowej Elżbiety II. Przemierzał ogród dziarskim krokiem, ubrany w swój własny mundur z II wojny światowej. Uśmiechnięty, chętny do rozmowy, dowcipny. Kilka dni później spotkaliśmy się w jego domu w Izabelinie. Pan Włodzimierz opowiedział mi swoją historię.

Urodził się w 1923 roku w Ciechanowie. Tam w gimnazjum na lekcjach przysposobienia wojskowego zrobił kurs nauki jazdy. W domu był samochód, więc jeździł nim po okolicy. Pod koniec sierpnia 1939 roku mama wysłała go do rodziny do Warszawy. Uznała, że położony zaledwie 50 km od pruskiej granicy Ciechanów nie jest bezpiecznym miejscem dla jej syna.

- W Warszawie mieszkałem u wuja. Pierwszego września usłyszeliśmy w radiu apel, aby młodzież do osiemnastego roku życia jechała na wschód – opowiada Włodzimierz Cieszkowski. - Było przekonanie, że tam będzie bezpiecznie. Nikt się nie spodziewał, że wojna przyjdzie też ze wschodu - mówi.– Piątego wyjechałem z Warszawy i dojechałem do Krasnegostawu w województwie lubelskim. Dalej tory były już zniszczone, zbombardowane – wspomina pan Włodzimierz.

W Krasnymstawie wojsko zarekwirowało pewnemu hrabiemu jego prywatne samochody – dwa osobowe i jeden ciężarowy. Brakowało jednego kierowcy. – Zgłosiłem się, bo przecież miałem prawo jazdy – opowiada pan Włodzimierz. Nie zwrócili uwagi na jego młody wiek (16 lat) - być może dlatego, że miał na sobie mundurek do przysposobienia wojskowego. Wojsko potrzebowało aut, aby przewieźć ludzi do Lwowa, gdzie były organizowane szpitale polowe. Drogi były przejezdne, tory już nie.

- Siódmego września dojechałem do Lwowa, oddałem osobowy samochód hrabiego. Dali mi od razu samochód dostawczy dostosowany do przewozu rannych. I tak zostałem kierowcą w wojsku. Woziłem rannych do szpitala wojennego nr 101 w Zaleszczykach – tuż przy granicy z Rumunią (w II Rzeczypospolitej było to polskie miasto-kurort – przyp. aut.) – mówi Włodzimierz Cieszkowski.

Siedemnastego września, po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski, nastąpiła ewakuacja z Zaleszczyk. - O godzinie 14.30 przekroczyliśmy granicę polsko-rumuńską – wspomina pan Włodzimierz. W okresie dwudziestolecia międzywojennego oba kraje zwarły sojusz o wzajemnej pomocy w razie sowieckiej agresji.

- Pojechaliśmy do Czerniowiec, gdzie był szpital psychiatryczny, tam zostawiliśmy rannych, potem do Calimanesti - kurortu, w którym mieszkaliśmy około miesiąca, a następnie do Targoviste, gdzie był obóz internowania dla polskiego wojska. Cywile byli wolni. Polska ambasada w Bukareszcie pomogła mi wyjechać do Francji, wystawili mi dokumenty, że jadę do szkoły – opowiada Włodzimierz Cieszkowski. Chciał jechać do Francji, bo tam było organizowane Wojsko Polskie – polskie siły zbrojne za Zachodzie.

- Z wojskowymi dotarłem przez Włochy do Paryża. Tam podałem, że jestem starszy i dzięki temu dostałem się do wojska. Zostałem przydzielony do kompanii Kwatery Głównej 2 Dywizji Strzelców Pieszych. Jej dowódcą był generał Prugar-Ketling – opowiada Włodzimierz Cieszkowski.

Dywizja walczyła z Niemcami w kampanii francuskiej 1940 roku (gdy Niemcy zaatakowały Francję, Belgię, Holandię i Luksemburg) - mimo przewagi liczebnej wroga oraz niepełnego i przestarzałego uzbrojenia - do 19 czerwca, kiedy dwanaście i pół tysiąca (z piętnastu i pół tysiąca) żołnierzy polskiej dywizji przekroczyło granicę francusko-szwajcarską. Tam zostali internowani.

- Generał Prugar-Ketling wynegocjował dla nas dobre warunki. Głównodowodzący armii Szwajcarii generał Henri Guisan pozwolił nam się uczyć, studiować i pracować. Nie mogliśmy tylko opuścić Szwajcarii, nie było na to zgody Londynu. Mieliśmy być rezerwą dla armii generała Andersa albo generała Maczka – opowiada Włodzimierz Cieszkowski.

W 1944 roku uciekł z internowania do Francji.  - Tam byłem w partyzantce polskiej pod dowództwem generałów amerykańskich. Znałem niemiecki i francuski, więc uczestniczyłem w przesłuchaniach niemieckich jeńców. Potem przeniesiono mnie do 1 Dywizji Pancernej pod dowództwem generała Maczka. Woziłem jako kierowca transporty ze statków (żywność, amunicję) do Belgii. Pracowałem tam trzy miesiące. Potem trafiłem do misji wojskowej w Paryżu.

- W marcu 1946 roku wróciłem do zrujnowanej Warszawy – wspomina Włodzimierz Cieszkowski. Po wojnie dostał się na studia medyczne w Lublinie. Ale przerwał je po trzecim roku. – Miałem kłopoty - wspomina. - Przygotowywałem informacje o kandydatach na studia – dla komisji egzaminacyjnej. Jak ktoś miał w rodzinie lekarza, to nie miał szans się dostać. Dziekan wymyślił sobie, że mam wpływ na to, czy ktoś się dostanie. A ja nie miałem żadnego. I chciał, żeby przyjąć jego znajomego. Jak się ten człowiek nie dostał, to ten dziekan tak mnie zaczął prześladować, że o dalszym studiowaniu nie było mowy. Przerwałem studia, przeniosłem się do Warszawy, ożeniłem i tutaj pracowałem już do emerytury – opowiada Włodzimierz Cieszkowski.

Polski weteran jest prezesem Krajowego Związku Byłych Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Inicjuje i aktywnie uczestniczy w wydarzeniach upamiętniających udział polskich żołnierzy w II wojnie światowej. W środę 19 czerwca 2019 r. na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie razem z przedstawicielami Ambasady Szwajcarii uczcił 79. rocznicę internowania polskich żołnierzy w tym kraju.

Zobacz galerię zdjęć:

Cmentarz Wojskowy na Powązkach, 79. rocznica internowania polskich żołnierzy w Szwajcarii. 19.06.2019 r. Fot. Ambasada Szwajcarii
Cmentarz Wojskowy na Powązkach, 79. rocznica internowania polskich żołnierzy w Szwajcarii. 19.06.2019 r. Fot. Ambasada Szwajcarii Włodzimierz Cieszkowski, obok ambasador Szwajcarii w Polsce Jürg Stephan Burri. Cmentarz Wojskowy na Powązkach, 19.06.2019 r. Fot. Ambasada Szwajcarii Włodzimierz Cieszkowski składa hołd poległym w czasie II wojny światowej. Cmentarz Wojskowy na Powązkach, Warszawa 19.06.2019 r. Fot. Ambasada Szwajcarii Wodzimierz Cieszkowski wśród gości uroczystej gali z okazji 100-lecia Centralnej Biblioteki Wojskowej. Zamek Królewski, Warszawa 14.06.2019. Fot. Bogna Janke Włodzimierz Cieszkowski. Warszawa 2019. Fot. Bogna Janke Naszywka na wojennym mundurze Włodzimierza Cieszkowskiego. Fot. Bogna Janke Bogna Janke, Włodzimierz Cieszkowski. Warszawa 2019 © Bogna Janke Włodzimierz Cieszkowski wita się z prezydentem Szwajcarii Uelim Maurerem. Obok stoi prezydent Andrzej Duda. Warszawa, 14.05.2019 r. Fot. Igor Smirnow/ Kancelaria Prezydenta RP Prezydent Szwajcarii Ueli Maurer i Włodzimierz Cieszkowski. Warszawa, 14.05.2019 r. Fot. Igor Smirnow/ Kancelaria Prezydenta RP Włodzimierz Cieszkowski, prezydent Andrzej Duda, prezydent Szwajcarii Ueli Maurer. Warszawa, 14.05.2019 r. Fot. Igor Smirnow/ Kancelaria Prezydenta RP


Włodzimierz Cieszkowski - nagranie:

źródło: Agencja TVN


Bogna Janke
O mnie Bogna Janke

Z zawodu i pasji jestem dziennikarką. Pracowałam w Polskiej Agencji Prasowej, TVN24, wydawałam lokalny tygodnik Gazeta Południa. Przez 15 lat byłam współwłaścicielką portalu Salon24 i prezesem spółek. Założyłam i prowadziłam Fundację Warszawskie Szpitale Polowe. Przez rok byłam sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Więcej informacji o mnie na stronie: bognajanke.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura