enfant terrible enfant terrible
387
BLOG

Jeremiada pewnego Ismaelity

enfant terrible enfant terrible Polityka Obserwuj notkę 2

      Zaraz po usłyszeniu hiobowych wieści wynikających z treści raportu MAK-u zapragnąłem podzielić się za pośrednictwem "Salonu 24" mymi wywodami na ten temat. W pierwszej chwili chciałem wykrzyczeć swój gniew, ból, rzucić się z szablą na Moskwę, niczym Nowowiejski na demonicznego Kiaję w "Panu Wołodyjowskim" i enumeratywnie wyliczyć naszym braciom Rosjanom wszelkie cierpienia jakich doświadczył mój Kraj z ich barbarzyńskich rąk. Ostatecznie jednak zmitygowałem się tych kilka dni, by móc ochłonąć i oszczędzić Czytelnikowi ordynarnych, pompatycznych i zarazem górnolotnych zwrotów. Nie zmienia to faktu, że czuję się pariasem, obywatelem jednej z najniższych kast jakie funkcjonują we współczesnym, zachodnim świecie. A to z tego tytułu, że jestem obywatelem polskim. Niestety to nadal aktualne, że Polska była i jest ością w gardle Europy, a pośrednio także i świata.

"Bezsilna wściekłość dusiła mnie nieraz, że w niczym zaszkodzić wrogom nie mogę, że muszę w milczeniu znosić deptanie mej godności i słuchać kłamliwych i pogardliwych słów o Polsce, Polakach i naszej historii"-takimi słowami opisał niegdyś swoje uczucia wielki narodowy bohater - Marszałek Polski Józef Piłsudski. Znamienne, że i ja w tyle lat później, mogę swobodnie używać tego passusu do opisania swoich przeżyć i odczuć. Och, jakże to symptomatyczne i nadal aktualne! Na kanwie tego cytatu chciałbym oprzeć moje refleksje dotyczące zarówno obecnych emocji targających głowami i sercami moich Rodaków, jak i stosunku do działań podejmowanych przez rządzących tudzież opozycję.

Po pierwsze tragedia z 10 kwietnia 2010 roku jeszcze bardziej zaciska ten węzeł gordyjski, i tak już konwulsyjnie zacieśniony wokół szyi relacji bilateralnych między Rzeczypospolitą Polską, a Federacją Rosyjską. Pomimo ogólnego trendu dominującego na tym portalu, nie zgadzam się z zarzutami gnuśności, inercji, czy szerzej rozumianej indyferentności skierowanymi w Prezesa Rady Ministrów RP i jego rządu. Zgadzam się natomiast z zarzutem niskiej skuteczności działań przezeń podejmowanych. W moim przekonaniu istnieją dwa różne spojrzenia na przyczyny katastrofy lotniczej powszechnie nazwanej smoleńską. Pierwsze jest banalnie proste. Mianowicie faktycznie miał miejsce synergiczny splot niefortunnych zdarzeń i błędów zarówno po stronie wieży kontrolnej, jak i polskich lotników. I wszystkie kolejne wydarzenia są pokłosiami tego wypadku. Drugie z kolei zakłada zamach na życie pasażerów polskiego Tu-154. Choć trudno mi w to wierzyć, dopuszczam taką ewentualność, a to z tego powodu, że za pryncypialny grzech, mogący być popełniony przez osobę zajmującą się historią, uznaję wykluczenie jakiejkolwiek hipotezy nie podpierając się przy tym niepodważalnym dowodem lub dowodami. Założenie takie byłoby częścią składową pewnego filozoficznego kauzalizmu wydarzeń mających miejsce w czasie trwania III RP, począwszy od Jej narodzin.Oczywiście obydwie powyższe możliwości są uogólnieniami, nie zawierającymi różnorakich powiązań osób, zdarzeń oraz sieci okoliczności. W mojej ocenie nikłe są szanse na poznanie prawdy w tej sprawie, jak i wielu innych związanych z dziejami stosunków polsko-rosyjskich; Bez względu na to, która z moich supozycji miałaby być bliższa stanowi faktycznemu. Ponadto uważam, że miriady dyskusji, potyczek słownych, sporządzonych artykułów, tyrad tudzież deklamacji są syzyfową pracą, ponieważ wszelkie odpowiedzi na nurtujące obywateli polskich pytania znajdują się w Moskwie lub pozostałych archiwach na terenie Federacji Rosyjskiej. I ta tragedia lotnicza, czy kilka następnych nie zmieni tego stanu rzeczy, niestety. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to brutalnie, ale taki jest współczesny świat i jego okrutna rzeczywistość. Gdyby Polska była w takim miejscu, w jakim była Rzeczpospolita Obojga Narodów, katastrofa z 10 kwietnia poprzedniego roku potraktowana byłaby jako casus belli i wyekspediowalibyśmy jakiegoś współczesnego Żółkiewskiego do stolicy Moskali i byłoby po sprawie. Czasy są jednak inne, także my Polacy jesteśmy odpowiedzialni za to jak dzisiaj wygląda nie tylko nasz Kraj, ale również Europa i świat. Stąd też musimy znosić "duszącą nas bezsilną wściekłość"...

Nie oznacza to, że należy się tymi kwestiami przestać zajmować - w żadnym razie! Każda forma nacisku, czy kontroli w tego typu sytuacjach pomaga być bliżej prawdy.

Jak wspomniałem we wstępie Polska jest niewygodna dla możnych całego uniwersum w jakim się znajdujemy. Obecne czasy są następstwem dwóch globalnych konfliktów: II wojny światowej oraz zimnej wojny. Jesteśmy uciążliwi zarówno dla zwycięzców, jak i przegranych. Nie jest przyjemnie konstatować Francuzom, czy Brytyjczykom, iż II Rzeczypospolita już od 1934 roku była kuszona przez III Rzeszę przyłączeniem się do Paktu antykominternowskiego, którego wytyczne były dla nas poza utratą Gdańska i budową trasy eksterytorialnej niezwykle atrakcyjne (przyłączenie terytoriów Ukrainy i dostęp do Morza Czarnego), a mimo to zdecydowaliśmy się wyprzedzić czas co najmniej o 60 lat, wykazać się prometeizmem i nie skorzystać z konieczności faustowskiego paktu z diabłem. Albo odmowa III Republiki Francuskiej partycypowania w wojnie prewencyjnej (idei Józefa Piłsudskiego profilaktycznego zajęcia terenu Prus Wschodnich przez wojska polskie oraz Nadrenii przez siły francuskie w celu udaremnienia wzniecenia konfliktu zbrojnego przez Niemców). Ileż mniej tragedii by się wówczas wydarzyło, udałoby się uchronić od rzezi miliony obywateli polskich, w tym głownie prowieniencji żydowskiej. Podobnie Stanom Zjednoczonym, których prezydent w negocjacjach ze Stalinem oddawał Polskę za nic, aby tylko udobruchać wujka joe. Nie wspominając o ZSRS..., bo mógłbym urazić Drogiego Czytelnika. Jak również Izraelowi, który w wysublimowany sposób atakując Polaków, zwracając uwagę na pogromy antyżydowskie, bądź marginalny antysemityzm, odwraca uwagę od własnych obywateli zamieszkujących Amerykę w trakcie II wojny światowej; Podczas, gdy Ci właśnie posiadali w tamtym okresie faktyczną możliwość wpływania na politykę swego kraju i aliantów, dzięki czemu mogli ratować swoich Rodaków znajdujących się na kontynencie Jozafata, jakim była Europa - niestety nie czynili tego. Mógłbym tu wymieniać miriady podobnych zdarzeń, zaniechań i postaci sekujących Rzeczypospolitą i Jej interesy rozpoczynając od panowania Jana II Kazimierza, a kończąc na maszynie szyfrującej - Enigma - której tajemnicę rozwiązało trzech polskich matematyków, a współczesna kinematografia zrealizowała około 5-8 filmów na ten temat, nie zająkając się ani razu o tym fakcie, wmawiając jednocześnie opinii publicznej na świecie, iż to Brytyjczycy ją rozkodowali.

Krótkie powyższe prześwietlenie było niezbędne do uzmysłowienia Czytelnikowi, że obecne działania Rady Ministrów i Prezydenta Najjaśniejszej RP nie są bezzasadne. Co więcej w większości są właściwe. Ich wadą jest zbyt mała aktywność na arenie międzynarodowej, nie pełna efektywność i, to jest najbardziej groźne, samozachwyt oraz skupianie się na sukcesach, które mają nikłe znaczenie i przełożenie na realizację koronnych interesów państwa. Aby móc realizować nasze, polskie postulaty tudzież interesy musimy jeszcze długo przełykać gorzkie pigułki osamotnienia, braku wsparcia, niezrozumienia, czy niekiedy upokorzenia, tak jak ma to miejsce w kwestii raportu MAK-u. Najpełniej określił to współtwórca Wielkiej Encyklopedii Francuskiej, filozof Helvetius: "Jak świat fizyczny podlega prawom ruchu, tak moralny prawom interesu". To nie myśmy ten świat tworzyli, ale to my, Polacy zmuszeni jesteśmy partycypować w tym świecie. Nie wolno nam zapominać o tym jak być powinno, o właściwej piramidzie wartości, o odpowiedniej moralności, czy szerzej aksjologii. Jednakże należy nasze szczytne pomysły odłożyć na dalszy czas, i uzbroić się w cierpliwość. Tak jak skonstatował to, a nastepnie uczynił wybitny ekonomista, erudyta w tej dziedzinie Profesor Leszek Balcerowicz. Powiedział On bowiem otwarcie, że kapitalizm nie jest idealny, jednak właśnie ten system gospodarczy funkcjonuje w nowoczesnym świecie i my, jako kraj musimy doprowadzić do sytuacji, aby jak najłagodniej w ten nurt wolnorynkowy się wkomponować i ostatecznie czerpać najwięcej, ile się da.

Czyż za czasów panowania Kazimierza Wielkiego Korona nie była niejednokrotnie postponowana przez wielkich ówczesnego świata? Czyż więc oznacza to, iż czasy owe były w naszych dziejach nieudanymi? Nie, z perspektywy czasu okazały się podwalinami pod najwspanialsze państwo następnej epoki. 

 Największa liczba osób kształtująca obecnie rzeczywistość państwa polskiego mieści się w przedziale wiekowym: od około 40 do 60 lat. Pokolenie to w głównej mierze dochodziło do pokaźnych stanowisk, rozpoczynało karierę, a także kształciło się w okresie transformacji ustrojowej lub też, tuż przed. Podatne jest zatem na pomówienia, półprawdy i konfabulacje wszelkiej maści dotyczące czasów kiedy przemiany odbywały się na Ich oczach. Stąd dość radykalnie zarysowujący się podział na dwa odłamy światopoglądowe. Polaryzacja ta ma oczywiście podłoże w podświadomości, zazwyczaj nie jest efektem wysublimowanych przemyśleń. Pierwsza, zgeneralizowana grupa zadaje sobie pytania w stylu: Założyłem rodzinę, zasadziłem drzewo, robię karierę i funkcjonuję w państwie, którego każdy obywatel jest wolny, może sam stanowić o sobie, poznałem mnóstwo ludzi, osiągnęłem dane stanowisko i teraz przychodzi jakiś Kaczyński i mówi mi, że to wszystko była ułuda; Albo przychodzi Antek Macierewicz i peroruje, że moje życie wpisało się w pewien scenariusz nakreślony przez FSB,lub też jej dalszą poprzedniczkę KGB, że do tej pory partycypowałem w świecie fantasmagorii, a nie realnej rzeczywistości...Druga grupa docieka zaś w stylu: żyję tyle lat i wciąż nie dowiaduję się kto stoi za tym, a kto za tamtym..., założyłem rodzinę, zasadziłem drzewo, robię karierę lub nie, a nadal to państwo nie funkcjonuje tak, jak bym tego oczekiwał, miała być "Polska szklanych domów", a jest tylko lekko jaśniejącym blokowiskiem, z kiepskimi drogami, nienowoczesnymi stadionami i do tego z wciąż wytykajacą mnie palcem Europą ...;

     Takie jest, moim skromnym zdaniem, żródło dychotomii rozpościerające się na znamienitą część obecnego, polskiego, biorącego udział w życiu politycznym Kraju społeczeństwa. 

P.S.

O ile w przypadku usunięcia krzyża sprzed Pałacu prezydenckiego obóz platformerski zachował się podle, o tyle w działaniach względem katastrofy smoleńskiej  nie wygląda to aż tak źle, jak jest przez niektórych przedstawiane. Zarzut, w zasadzie, może dotyczyć nie powołania ciała międzynarodowego do przęjęcia pieczy nad całością śledztwa. Jednakże obecny stan podziału na komisje: polską i rosyjską ma pewne zalety. Wywołuje, czy raczej wywołał Rosjan do tablicy, pozostawiając zarazem naszym furtkę do odpowiedzi, reakcji. Myślę, że jednostronność raportu MAK-u była, także i tym relatywem, podyktowana. Rosja, jak zwykle krótkowzrocznie i z właściwym sobie zacietrzewieniem uzyskała to na czym najbardziej jej zależało, czyli przekonała skutecznie opinę światową do swoich racji i zdyskredytowała Polaków, zarówno Tych na pokładzie samolotu, jak i obecnie tą sprawą się zajmujących. Wszyscy uznali, że mają nas w garści. Otóż nie do końca. Onegdaj rząd polski ustami swego rzecznika oświadczył, że stroną do rozmów dla nas są władze rosyjskie, a nie jedna, czy druga komisja. I to ich oficjalne stanowisko jest przedmiotem zainteresowania.Tak więc, jeśli rzeczywiście premierowi Putinowi zależy na poprawie relacji bilateralnych z Krajem Nadwiślańskim, nie będzie w swoich wystąpieniach tak asertoryczny i niesprawiedliwy. Zostanie wcześniej, czy później zmuszony do zdecydowanego złagodzenia stanowiska wyrecytowanego przez divę petersbursko-moskiewskich salonów.

Jowialny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka