enfant terrible enfant terrible
521
BLOG

Pamięć

enfant terrible enfant terrible Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

   "Złote żniwa" autorstwa Państwa Grossów, podobnie jak poprzednie eseje jednego z Małżonków wzbudzają wiele negatywnych odczuć wśród polskiej opinii publicznej. W moim przekonaniu nadrzędnymi dwoma celami tych publikacji są: chęć  "samoreklamy" przy współudziale zaprzyjaźnionych mediów, ale także, a może przede wszystkim ukazanie czarnych kart dziejów polskiego państwa i narodu. Zagadnienia poruszane w książce mają szokować, zawstydzać i epatować czytelnika. Innym motywem jest wykazanie,iż błędnie i stereotypowo postrzegamy naszą historię jako bohaterską, zawsze stojącą na straży wyższych wartości, broniącą wolności, pełną altruistów i patriotycznych herosów, którzy bezwzględu na stulecia i epoki walczyli dzielnie za kraj. To próba udowodnienia,że Polska to nie jest kraj szczególny,a ludzie w Nim mieszkający nie są wyjątkowi. Polacy to przeciętny naród -j ak każdy inny. Autorzy perorują jacy to z nas szmalcownicy, denuncjatorzy, szubrawcy, wreszcie mordercy. Imputują nam współodpowiedzialność oraz współudział w procesie zagłady ludzi, z którymi jeszcze dwa, trzy, cztery, czy pięć lat wcześniej razem siedziliśmy w szkolnych ławach, konsolidowaliśmy się w budowie mostów, dróg, torów lub mieszkań, współstanowiliśmy i tworzyliśmy  państwo. W wyniku tej połajanki o nazwie "Złote żniwa" dochodzimy do wniosku, że jesteśmy tyle samo warci co dwa totalitaryzmy, które odziały w dejanirską szatę niemal cały świat. My przecież też, jak się okazuje potrafimy grabić, zabijać, wydawać na rzeź niewinnych ludzi tylko po to, aby się wzbogacić. Tyle dowiaduje się ciemny, nie znający obiektywnej historii Zachód po tego typu publikacjach. Mamy do czynienia z całkowitym odwróceniem do góry nogami stanu faktycznego. Różnice pomiędzy ciemiężycielami, a ciemiężonymi zaczynają się zacierać. Mało tego, zaczynamy być pokazywani  jako gorsi od tych krajów, które bezceremonialnie, formalnie i oficjalnie partycypowały w "ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej", takich chociażby jak Francja, czy części ludności ukraińskiej.

Oczywiście kwestie podejmowane w "Złotych żniwach" nie są czymś nowym. Znane są one nauce. Nigdy nikt należycie znający historię Polski nie próbował anihilować zdarzeń z tamtych dni. Jednakże wątki owe były konsekwentnie marginalizowane poczynając od czasów tuż powojennych, aż po dzień dzisiejszy. I tu należy pamiętać o pozytywnej roli Jana Grossa i jego pism. Chociaż dziś bronimy się i srogo krytykujemy tego człowieka to za pewien czas będziemy umieli dostrzec wartościowość jego poczynań.

Jednakże problemem i wadą jest wyjątkowa zajadłość, jednostronność i nader ejdetyczna, celowa niechęć do spojrzenia na przedmiot badawczy w szerszym kontekście. Można zaakceptować prowokowanie, epatowanie Czytelników, ale na przykład, zgodność z  zarzutem, iż sekowanie obywateli pochodzenia żydowskiego było normą dla całego społeczeństwa jest absolutnie nie dopuszczalna. Cóż, dyskusja się toczy i będzie się toczyć. Zarówno Autor, jak i jego adwersarze mają swoje racje i kiedyś z pewnością dojdą do consensusu. Oby tylko (póki co) nie zwyciężała erystyka tylko prawda, nawet najbardziej bolesna.

W naszym przekonaniu warto pochylić się choć na chwilę nad problematyką stosunków polsko - żydowskich, która jak wiemy zakorzeniona jest o wiele głębiej, aniżeli ta najbardziej absorbująca, dotycząca okresu II wojny światowej i tuż po. Celowo chciałbym skupić moje lapidarne rozważania na epoce wieków średnich oraz późnego średniowiecza, które w polskich realiach właściwiej nazwane powinno być wczesnym renesansem. Dlaczego? Ano dlatego, iż epoka ta wydaje się być idealnym odzwierciedleniem naszych, aktualnych czasów. Wtedy właśnie mamy do czynienia zarówno z archetypami zachowań wartych najwyższych odznaczeń, ale także z wieloma grzechami godnymi potępienia. To ciekawe, zwłaszcza że współcześnie gardzimy wiekami średnimi, określając je niechlubnym mianem ciemnych, zacofanych czasów chrześcijańskiej cywilizacji. Znamienne, że mnóstwo elementów naszych zachowań, świadomości, wiedzy i aspektów etycznych nie zmieniło się przez tyle lat, a obecna epoka rozumu, postępu, boomu technicznego, komunikacyjnego, czy modernizacyjnego,jak ją, czyli samych siebie niepokornie określamy, jest pod wieloma względami tak podobna do powyżej wspomnianej. Nie koncentrujemy się na przywołaniu skrajnych dziejów tych relacji, ani tych wspaniałych, ani tych demonicznych. W pierwszym przypadku mam na myśli długotrwały "złoty wiek" dziejów Izraelitów w Rzeczypospolitej datowany na całe XVI stulecie oraz na I połowę wieku XVII.

Wówczas to nastąpił gwałtowny rozwój kultury i sztuki żydowskiej na ziemiach polskich, Polska była centrum świata żydowskiego. W połowie XVI wieku zamieszkiwało ją niemal 80% światowego żydostwa.To wtedy rabin krakowski Israel Isserles wypowiedział słowa: "Jeśliby Bóg nie dał Żydom Polski jako schronienia, los Izraela byłby rzeczywiście nie do zniesienia", a współcześni nazywali naszą Ojczyznę rajem dla Żydów (paradisus Iudaeorum), a także jako "niebo dla szlachty, czyściec dla mieszczan, piekło dla chłopów i raj dla Żydów". Co do drugiego przypadku, czyli czasów, które najchętniej wymazalibyśmy z kart historii to w większości są one pochodnymi czynników zewnętrznych. Począwszy od wojen XVII-wiecznych poprzez panowanie Sasów, wpływy państw ościennych w XVIII wieku, a kończąc na braku bytu państwowego przez 123 lata, i z otrzymanymi w pakiecie całościowym, wszelkimi tego faktu konsekwencjami. Oto kamienie węgielne pejoratywnych zdarzeń przedwojennych, tych w trakcie trwania II wojny światowej oraz tych po, aż po dzień dzisiejszy. Dwudziestolecie międzywojenne wraz z gettem ławkowym i wieloma pozostałymi wystąpieniami antysemickimi to tragiczne skutki tamtych procesów i wydarzeń. Jasne, to usprawiedliwienia, ale jak najbardziej uzasadnione i dowiedzione. To historia wykazuje, iż antagonizmy pomiędzy tymi dwoma narodami w znamienitej większości okazują się naleciałościami państw, czy narodów trzecich. I problematyka behawioralna poruszana w książce "Złote żniwa" jest wierzchołkiem piramidy czynników dziejowych. Wypaczenie, demoralizacja, aberracja i etyczna dewiacja sporych grup społeczeństwa polskiego tamtej doby to nie tylko wynik zła jakie wojna niesie sama w sobie, lecz również pośrednio wydarzeń wyżej nadmienionych.

Jak przedstawia się geneza wzajemnej - posługując się terminem książkowym - idiosynkrazji między chrześcijanami, a wyznawcami judaizmu? Mamy miriady motywów, które przez tyle stuleci symbiotycznego istnienia nagromadziły się aż nadto. Zawężając zagadnienie do średniowiecza, gdzie Kościół poprzez swą propagandę manipulował wiernymi,  Żyd kojarzony był z zagrożeniem dla chrześcijaństwa. Odróżniali się od autochtonów pod każdym względem. Ich "odmienność" wyrażała się w: innym wyglądzie, religii, jedzeniu, życiu odmiennym rytmem, używaniu innego języka, byciu przybyszami. 

Skąd wzieli się na naszych ziemiach i kiedy? Wszyscy powinniśmy znać odpowiedzi na te pytania. Otóż najwcześniejszymi byli handlarze niewolników w X wieku. Jednak pierwszymi osiadłymi na terenach monarchii piastowskiej byli, w następnym stuleciu, Żydzi aszkenazyjscy; utrzymywali oni kontakty z ośrodkami kultury położonymi na obszarze między Mozą, a Renem.Generalizując, jedną z kilku głównych przyczyn napływu ludności prowieniencji żydowskiej na tereny polskie z ziem Europy zachodniej, była wyrozumiała polityka tutejszych władców, a także możliwość schronienia przed pogromami związanymi z kolejnymi wyprawami krzyżowymi. Przypomnijmy tolerancyjne rządy księcia Bolesława Krzywoustego i wielu innych.

Statut kaliski z 1264 roku wydany przez Bolesława Pobożnego. Był to ewenement w skali ówczesnego świata.Nikt dotąd nie zagwarantował Starozakonnym wolności osobistej, bezpieczeństwa, swobody handlu, podróżowania, wreszcie wyznania. Statut ów wyemancypował ich z pod jurysdykcji sądów miejskich i wprowadził nowe sądy żydowskie oraz osobne sądy dla spraw pomiędzy chrześcijanami, a Żydami. Godne zauważenia układy z wyznawcami judaizmu miał również Mieszko III Stary. Kazimierz Wielki zyskał sobie przydomek "Króla chłopów i Żydów" dzięki swemu wyjątkowemu postępowaniu względem nich. Oczywiście równolegle do panowań poszczególnych władców mamy do czynienia z cyklicznym napływem kolejnych uchodźców z Europy zachodniej, gdzie byli permanentnie sekowani, poniżani, mordowani i byli przedmiotem kolejnych pogromów, grabieży i płonących stosów. Na terenach polskich podobne zdarzenia miały miejsce sporadycznie na przestrzeni kilku stuleci i wyłącznie przybierały formę rozruchów. Wszelkie rewolty antysemickie dławione były przez służby miejskie tudzież królewskie. Nierzadko w tok zdarzeń ingerowały właśnie służby. Królowie i urzędnicy państwowi - niebezinteresownie - gwarantowali bezpieczeństwo ludności żydowskiej. Interweniowali w czasie pogromów, i wszczynali dochodzenia; skarżyli zobowiązane do utrzymywania spokoju władze miasta. O szkody po tumultach obwiniano mieszczan, np. w 1464 roku, w Poznaniu Kazimierz Jagiellończyk zarządał od władz 2000 florenów, albo w Kaliszu gdzie wojewoda Stanisław Ostrogski zażądał rekompensaty od burmistrza, rajców i pospólstwa, odwołując się do zasady zbiorowej odpowiedzialności.

Z niezwykłą dystynkcją i przenikliwością ówcześni Polacy wytępili zachowania antysemickie w społeczeństwie polsko-litewskim tak, że już od początku XVI stulecia nie miały one miejsca. Przede wszystkim ustalono wadia, które płacić mieli prowokatorzy konfliktów, w zależności od tego kto nimi był, Żydzi lub chrześcijanie. Kolejnym działaniem była wysokość grzywny w razie złamania pokoju. Następnie możliwość dochodzenia swych racji przed sądem żydowskim, za pośrednictwem wojewody lub w ratuszu. Wreszcie ewentualność dopominania się rekompensat za poniesione rany, a także zwrotów utraconych dóbr.

Przykłady powyższe wskazują ejdetycznie na osobliwość, wyjątkowość oraz tolerancję dominujące w relacjach społecznych wielonarodowej monarchii jagiellońskiej, a przedtem piastowskiej. Już w średniowieczu władcy polscy zrozumieli, że warto dbać o wspólnotę izraelicką ze względu na jej korzystny wpływ na gospodarkę państwa. To międz innymi dzięki nim aktualni rządzący dbają o staranne stosunki z państwem Izrael. Wśród nich najważniejsi to Lech Kaczyński oraz Aleksander Kwaśniewski. Oczywiście nie tylko oni, ale ci dwaj szczególnie pilnowali tych spraw.

        Średniowiecze to jedna z najważniejszych epok w historii polskich Żydów. Wtedy unormowała się dostosowana do warunków diaspory organizacja gmin; kiełkują specyficzne dla regionu formy religijności. Izraelici polscy ugruntowali się i odnaleźli własne miejsce w europejskiej społeczności żydowskiej. Przyszłość pokazała jak istotne było to miejsce. Od końca średniowiecza do połowy XIX wieku migracja Żydów obrała wektor wschodni, przede wszystkim ku Polsce.

O ile relacje polsko-izraelskie są odpowiednie, o tyle stosunki czysto międzyludzkie, jak wiemy, nie. Gdy dochodzi do dyskusji pomiędzy reżyserką Agnieszką Holland, a posłem Zbigniewem Girzyńskim obydwie strony mają rację. Nie rozumieją się, ponieważ mówią o zupełnie innych kwestiach. Pomijam rzecz najważniejszą, iż się kompletnie nie słuchają. Należy mierzyć się z bolesną prawdą, ale owa prawda nie może być zastępowana opiniami jednego, czy drugiego pisarza.

W miarę jak będzie wzrastać znaczenie Rzeczypospolitej w świecie i kultura polska przebije się do świadomości oraz dostępność jej znajdzie się na równi z pozostałymi, nasz punkt widzenia będzie musiał zostać przyjęty do wiadomości przez społeczeństwa zachodnie. Bo od schyłku lat 30 XX wieku mamy do czynienia nie tylko z piętnowaniem Polski i jej historii, ale także z jeszcze silniejszą bronią, jaką jest milczenie, pomijanie, tak jak gdyby tego kraju nigdy nie było, a jeśli już był to mówi się o nim obojętnie albo negatywnie. Znakomitym przykładem jest nagrodzony oskarem film Stevena Spielberga "Lista Schindlera". Otóż trwa on ponad 3 godziny i opisuje losy tytułowego bohatera oraz uratowanych przez niego Żydów. Fabuła opowiada przez tyle minut historię Polaków (bo w zdecydowanej większości krzywdzeni są właśnie byłymi obywatelami polskimi), dziejącą się na ziemiach polskich, a słowo "polska" lub jego pochodne padają tam bodajże trzykrotnie. Nawet gdy zbrodniarz i sadysta SS-hauptsturmfuhrer Amon Goeth mówi o Kazimierzu Wielkim i Krakowie, twórcy nie tłumaczą w dalszych scenach, że to polski król i polska stolica.

        Dopóki nie wzrosną nakłady na rozwój kultury, a społeczeństwo nie stanie się w pełni obywatelskim (rzecz jasna obydwa elementy uzależnione są od wzrostu poziomu życia w Polsce i ogólnego wzbogacenia kraju) dopóty nie wykształcą się odpowiedni artyści, twórcy i filmowcy w naszym Kraju, którzy mogliby zadbać o przypominanie światu o prawdzie. Stanie się tak tylko jeśli pojmiemy, że walczyć z zakłamaniem trzeba tymi samymi metodami.

 Jednak aby móc się pojednać tym obydwu szczególnym i jedynym w swoim rodzaju narodom potrzebna jest pamięć. Pamięć szczera, otwarta, pozbawiona półprawd, peryfraz i indyferentności, czy pruderii, przyjmująca historię taką,  jaka była. Wówczas potomkowie Mordechaja Anielewicza, Pawła Edelmana, Bereka Joselewicza, Józefa Aronowicza, Józefa Berkowicza, Dow Bera Meiselsa, Janusza Korczaka, Juliana Tuwima, Bruno Schulza, bohaterskich żołnierzy kampanii wrześniowej powrócą do Itaki, do polskiej zagrody, gdzie ich oczy spotkają się z oczami tutejszych potomków Witolda Pileckiego, Jana Karskiego, Kazimierza Wielkiego, Ireny Sendlerowej, czy Józefa Piłsudskiego przez chwilę milcząc popatrzą na siebie; na koniec tonem zapytania wymówią: "Synowie Jerzego?" i uzyskają odpowiedź: "Tego sa... samego,który z braćmi waszymi w jednej mogile spoczywa!"

Jowialny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura