Bogusław Chrabota Bogusław Chrabota
246
BLOG

Miejsce "Pancernych" w IV RP

Bogusław Chrabota Bogusław Chrabota Polityka Obserwuj notkę 57

Prezes Andrzej Urbański będzie miał twardy orzech do zgryzienia po liście Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych przeciwko powrotowi do TVP serialu "Czterej pancerni i pies".

No bo jak ma niby udowodnić – by posłużyć się cytatem z listu - że wizja II wojny światowej, oglądana spod czerwonego ogona psa Szarika”,  nie jest „równie demoralizująca, jak twarda pornografia”?

Dowód trudny, ale niezbędny, bowiem jeśli się go nie przeprowadzi, to postawiona przez Kombatantów teza każe niechybnie zaliczyć telewizyjnego decydenta do post- bądź krypto- komunistycznej jaczejki wypaczającej historię, oraz propagującej w IV RP niechciane bolszewickie wzorce kulturowe.

Może więc pomóc prezesowi? Ale jak? Sięgnijmy najpierw po argumenty statystyczne. Ano – mimo, iż od połowy lat sześćdziesiątych, do końca osiemdziesiątych każde młode pokolenie było na śmierć zanudzane przygodami Szarika i załogi czołgu nr 102, doszło jednak do wybuchu pierwszej Solidarności, masowego potępienia stanu wojennego, wyjścia Polski z RWPG, Paktu Warszawskiego, etz. Zatem, nawet jeśli „Pancerni” byli produktem czystej propagandy, to była to propaganda nieskuteczna.

Po drugie wartość propagandowa „Pancernych” miała swoją siłę w PRL-owskiej telewizji, gdzie każda minuta programu uczyła miłości do ZSRR i jej nadwiślańskich sojuszników. Dziś pro-sowiecki wydźwięk serialu (o ile ktoś prócz kombatantów tak go odczytuje) jest tylko kropelką w morzu powszechnego w polskich mediach anty-sowietyzmu i anty-rosyjskości (to ostatnie to nie tylko piramidalna bzdura, ale i historyczny błąd). Cóż więc mogą biedni „Pancerni”? W istocie niewiele. Może są wręcz pożyteczni próbując odwrócić choć o centymetr bieg anty-moskiewskiej rzeki.

I na koniec argument na tyle banalny, że aż przykro go użyć; wolność słowa. Kombatanci tak pewnie tego nie widzą, ale wolne media mogą (powinny) przedstawiać różną wizję świata, pewnie również tę, prezentowaną przez twórców „Pancernych”. Tym się różnimy od PRL – u, w którym wizja historii alternatywna wobec tej z  „Pancernych”, na ekranie znaleźć się nie mogła.

Wołam więc do Kombatantów; Panowie, wyluzujcie! Od emisji „Pancernych” w TVP ani nie wpadniemy w ramiona Moskali, ani nie wpoimy młodym fałszywej wizji historii. „Pancerni” to po prostu dobry, kultowy serial.

A kocha się w nim nie Sowietów, a młodego Gajosa, cudowną Polę Raksę, Wilhelmiego, Pieczkę, Pressa i Gołasa. I pewnego owczarka o imieniu „Szarik”, który – o ile mi wiadomo, mimo że niemiecki – też był Polakiem. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka