Bojan Stanisławski Bojan Stanisławski
420
BLOG

Piłkoszał

Bojan Stanisławski Bojan Stanisławski Polityka Obserwuj notkę 3

Jan Kowalski był wielbicielem mediów. Zwłaszcza tych głównonurtowych. Zawsze imponowały mu rejtingi sprzedaży wysokonakładowych pism i gazet, ekscytowały go wysokie poziomy oglądalności rozmaitych telewizyjnych kanałów i słuchalności stacji radiowych. Jan Kowalski był również człowkiem pogodzonym z rzeczywistością. Nie buntował sie przeciwko oczywistym oczywistościom, rozumiał swoje miejsce w szeregu i -- pomimo wielu uciążliwości ekonomicznych -- zdawał sobie sprawę, że na najniższym szczeblu drabiny społecznej spozycjonowały go do spółki spuścizna po Polsce Ludowej oraz rozdęty, rozbuchany socjal w nowej RP. Do swej roli społecznej przysposobił się nie tylko świadomościowo, lecz również intelektualnie, dawał temu wyraz -- między innymi -- czytając teksty publicystyczne bez zrozumienia i śledząc edycje telewizyjnych wiadomości niczym kolejne odcinki wiadomej amerykańskiej telenoweli. Władza była z Jana Kowalskiego wyjątkowo zadowolona. Jak się jednak miało okazać -- do czasu.

Czytanie bez zrozumienia i bezmyślna podnieta sensacyjnymi newsami zasłyszanymi w radiu lub dostrzeżonymi na ekranie telewizora (oczywiście wielkiego, płaskiego, zakupionego na okoliczność przedmeczowych promocji; wszak Polska reprezentacja ma tym większe szanse wygrać, im więcej obywateli RP, w patriotycznym geście, zakupi wielkoekranowych plazm) od dawna było mile widziane przez establishmet i tak pozostaje do dziś.

Niemniej, repertuar programowy -- od czasu upadku komuny -- bardzo się poszerzył. Śiermiężną ramówkę wzbogaciły wszak reklamy i produkty reklamopodobne -- Nowy Wymiar Nowej Rzeczywistości. Nowi Polacy mieli go trawić spokojnie i równie spokojnie (choć skutecznie!) internalizować kierunkowe instrukcje dotyczące wydawania przez nich forsy -- tej którą mają i tej którą mogą pożyczyć w Providencie.

Człowiek jest jednak tworem niedoskonałym... Jak głosi pewna, stosunkowo nowoczesna, polska mądrość ludowa -- nadgorliwość gorsza od faszyzmu! Establishment ma swoje wymagania, ale nie są one tak płaskie, linearne i proste jak wydawało się to Kowalskiemu. Wprawdzie na ogół oczekuje się od niego postawy tępego muła wdzięcznego za każdą wyrządzoną mu krzywdę, ale nie tak zupełnie przez cały czas.

Od każdej zasady bywają wyjątki, co Jan Kowalski, urodziwszy się Polakiem i wychowawszy w Polsce powienien wiedzieć! Takimże są właśnie reklamy. Ich istnienie, tudzież konieczność ich istnienia, należy przyjmować wprawdzie jako aksjomat, ale ich treści nie można tak dezawuować i przedstawianych w nich wniosków ignorować jak w przypadku “Faktów” czy “Wiadomości”!

Gdy “lecą” reklamy to jest właśnie ten moment kiedy należy wytężyć swój intelekt i do pracy zaprząc całe zasoby inteligencji... By zrozumieć! By zrozumieć i kupić!

Jan Kowalski nie zrozumiał tego subtelnego niuansu. I ta własnie postawa... Postawa braku myślenia i odpowiedzialności, postawa godna reprezentanta społeczeństwa roszczeniowego i przypadkowego... Doprowadziła do tragedii. Okoliczności śmierci Jana Kowalskiego wciąż wyjaśnia prokuratura w Morągu, niemniej wszystko wskazuje na samobójstwo. Jego ciało znaleziono na niewielkiej ulicy; było zbeszczeszczone. Obok tułowia, w wielkiej kałuży krwi, leżały odcięte język oraz kończyny, poza prawą ręką, która dzierżyła brzeszczot wrzynajacy się w ¼ w gardło denata. Zwłoki leżały bezpośrednio pod wielkim ulicznym bilbordem, na którym umieszczono reklamę znanych polskich niskoalkoholowych napoi oraz wielki rozkaz brzmiący “Wpadnij w piłkoszał!”.

Obok głowy martwego Jana Kowalskiego leżała też pusta puszka po piwie. Nic, że jego marka była inna niż ta, którą wskazywał wspomniany bilboard. “Mimo wszystko cieszyć musi fakt, iż najważniejsze przesłanie reklamy Jan Kowalski zrozumiał, bo wszak zakupił eksponowany tam produkt. Choć oczywiście trudno -- w tych tragicznych okolicznościach -- traktować to jako powód do radości. System edukacji może pomóc przezwyciężyć tego rodzaju fatalne omyłki poznawcze, lecz stać się tak może jedynie pod warunkiem natychmiastowej likwidacji Karty Nauczyciela” -- skomentował zdarzenie Donald Tusk na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Następnego dnia prasa grzmiała: “Oświatowe związki zawodowe zabiły Kowalskiego”. Niestety, najważniejszy konsument takich nagłówków już nie żył. Wiedzieli o tym wydawcy i dlatego -- tego dnia -- nawet “Tele Tydzień” wyszedł czarno-biały...

Bojan STANISŁAWSKI

Jestem redaktorem naczelnym pisma "Związkowiec.OPZZ", piszę, tłumaczę i dyskutuję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka