ibor ibor
625
BLOG

Śmierć i dziewczyna

ibor ibor Kultura Obserwuj notkę 1

Kolejna głośna premiera sztuki, na której nie byłem. Kolejna sztuka, której pewnie nie zobaczę, choć plakat, jak i autor zdecydowanie zachęcają. Nie ma wszak nic ładniejszego niż dziewczyna z łapką w majtkach. (http://www.teatrpolski.wroc.pl/przedstawienia/smierc-i-dziewczyna)


Większość czego dowiedziałem się to przekazy medialne oraz Wikipedia. Co stanowi, że wiedzę do wyrażenia opinii mam dogłębną i mój głos zdecydowanie można uznać za opiniotwórczy.


Przed premierą i po pierwszy komentarzach, wyrażonych również, przed pierwszym gongiem, miałem wrażenie, że czescy aktorzy porno stanowić będą trzon całej opowieści i kopulować będą przynajmniej pół godziny, a kopulujących będzie przynajmniej sześciu. Oczywiście w różnych konstelacjach, używając do tego typowo teatralnych rekwizytów, by widz mógł cały klimat chłonąć wszystkimi zmysłami. Niczym w koncepcji Artauda, lecz w miejsce okrucieństwa pojawi się przyjemność. A może coś na wzór nowojorskich kin porno, do których rzeszami ściągają homoseksualiści by w trakcie projekcji, w odorze zapachów z niewietrzonej od kilku ostatnich seansów sali,  zaspokajać swoje żądze w przejściach między niewygodnymi, brudnymi krzesłami.


Już jawiła się wizja, że to pierwszy krok, przed którym teatr jeszcze bardziej interaktywny się stanie, że na wzór klubów swingerskich widzowie będą mogli wejść na scenę i wraz z aktorami dokonać aktu miłości zbiorowej.

"Wszystkich-na parterze jak i w lożach gości
Ogarnęła mania zbiorowej miłości

Tak sztuka upadła - teatrum zostało
To co sacrum było - profanum się stało" *)


Niestety rozczarowałem się, a może nie ja, lecz krzyżowcy lokalni, gdyż jak donoszą media, scena z wypożyczonymi z zagranicy aktorami, trwała jedynie minutę; w ciągu której nikt nikogo nie wychędożył, a jedynie symulowano by zobrazować słowa noblistki. Burdelu nie było, chyba że to, co stało się przed drzwiami budynku teatru określeniem takim można nazwać.


Przypomina mi to trochę sytuację z 1994, gdy zachęcony chrześcijańską reklamą poszedłem na głośny film "Ksiądz", w którym najbardziej skandalizującym momentem był okrzyk młodego studenta lokalnej politechniki. W trakcie pocałunku dwóch mężczyzn na ekranie (tak jeden był księdzem) zapytał donośnym głosem "kto chce landrynkę?". Nigdy jednak nie dowiedziałem się, czy ów student posiadał wystarczającą ilość landrynek, by obdzielić całą widownię kina Amok, bo nikt z oferty nie skorzystał.


Wspominam również projekcję pierwszej części Matrixa, w której rząd zakazuje cyberseksu, a za ten poważny występek ściga nierządników. Pamiętam również, jak Matrix się zakończył.
Zakładam, że mało która z protestujących osób regularnie chodzi do teatru, zna sztukę czy to współczesną, czy nawet tą antyczną. Wydaje mi się, że i również prof. Dr hab. Piotr Gliński (Minister Kultury) przestrzela z opiniami, nie wiedząc co krytykuje i czego się domaga. Z pewnością dla nich "Śmierć i dziewczyna" to sztuka wynaturzona i pewnie chętnie takiego sformułowania by użyli, zupełnie nie rozumiejąc jego znaczenia. A, co tam.


*) Fragment tekstu zespołu Pudelsi "Hoży ambroży", z płyty Wolność Słowa. 2003.

ibor
O mnie ibor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura