Krzysztof Boruszewski Krzysztof Boruszewski
431
BLOG

Cenzura wywodząca się z wolności słowa. Golgota Picnic

Krzysztof Boruszewski Krzysztof Boruszewski Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Pełny tytuł: Cenzura wywodząca się  z wolności słowa. Czyli kilka słów o protestach przeciwko sztuce "Golgota Picnic".

Bardzo rzadko ostatnimi czasy wyrażam swoje zdanie poprzez słowo pisane, ograniczając się do tego narysowanego, jednak afera „Golgota Picnic” nasuwa mi kilka refleksji, które jednak łatwiej przedstawić w postaci tekstowej.

Nie chcę tutaj za bardzo rozwodzić się nad tym, czy spektakl Rodrigo Garcii jest sztuką, obrazoburczym przekazem, jaką niesie za sobą wartość artystyczną itp. Przede wszystkim dlatego że Golgoty Picnic zwyczajnie nie widziałem, a i szczerze mówiąc nie mam ochoty się w ową sztukę zagłębiać. Mój brak chęci wywodzi się m.in. z mojego krytycznego postrzegania tzw. sztuki nowoczesnej, która to według mojej subiektywnej opinii niesie za sobą bardzo małe walory artystyczne, zastępując je kontrowersyjnymi, często właśnie obrazoburczymi przekazami. Tak zwani „artyści” swój zwyczajny brak talentu zasłaniają penisem na krzyżu czy też ocierając się genitaliami o figurę Chrystusa. Nie twierdzę przy tym, że sztukę trzeba tworzyć wyłącznie poprzez przekaz pozytywny, sam kontekst dzieła często wymaga kontrowersji, która może spowodować obrazę jakiejś części społeczeństwa. Nikt jednak nie przekona mnie do tego, że „dzieła artystów” których przykłady przedstawiłem powyżej, nie są niczym więcej jak zwyczajnym obrazoburczym gównem, o zgrozo! - sfinansowane z naszych, podatników pieniędzy.

Dlatego też nie dziwię się katolikom, którzy sprzeciwiają się tego typu obrazom już na wstępie, nie znając dokładnie kontekstu całego przekazu artystycznego. Wyznacznikiem dzisiejszego postępu jest bowiem antyklerykalizm, ośmieszanie wiary, sikanie na modlące się babcie, sklejanie krzyży z puszek po piwie, darcie biblii, równianie księży z pedofilami, mówienie o ciemnogrodzie, średniowieczu itp. Często więc tacy ludzie odruchowo wręcz stają po stronie własnych wartości i sprzeciwiają się pewnym zjawiskom, nie poznając ich całkowitej treści i kontekstu.

I tutaj rodzi się cenzura „ograniczająca wolność słowa” o której dzisiaj tak wykrzykują zwolennicy dzieła Garcii. Chciałbym jednak zauważyć, że nie jest to cenzura sankcjonowana prawnie, a ta wywodząca się z presji i niezadowolenia określonej grupy społecznej. I tak jak autocenzura, którą każdy sobie narzuca samodzielnie każdego dnia wypowiadając, bądź nie wyrażając pewnych opinii- „bo czasami lepiej czegoś nie mówić” jest to CENZURA WYWODZĄCA SIĘ WŁAŚNIE Z WOLNOŚCI SŁOWA! Cenzura społeczna, bardzo często będącą przejawem nagłego sprzeciwu społecznego wywodzi się właśnie z możności wypowiadania własnej opinii na dany temat, pod wpływek określonego zdarzenia. I to właśnie z niej biorą się protesty, strajki, pikiety, protesty konsumenckie które to są właśnie przejawem społeczeństwa którą taka wolność słowa posiada.

Śmieszy mnie więc szum, głosów mówiących o ograniczaniu wolności słowa, poprzez odwoływanie spektakli Garcii, w kolejnych polskich miastach. Dodatkowym smaczkiem tutaj jest to, że takie głosy podnoszą głównie środowiska lewicowe, które to pod pretekstem ograniczania tzw: „mowy nienawiści” domagają się rozwiązań prawnych – CENZURY PRAWNEJ - zamykającym usta, dosłownie i w przenośni ludziom, którzy często nazywają rzeczy po imieniu; nazywając żyda żydem, zbrodniarza komunistycznego zbrodniarzem, czytających dziecku wierszyk „Murzynek Bambo”, mówiących o rodzinie jako mamie, tatcie, dzieciach a nie partnera nr 1 czy 2.

Mówię to jako wolnościowiec, który uważa że wolność słowa jest wartością, która o ile nie doprowadza do bezpośredniego nawoływania do przemocy, agresji na drugą osobę, powinna istnieć dla wszystkich w sposób pełny. A każde systemowe ograniczanie wolności słowa, w bliższym lub dalszym czasie powoduje więcej szkód niż korzyści z tego wynikających. Mówiąc więc dostanie; każdy powinien móc mówić to co mu ślina na język przyniesie, i nie powinno być to w żadne sposób ograniczane systemem prawnym! Prawo do wyrażania swojej opinii wiąże się również, z prawem do wyrażania swojej dezaprobaty i sprzeciwu wobec pewnych słów i zachowań – prawem to protestów przeciwko spektaklom „Golgoty Picnic” jakie wyrażają grupy społeczne związane ze środowiskami katolickimi i narodowymi w całej Polsce.

Mówię to także jako, katolik – chrześcijanin, wierzący jednak często wątpiący, niedoskonały w swojej wierze i codziennych działaniach, mających często inne zdanie niż hierarchowie kościelni, będący często w wielkim dystansie do wszelkich objaw „fanatyzmu” które ją jednak często prostymi słowami „tak” lub „nie” do których ciężko jest mi się dostosować, będącymi dla mnie często niewygodnymi prawdami.

I choć na protest wobec spektaklu pana Garcii się nie wybrałem, ponieważ po pierwsze nie znam i nie chcę zarazem poznać „dzieła” Rodrigo Garcíi, przez co nie mogę powiedzieć że to mnie jakoś specjalnie obraża, choć muszę przyznać że jestem całkiem odporny w stosunku do tego typu ataków na moja wiarę i wartości jakie wyznaję (nie wiem czy to jest dobrze, po prostu tak mam) a po drugie taka forma protestu i estetyka z nią związana nie jest mi do końca bliska, wolę inne formy sprzeciwu, to jednak staje w obronie ludzi wyrażających swój sprzeciw poprzez protest, który jest przecież ich prawem do wyrażania swojej opinii i dezaprobaty. Prawem do wolności słowa.

 

 

Tak a propo :D mowy nienawiści:

 

A ten przekaz jest mi absolutnie bliski. Polecam najnowszą płytę 52 Dębiec:

Zapraszam w moje autorskie strony: WWW.BORUSZEWSKI.COM

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo