Z powodu wyjazdu i odcięcia na parę dni od internetu (czyli od świata) dopiero teraz przeglądam strony i patrzę, cóż to się wydarzyło? Oczywiście od razu - Ziobrę wywalili. A obok - spóxnił się na spotkanie, bo - odbierał nowonarodzonego synka i żonę ze szpitala. I powiedział - teraz to najważniejsze.
I jest to prawda jasna jak słońce w południe.
Wobec cudu nowego życia, narodzin własnego dziecka, syna, dziedzica, cała reszta, a zwłaszcza polityka - nic nie znaczy. Przykro to pisać, ale najwyraźniej ani Jarosław Kaczyński (co zrozumiałe, sam dzieci nie ma) ani nikt w jego otoczeniu tego prostego faktu, biologicznego, rzec mozna - nie rozumie. Wszczynanie rozgrywki z facetem w momencie, kiedy rodzi mu się dziecko jest skazane na klęskę. Facet, samiec-dominant, jest w takim momencie nie do zdarcia. Świat może podbić. Ziobro ma teraz "mocne czary" nie za sprawą wysiłku psychologów i pijarowców, ale za sprawą samej Matki Natury. Nie jest to przy tym bezrobotny na zasiłku, dla którego kolejne dziecko to raczej kłopot niż mobilizacja, ale młody, aspirujący dominant, dobrze radzący sobie w rzeczywistości.
Naprawdę - ciekawe, co z tego wyniknie, bardzo ciekawe, bo Ziobro dostał od losu? od Boga? atut nie do przebicia, jak to jest teraz w grach różnych +5 nowych żyć, +10 mocy i pewnie jeszcze coś.
Oczywiście, Ziobro nie zawsze będzie taki mocny tą wewnętrzną, pierwotną mocą, która daje napęd największy, ale w tym momencie - na pewno.
