Brockley Sid Brockley Sid
915
BLOG

Bernini i inni a także nasza kultura.

Brockley Sid Brockley Sid Kultura Obserwuj notkę 0

 

„W kulturze zjawiska, które można porównać do interpretowania kleksów. Przypadkowa plama z tynku, wilgoci lub atramentu na ścianie jest podobną do różnych przedmiotów, według widzimisię i wyobraźni widza; za pomocą przedłużeń i uzupełnień można te przedmioty z owych plam „wydobyć” – i wtedy nawet dyletant może narysować jakiś kształt wcale znośny. Otóż rozwój mowy przynosi wciąż nowe słowa kleksy, które się potem nabożnie tłumaczy. Słowa wyprzedza pojęcie. Najpierw jest słowo, potem się szuka jego sensu. Powstają problemy fikcyjne, które skądinąd są cenne i płodne. A więc romantyzm, modernizm, ekspresjonizm…..” – Karol Irzykowski
 
 
 
 
 
 
 
Szukając kiedyś toalety na Polach Elizejskich, trafiłem do niewielkiej galerii handlowej usytuowanej po lewej stronie traktu i prawie niewidocznej. Tam też pośród różnych butików i upragnionego „restrumu”, ogrodzona czerwonym sznurem umieszczonym na pozłacanych palikach stała ciekawa rzeźba, pewnej postaci niosącej walizkę. Wydawać by się mogło że czegoś mu brakowało, tylko czego? Tak pamiętam, brakowało mu części tułowia oraz przestrzeni.

 
 

 
Słowa, obrazy, rzeźby tworzą naszą kulturę. W wielu turystycznych przewodnikach, dotyczących Włoch, koniecznym miejscem do odwiedzenia zawsze są muzea lub kościoły w których znajdują się rzeźby Giovanni Lorenzo Berniniego. Dotyka ekstazy przeczytałem w jednej z encyklopedii sztuki. Przecież uniesienie trudno jest opisać a co dopiero przedstawić za pomocą rzeźby.
 

 
Ręka anioła wyraźnie odsłania pierś. Musisz patrzeć ale nie wiesz gdzie. Jeśli to jest niebiańska miłość znam ją dokładnie – powiedział pewien osiemnastowieczny koneser sztuki oglądający rzeźbę św. Teresy. Nie była to kąśliwa uwaga, lecz przyznanie dziełu jego wielkości. Potęga sztuki, zupełnie żywej, istniejącej dla wszystkich niepozbawionych rozsądku i chęci poznania czegoś więcej niż cztery ściany pokoju oraz klawiatura komputera. Bernini zamieniał marmur w ciało, żyjące drzewa. Sensem rzeźby klasycznej było uczynienie ludzi mniej ludzkimi. Nadać śmiertelnemu ciału nieśmiertelności, dlatego wiele rzeźb z tamtego okresu wyglądało nieziemsko ale bezkrwiście.
Wtedy pojawił Bernini. Jego postacie wyzwalają się z cokołów odlatują w przestrzeń. Przedstawiono go papieżowi gdy miał 8 lat, gdy namalował głowę świętego Pawła. Okrzyknięto go od razu następcą Michała Anioła.
 

 
 
 
 
Szokujący teatr ziemskich pasji. Zbawienie przez wnętrzności. Jak przewyższyć Caravaggia, chyba że za pomocą rzeźby?  Jako szesnastolatek  Bernini wyrzeźbił świętego Wawrzyńca spalonego za wiarę na stosie. Który to z makabrycznym humorem mówi do swoich oprawców odwróćcie mnie, ta strona już gotowa. Nie dziwne że został patronem kucharzy. Jednak jest tutaj element przyciągający uwagę. Kiedy dłoń Wawrzyńca dotyka płomienia, swąd zamienia się w miłą woń a ból zlewał się ze słodyczą. Tak przynajmniej utrzymują tytularni znawcy sztuki, i muszę przyznać że coś w tym jest.  
 

 
Bernini starał się uchwycić wrażenie mówienia. Twierdził, że ludzie wyglądają najwyraźniej przed lub zaraz po tym kiedy mówią.
 
 Skąd to wszystko wiemy? Ktoś notował każdy krok Berniniego – Filippo Baldinucci, plotkarz i krytyk, jako pierwszy stworzył jego biografię.
 
Supergwiazda Bernini w wieku 20 lat był przyjacielem papieży, mianowano go rycerzem. Miał prawie wszystko, Rzym był jego. Słynął z tworzenia cudów i…. własnej pychy. Przypisywał sobie zasługi innych, zabierał żony przyjaciołom. Chełpliwość w skórze geniusza. Z wyżyn sławy na dno pośmiewiska. Otrzymuje zlecenie na budowę dzwonnic, przy Bazylice Świętego Piotra. Nie jest wykształconym architektem, ale nie zamierza korzystać z pomocy bardziej doświadczonych od siebie. Unoszony falą sławy, pragnie pozostawić po sobie wyraźny ślad w świętym miejscu, za nic bierze wszelkie obliczenia, oraz fakt że ciężar i wysokość budowanej dzwonnicy jest zbyt wielki na bagniste i niepewne podłoże na którym ma stanąć nowa część bazyliki. Tuż po ukończeniu jednej z dzwonnic pojawiają się na fasadzie pęknięcia, przenoszące się na główną część świątyni. Nowy papież Innocenty X, postanawia zburzyć dzwonnice.
 
Kropka nad i w życiu Berniniego to rzeźba św. Teresy. Pragnienia duszy Teresy przedstawiał jako cielesną ekstazę, twarz kobiety w erotycznej euforii. Kobieta w średnim wieku ze swojej celi zakonu, w którym przebywa, nie jest tą samą niewiastą z rzeźby wykonanej przez Berniniego. To prawie anioł o gładkiej skórze, znajdujący się w kościele. Dzieło amanta, który podobnie jak Caravaggio próbuje odkupić swoje grzechy za pomocą sztuki. Czas mija a Bernini wypowiada to wszystko za pomocą tej konkretnej rzeźby. Łączy fizyczne pożądanie z pragnieniem duszy. Czysta rozkosz poruszająca do głębi nawet dzisiaj.

    
Zatem każdy może znaleźć swoją rozkosz, nie koniecznie cielesną ale poruszającą i kuszącą dobrą sztukę jeśli będzie szukał. I tak jak napisał Irzykowski to przypadkowość zjawisk w kulturze, te kleksy którymi zajmuje się nasza wyobraźnia, pozwala sądzić że jeszcze nie wszystko stracone nie wszystko umarło zamieniając się w pustkę i chaos. Tak sobie myślę, że czasami zwyczajnie warto otworzyć drzwi i wpuścić świeże powietrze. Zamiast nieustannie powtarzać: „ ten duszy obłok w którym przychodzi nam żyć, jest tylko potwierdzeniem że kultura współczesna nie istnieje”. Otóż nie tylko ma się dobrze, ale żyje życiem Berniniego, Caravaggia, Mitoraja, Bansky’ego, Ai Wei Weia i wielu innych.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura