Brockley Sid Brockley Sid
189
BLOG

Wielka Brytania tak/nie w strukturach UE

Brockley Sid Brockley Sid Polityka Obserwuj notkę 4

 Nie najgorsza zagrywka na wabika czyli referendum, premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona. W wyczekiwanym przemówieniu (błędnie interpretowanym m. in przez Pawła Kowala), obiecał referendum tak/nie najpóźniej do 2017 roku, jeśli konserwatyści wygrają kolejne wybory. Natomiast do tego czasu będzie wpływał na Unię Europejską tak aby ją zmienić. Brytyjczykom nie podoba się coraz bardziej biurokracja, sposób prowadzonej polityki monetarnej, oraz przede wszystkim uczestnictwo wyspiarzy w tym projekcie polegające w znacznej mierze na dopłacaniu do wspólnej kasy UE.

 
Dobrze zadziałała machina piaru,  już kilka dni wcześniej podkręcano  atmosferę o przemówieniu  mogącym w posadach zatrząść Europą. Twardej deklaracji Camerona o wyjściu Wielkiej Brytanii ze struktur UE. Dywagacjom nie było końca, atmosfera rosła. Tym posunięciem wizerunkowym premier Wielkiej Brytanii załatwił przede wszystkim  dwie kwestie. Zamknął usta przywódcom eurosceptycznej wolty w jego własnej partii, którzy  zarzucali mu zbytnią spolegliwość wobec UE, oraz rezygnację z idei konserwatywnych. Umocnił dzięki temu swoją pozycję, oferując rzecz dosyć odległą w czasie, gdyż z politycznego punktu widzenia stanowi to polityczny unik.
 
Po wtóre puścił tym przemówieniem oko do opinii publicznej, która już w ponad 40 % jest za wyjściem Wielkiej Brytanii ze struktur UE.
 
Można rzec polityczny majstersztyk, wilk syty owca cała. Załóżmy jednak, że konserwatyści po kolejnych wyborach znowu rządzą, zbliża się 2017 rok, trzeba referendum rozpisać. Cameron zgodnie z przyjętym w świecie polityki schematem niewypełniania obietnic,  opowie Brytyjczykom jak ich kraj jedynie samą groźbą, zmienił oblicze wspólnej Europy. Referendum będzie już niepotrzebne
 
Cameron, na poziomie dyplomatycznym pokazał swój sprzeciw, wobec polityki prowadzonej przez Niemcy i Francję, zażądał tym samym silniejszej pozycji dla swojego kraju. 
 
 
Pytanie, jak zwykle ważkie, co z tego wynika dla Polski? Prawie nic nasza pozycja pozostanie nadal mało znacząca. Możemy być pewni że w najbliższym czasie wysokich dopłat z budżetu UE nie otrzymamy, chociaż nie wiem ile lanserskich tekstów o swojej pracowitości napisałby Marek Migalski. Wprawdzie gdyby doszło do zamknięcia granic Królestwa Albionu, to mielibyśmy realne bezrobocie na poziomie 45%. 
 
 
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka