Gratuluję sobie i narodowi, że w większości, i przy dość marnej tej pociesze (bo też nie ma się z czego cieszyć) zwyciężyła normalność - przynajmniej tyle. Chyba nikt nie kocha Platformy (bo nie ma za co), ale te wybory to wybory przeciw: przeciw Ruchowi Palikota, czyli transwestytom, pedałom, pałkarzom i innym zboczeńcom, przeciw najgorszemu, co mogłoby się przytrafić, czyli pędzącemu do władzy nieobliczalnemu prezesowi, któremu i tak udało się zagospodarować tę gorszą część narodu. Średnia nasza, przynajmniej normalna. Na następne cztery lata, na pewno nie dobrobytu, ale przynajmniej nie PiSballizmu.