Narracja smoleńska się sypie. Wali się w gruzy. Nie wytrzymuje zderzenia z brzozą.
Generał Janicki, się, delikatnie mówiąc, plątał. O minister Kopacz - raczej szkoda gadać, niż warto rozmawiać. Raport komisji - wart tyle, co (to jednak nowość, nawet w Trzeciej) stenogram z posiedzenia sejmu. Nawet kilku dziennikarzy przyjaznych władzy zgłasza jakieś wątpliwości, oczywiście poza największym polskim ekspertem do spraw lotnictwa. Tylko... co z tego?
"Życia nie zwróci" - i to wystarczy, by nic nie robić. Zwłaszcza, że mogłoby zwrócić godność, a przecież nie po to stado cmentarnych hien obdzierało z niej prezydenta, generałów, pilotów. Nie ma potrzeby powołania nowej komisji. Nie ma potrzeby robienie czegokolwiek. Że się nic nie zgadza? Już ustaliliśmy, że się zgadza. Mamy nie tylko żyrandol, ale i tyle wspaniałych dywanów, że po aferze hazardowej czy stoczniowej, i cały Smoleńsk się tam zmieści. I jeszcze nas pochwalą, że troskliwie przykryliśmy wrak dywanem.
Coś Wam się nie podoba? Wynajmijcie sobie detektywa Rutkowskiego. TVN nakręci o tym program, a na koniec i tak wyjdzie na nasze. Detektyw to swój chłop, nie bez powodu jest gwiazdą w Trzeciej. Z kartą w ZOMO, zarzutami i przyjaciółmi. Państwo polskie zdało egzamin. A skoro zdało, nie będzie go przecież powtarzać.