Premier haruje, jak wół, podpisuje więcej, niż musi, a naród nie docenia. Więc po co się przemęczać? Trzeba się gdzieś wyrwać, chociaż na chwilę.
Piłka bez Grzegorza, to już nie to samo. Zresztą, za dużo ludzi trzeba, za dużo bałaganu. Starczy, ze z BOR trzeba brać kilka samochodów. A tu o BOR gadają, zaraz sam premier zacznie mieć wątpliwości, czy boisko dokładnie sprawdzili przed jego wizytą. Kto tam jest szefem komisji do spraw wypadków sportowych? Od nas ktoś przynajmniej?
Ok, w gałę nie. Ale człowiek się musi zrelaksować, a i wizerunek ocieplić trochę... Wizerunek wysportowanego przywódcy sprawdza się przy wschodnim podejściu do demokracji. My lubimy dobre wzorce. O, już wpół do drugiej, ile można siedzieć przy biurku? Figurka Kaczora już się trochę premierowi znudziła, opieprzać współpracowników trochę strach, bo cholera wie, kto tam w następnym rozdaniu wypłynie. Co tam jest modne? Golfik? Źle się kojarzy. Dziki kraj. Ok, panie premierze, jak plan? Kort na czternastą? Wspaniale. Sport to zdrowie, a zdrowie najważniejsze. A nie się potem chrzanić z jakimiś receptami. Ok, zaraz druga, spadamy. Dziś relaks, a już jutro wolne, premier leci do domu. Naród niewdzięczny, ale praca dla niego bywa czasami przyjemna.
Aśka pyta, czy może to Euro to nie zrobić w tenisa, zamiast w nogę? Może to jest jakiś pomysł. Krauze by chyba ogarnął. Powiem premierowi, będzie zadowolony.
http://www.fakt.pl/Donald-Tusk-ciezko-haruje-Na-korcie-gra-w-tenisa,artykuly,145326,1.html
