Daltonista Daltonista
490
BLOG

Mężczyźni a kwestia proponowanych zmian tzw. ustawy aborcyjnej

Daltonista Daltonista Społeczeństwo Obserwuj notkę 13

Chciałem się zwrócić do mężczyzn, którzy tak często i bezkompromisowo wypowiadają się w sprawach związanych z zapobieganiem i/lub ewentualnym przerywaniem ciąży oraz tak łatwo i zdecydowanie argumentują za zaostrzeniem prawa wobec kobiet. Ta grupa adresatów obejmuje też księży, którzy przecież mężczyznami się również mienią (szczególnie, kiedy tak zawzięcie perorują o kwestii gender, chociaż może nieco mniej, kiedy temat dotyczy przypadków pedofilii wśród nich).

Panowie – wypowiadając się tak bezkompromisowo za zaostrzeniem kar w związku z ewentualnym przerwaniem ciąży, a jednocześnie sprzeciwiając się rozszerzeniu dostępu do środków antykoncepcyjnych, zachowujecie się nie tylko jak hipokryci, ale jak żałośni tchórze! Sorry.

Nie zauważyłem w żadnym z proponowanych przepisów słów o odpowiedzialności mężczyzny za pojawienie się i urodzenie lub nie dziecka. Czyżbyście uznawali za możliwe jedynie dzieworództwo?! A może po prostu boicie się wziąć odpowiedzialność za nienarodzone i narodzone dzieci? I uważacie, że w momencie przekazania nasienia kobiecie wasza rola się prawie skończyła?! Piszę ‘prawie’ bo uzurpujecie sobie nadal prawo do decydowania o tym, co kobieta może, a czego nie może zrobić oraz jak ją ukarać. Ale jakoś nie widzę, żebyście zastrzegali dla siebie rolę współodpowiedzialnego ojca i/lub partnera tej kobiety?

Bo jaką odpowiedzialność poniesie ojciec dziecka ‘poczętego niezdolnego do samodzielnego życia poza organizmem matki’ [proponowana nomenklatura] w sytuacji, kiedy dojdzie do aborcji?! Czy prokuratura sprawdzi ‘z urzędu’ czy ojciec zajmował się matką od momentu poczęcia do dnia aborcji? Czy się nią należycie opiekował? Czy zapewnił jej i dziecku środki do życia? Czy też może sobie zniknął i zostawił matkę i nienarodzone dziecko same? A może ją po prostu zgwałcił? Co wtedy? Czy nie uważacie, że powinien ponosić odpowiedzialność za to co stanie się z dzieckiem na równi z matką? Jeśli matka zostaje skazana na więzienie [a taka jest najnowsza propozycja] za np. aborcję lub niekonieczne poronienie, to może biologiczny ojciec też powinien pójść do więzienia na taki sam okres? Bo może fakt, że nie zajął się odpowiednio matką swojego też dziecka, skłonił ją do tak drastycznego czynu?!

A może, jeśli sprzeciwiacie się tak bardzo pozostawieniu decyzji o ewentualnej aborcji lub antykoncepcji kobiecie, zaproponujcie przepis, który pozwoli matce zobligować was, pod karą więzienia, do zaopiekowania się samodzielnie dzieckiem, kiedy ona zdecyduje, że go nie chce, ale nie będzie chciała przeprowadzić aborcji i pójść do więzienia?! Weźmiecie wtedy to dziecko na własne wychowanie, podobnie jak robi to bardzo wiele kobiet zostawionych przez ich ‘samców’ [których stać było jedynie na wytrysk i pozostawienie nasienia] i zmuszonych do samotnego wychowywania dzieci, bez pomocy ze strony biologicznych ojców?! Będziecie się cieszyć nowonarodzonym potomkiem i będziecie się mogli wykazać czymś więcej niż tylko sprawnością waszych … członków ;) A o pomoc finansową ze strony matek tych dzieci będziecie mogli wystąpić do sądu właściwej instancji.

A jak bardzo będziecie się mogli wykazać szczególnym hartem ducha i miłością do życia jako opiekun i ojciec, kiedy dziecko będzie nieszczęśliwie upośledzone, a wy będziecie musieli zrezygnować z pracy, żeby się nim opiekować?! Albo kiedy wy akurat stracicie wzrok lub się ciężko rozchorujecie – bo właśnie utrata wzroku lub choroba spotyka czasami kobiety w wyniku ciężkiego porodu, ale które potem muszą jednak wziąć samodzielnie odpowiedzialność za nowonarodzonego człowieka?!

Myślę, że powyższe propozycje powinny być szczególnie silnie popierane przez mężczyzn z Kościoła – jest to wszak instytucja, gdzie kobiety mogą pełnić jedynie służebne role i mają zerowy wpływ na podejmowane decyzje. Może czas uznać, że skoro mężczyźni pełnią w Kościele tak ‘odpowiedzialną’ rolę przy podejmowaniu decyzji, powinni też mieć odwagę ponosić konsekwencje tychże decyzji?! Czyż chrześcijanin, a szczególnie hierarcha Kościoła, nie powinien być 'mężem o odważnym sercu'?! [no wiem, przesadziłem; panowie księża, wybaczcie ;) ]

Strach was obleciał, panowie?! Domyślam się ;) Łatwo jest decydować o kimś innym, stawiając się jednocześnie poza ramą odpowiedzialności za te decyzje. Tylko, że jest to tchórzostwo! Zwykłe, żałosne i nieprzyzwoite tchórzostwo! I to tchórzostwo reprezentowane przez kogoś, kto zachowuje się na dodatek jak zakompleksiony kastrat, który nie chce, żeby jego kastracja wyszła na jaw. Bo wtedy mogłoby się okazać, że kobiety was nie szanują – bo nie mają za co. Chcecie je więc trzymać w przysłowiowych ‘ryzach’, żeby wiedziały gdzie ich miejsce, narzucać im swoiście pojmowane poczucie samotnej odpowiedzialności (będącej w istocie wręcz poczuciem winy, pojawiającej się w momencie niepodporządkowania się tym ‘męskim’ decyzjom), i żeby nie pomyślały same o podejmowaniu decyzji we własnych, i nie tylko, sprawach!

Żal mi was, ‘panowie’ bez-wątpliwości i bez jaj. Żal mi was, bo stać was jedynie na krzyk i karanie innych, i na ucieczkę od jakiejkolwiek odpowiedzialności, która jest przecież oznaką dojrzałości i męskości. Tej prawdziwej dojrzałości i męskości! O zaprezentowaniu której wy możecie jedynie pomarzyć, niestety.

Może jednak jest jeszcze czas, żebyście zastanowili się na tym, co to znaczy bycie naprawdę mężczyzną, dojrzałym, odpowiedzialnym za swoje czyny i za innych, który może śmiało i szczerze spojrzeć w oczy np. swojemu synowi lub córce, ponieważ własnym przykładem pokazał im jak tym mężczyzną powinno się być?! Pomyślcie o tym, bo zawsze jest czas na to, żeby wykazać się odrobiną odwagi!

Ale przyznaję, z olbrzymim smutkiem, że jeszcze bardziej mi żal tych kobiet, które te nowe, restrykcyjne przepisy popierają, nie domagając się jednocześnie przyjęcia przez mężczyzn choćby części odpowiedzialności za ich skutki. I przyznaję, że nie jestem w stanie ich zrozumieć, nie tylko jako mężczyzna, ale po prostu jako człowiek.

rb

Daltonista
O mnie Daltonista

Myślę, że normalny. I wydaje mi się, że zbyt bierny w stosunku do tego, co dzieje się w Polsce i na świecie. Chcę więc chociaż spróbować skonfrontować swoje poglądy z poglądami innych ludzi - może coś dobrego z tego wyniknie i będzie to początek czegoś więcej?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo