Tłum krzyczy a dziennikarze piszą, jakby to cokolwiek miało zmienić. W obliczu tragedii, którą wszyscy przeżywają w danym momencie, każdemu zmienia się optyka świata, w którym żyją. To ich rzeczywiście dotyka, przekształca, i wtedy pismaki mogą tylko dolewać oliwy do ognia. W znormalizowanej rzeczywistości podział jest ustalony, również, co oczywiste wśród mediów, a ich wywody nie mają większego znaczenia. Zło, owszem szybko się sączy i wylewa, gorzej z dobrem. Jakże tu być dobrym i krzyczeć? Wreszcie człowiek ma wiele życiowych, prawdziwych (zależnie od okoliczności) "masek". "Maska" pana Kaczyńskiego jako człowieka pogrążonego w bólu jest dogłębna i prawdziwa. Maska pana Kaczyńskiego, jako polityka chyba pozostanie niezmienna, bo swoich wartości (a wartość może mieć wymiar zarówno pozytywny jak i negatywny) raczej nie zmieni. Emocjonalność, która obu tym maskom towarzyszy ma swoje granice. Jest przecież człowiekiem. Czy będzie milczał dłużej czy krócej, to nie ma większego znaczenia, bo nic nie zmienia w jego osobowości politycznej, a na tę osobowość, idziemy lub nie idziemy do urny.
