Gratulując prof. Michałowi Hellerowi nagrody Templetona (formerly known as Templeton Prize for Progress in Religion ;)) chciałbym nieśmiało zauważyć, że nagłaśnianie tego jako triumfu polskiej nauki jest, łagodnie mówiąc, nieuzasadnione.
Nagradzana przez Fundację Templetona działalność "przerzucania mostów pomiędzy religią a nauką", niezależnie od tego jak wysoko byłaby opłacana, z nauką jako taką nie ma bowiem wiele wspólnego.
Polemizowałbym też z tezą, iż Heller jest światowej sławy fizykiem i kosmologiem. Jego dorobek naukowy, choć imponujący ilościowo, jest znany głównie filozofom i teologom, zaś cytowalność wśród innych fizyków i kosmologów jest bardzo niska -szacowany na oko (no dobra, wspomagane Publish or Perish) h-index Hellera kształtuje się w okolicach 3-4, co oznacza zerowy oddźwięk w tej branży.