Cały dla Polski Cały dla Polski
452
BLOG

Smoleńsk jeszcze raz... wiem dla niektórych to nudne

Cały dla Polski Cały dla Polski Polityka Obserwuj notkę 3

W tym tygodniu, niestety jak zwykle co tydzień, kilka razy startowałem i lądowałem samolotem... Nie, nie jako pilot, jako zwykły pasażer. Ale przez to emocje jeszcze większe. Wszystkie moje starty i lądowania były bezpieczne i szczęśliwe. Przyznam, że po 10.04.2010 jakoś loty samolotem zaczęły być dla mnie większym problemem. Wcześniej jakoś tak nie myślałem o tym, co może się zdarzyć. Ale już wracam do tematu...

Lecąc dzisiaj z powrotem do Polski jakoś ponownie wróciłem myślami do katastrofy pod Smoleńskiem. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć czy to tylko za sprawą chmur za okienkiem czy może jakiś artykuł w darmowej prasie, którą otrzymalem przy wejściu na pokład. Fakt jest taki, że me myśli znowu powędrowały do katastrofy. Dzisiaj jakoś nie myślałem o Prezydencie Lechu Kaczyńskim, ale w moje rozmyślania wdarł się pilot tego feralnego samolotu, Pan Arkadiusz Protasiuk. Rozmyślałem o tym jak się czuł, co myślał nadlatując nad lotnisko w Smoleńsku, ale także o jego Rodzinie, żonie, dzieciach. Jak muszą się teraz czuć? Na pewno wiedziały, że ich mąż i tata pracował ciężko, i wierzyły, że wykonywał swe obowiązki najlepiej jak potrafił. Jak się teraz oni czują słysząc, czytając, że według niektórych to on był w jakimś stopniu winny katastrofy? Jaka przykrość, jaki dodatkowy smutek muszą odczuwać? Myśląc o tym jeszcze raz uzmysłowiłem sobie stenogramy rozmów pomiędzy pilotami i wieżą kontrolną, tzn. mam na myśli to, co dzięki łaskawości Tuskowej mogliśmy poczytać. Co mógł innego uczynić pilot gdy słyszał kilkukrotnie, że prawidłowo podchodzi do lądowania ("na kursie i ścieżce podejścia"). Dlaczego zatem Rodzina musi cierpieć? Także wtedy przypomniałem sobie jak kiedyś naprowadzałem tatę kierującego samochodem na kanał serwisowy, czy lepiej na najazd serwisowy. Dzisiaj mało kto pamięta być może takie ułatwienia dla kierowców w minionej epoce kiedy to każdy kierowca musiał być jednocześnie mechanikiem swojego samochodu. Ja bardzo dobrze je pamiętam, gdyż niejednokrotnie naprowadzałem ojca na takowe. Wjazd samochodem na nie nie należał do najłatwiejszych zadań w repertuarze kierowcy. Dlatego tak ważny był naprowadzający. Jeden błąd naprowadzającego i samochód wpadał w kanał lub spadał z najazdu. Zaufanie kierowcy do naprowadzajacego musiało być 100%. Czy aby nie tak samo było z polskim samolotem pod Smoleńskiem...?

Takie to moje przemyślenia z dnia dzisiejszego. Zapewne nie przysłużą się pojednaniu z naszym wielkim bratem, ale cóż...

"Kamienie na szaniec" to moje abecadło, myślę samodzielnie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka