Roman.Graczyk Roman.Graczyk
521
BLOG

Rozdział czwarty: W sidłach - odcinek 69

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Ks. Mieczysław Maliński - cd.  

17 października 1963 r. naczelnik Wydziału IX Departamentu I MSW, ppłk A. Czajer pisze do zastępcy komendanta wojewódzkiego MO w Lublinie płka Andrzejewskiego: „Zawiadamiam, że sprawą krypt. <<Reformator>> nr 2945 zainteresowaliśmy Wydzial VI Dep. I MSW”. Wkrótce (12 listopada 1963 r.) zapada postanowienie o zamknięciu sprawy „Reformator”. Nie oznaczało to jednak końca zainteresowania osobą ks. Malińskiego. Tu dochodzimy do wspomnianej już sprawy „Czarnos”, a w niej do omówienia wyników „paszportowej” rozmowy z ks. Malińskim jesienią 1963 r., ciągle jeszcze w Lublinie.

Najpierw, 23 sierpnia 1963 r., Maliński odmówił – w perspektywie swego ewentualnego wyjazdu do Rzymu – konspiracyjnej współpracy, choć zgodził się na kontakty z Ambasadą PRL w Rzymie. Werbujący go oficer zrozumiał to jako pozostawienie pewnej furtki – i nie pomylił się. Bowiem w czasie kolejnej rozmowy, pod koniec września, na wiadomość o otrzymaniu paszportu Maliński się złamał. Wdał się z SB-ekiem w otwartą i, jak się zdaje, całkiem szczerą rozmowę o różnicach zdań w łonie polskiego Episkopatu: „Wiadomość ta [o otrzymaniu paszportu – RG] bardzo go ucieszyła. Nie szczędził słów podziękowania. Deklarował, że <<władze nie zawiodą się na nim>>. (…) określił Wyszyńskiego mianem <<despoty, kaprala, człowieka, który nie liczy się ze zdaniem innych, konserwy hołdującej zasadę [tak w oryginale – RG]  utrzymania bezwzględnej władzy w jednym ręku>>. Grupę popierającą (miał na myśli niektórych biskupów polskich) określił jako <<idiotów>> bez szerszego kręgu myślenia, niezdolnych do podjęcia samodzielnej decyzji i bezwzględnie podporządkowanych Wyszyńskiemu. Swoje wypowiedzi uzasadniał tym, że od dawna próbuje wprowadzać nowe metody w pracy duszpasterskiej. Metody bardziej zrozumiałe dla wiernych. Wysuwał koncepcję większej samodzielności w pracy duszpasterskiej <<dołowego kleru>>, odprawiania Mszy w języku polskim, nowoczesnego podejścia do młodzieży itp. (…) Z drugiej strony episkopatowi zależy, aby wobec świata pokazać, jak <<Kościół w Polsce wojuje z władzami państwowymi>>. Uważa, że takie stanowisko episkopatu nie pomaga Kościołowi, a wręcz przeciwnie, przeszkadza mu. Jest zdania, że nie ma w Polsce biskupa (wyjątek biskup Wojtyła), który swoją mądrą działalnością mógłby pogodzić działalność Kościoła z rzeczywistą sytuacją w Polsce. Twierdził, że biskup Wojtyła jest człowiekiem z otwartą głową, który potrafiłby pójść na współpracę z rządem, że należy do ludzi, którzy rozumnie potrafią rozważyć elementy ustępstwa wobec władzy – po to, aby Kościół na tym zyskał w swojej działalności. Jest on jednak hamowany w swej pracy przez Wyszyńskiego. Wypowiadając się na temat mianowania drugiego kardynała w Polsce oświadczył, że byłby to rozsądny krok, któryby: – ograniczył despotyzm Wyszyńskiego, dał obiektywny obraz sytuacji Kościoła w Polsce, umożliwił aktywniejszą działalność księży o reformistycznych poglądach. (…) Wyszyński jednak dokłada i będzie dokładał wszelkich starań, aby nie dopuścić do nominacji drugiego kardynała w Polsce (…)”[1].            

Taki był faktyczny początek tajnej współpracy ks. Mieczysława Malińskiego ze Służbą Bezpieczeństwa, niezależnie od tego, że formalne decyzje zapewne zapadły nieco później. Można przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że motywem jego zgody na współpracę było prawo wyjazdu do Rzymu. Tam zaś kontaktował się z ambasadą, ale nie były to niewinne kontakty typu konsularnego, lecz spotkania  z oficerami wywiadu PRL-u. Ustalono, że znakiem rozpoznawczym rezydenta wywiadu, który zgłosi się do niego w Rzymie, będzie jego portmonetka – detal, który dowodzi, że ks. Maliński musiał mieć pełną świadomość, w co się angażuje.

Frapujące jest pytanie, co zdecydowało, że ks. Maliński, mimo iż w marcu 1963 r. kategorycznie odrzucał ofertę współpracy, pół roku później ją przyjął. Próbując rozwikłać tę zagadkę, zapytajmy, co wtedy, we wrześniu 1963 r., zyskał? Zyskał szansę na lepsze wykształcenie, na zachodnie kontakty naukowe (eklezjalne i towarzyskie), na wyższy status materialny po powrocie do Krakowa. Może coś jeszcze, na czym szczególnie mu zależało? Ks. Maliński, choć w roku 1963 był już doświadczonym duszpasterzem, zarazem miał w sobie coś, co niekoniecznie cechuje duszpasterzy: silną potrzebę brylowania w towarzystwie. Można zaryzykować hipotezę, że decyzja o podjęciu współpracy z SB dawała mu w efekcie, po powrocie z zagranicy, większe możliwości realizacji tej psychologicznej potrzeby, nawet jeśli w pierwszym momencie tego jeszcze świadomie do końca nie ogarniał.

Współpraca w charakterze kontaktu informacyjnego wywiadu miała trwać, wedle zapisów w aktach „Czarnosa”, w latach 1964 – 1966. Jak każdy współpracownik SB podlegał okresowemu monitoringowi. W notatce z 14 grudnia 1964 r., sporządzonej przez kpt. Zenona Kurkowskiego, czytamy, że k.i. „Czarnos” ma poglądy reformatorskie (prawdopodobnie chodziło tu o poglądy ks. Malińskiego na Kościół) oraz że ma negatywny stosunek do kard. Wyszyńskiego (co było dla SB rękojmią posiadania reformatorskich poglądów), a także, że cieszy się protekcją i przyjaźnią abpa Wojtyły. Kpt. Kurkowski zanotował też, że „Czarnos” nie od razu zgodził się na współpracę. Dopiero kolejne spotkanie dało dobry skutek, „ale pod warunkiem, aby go nie traktować jako agenta lub pracownika wywiadu. Zgodzono się, że nasze wzajemne kontakty traktować będziemy na zasadzie <<równego z równym>>”. Co zaś dotyczy przebiegu współpracy, to: „przekazał szereg ciekawych informacji dot. postawy, działalności i kontaktów polskiej delegacji, a szczególnie kardynała Wyszyńskiego podczas trwania poszczególnych sesji Soboru Watykańskiego, następnie częściowo o przebiegu i problematyce obrad Soboru”.

Jako rok zakończenia sprawy „Czarnos” podano 1969, chociaż w dokumentach zapisano, że współpraca trwała od 1964 do 1966 r. Prawdopodobnie rzeczywista współpraca z Malińskim jako z k.i. miała miejsce podczas jego rzymskich studiów, kiedy zaś udał się na krótko do Niemiec, tych kontaktów nie kontynuowano, po czym sprawę formalnie zamknięto w roku 1969.

Wtedy ks. Maliński mieszkał już w Krakowie. W tym samym roku przesłano do IV Wydziału w Krakowie akta dawnej, lubelskiej sprawy „Reformator”. Tak jak gdyby myślano o wykorzystaniu jeszcze w przyszłości duchownego, który wedle SB-eckich miar był „księdzem perspektywicznym”.

Ciąg dalszy historii współpracy ks. Malińskiego z SB w następnym odcinku

[1] IPN BU 01069/732

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura