chinaski chinaski
2879
BLOG

W krakowskiej kurii deficyt wartości

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 50

Błogosławiony Jan Paweł II, papież Polak, byłby zaniepokojony sytuacją, w jakiej znajduje się obecnie polski Kościół. A jest on dziś mocno upolityczniony, wewnętrznie podzielony, nie potrafiący podejmować trudnych decyzji w sprawach dotyczących jego pozycji i przyszłości.

 

„Myślę, że Kościół w Polsce od śmierci Jana Pawła II jest na wirażu. Podkreślam na wirażu, nie w kryzysie (…). Nie widać przywództwa w Kościele. Zostały rozmyte odgórne struktury. W ciągu pół roku mieliśmy trzech prymasów. Nie wiem, czy jakiś przeciętny uczeń szkoły średniej wiem, kto dziś w Polsce jest prymasem”.

 

Te słowa ks. Isakowicza-Zaleskiego nie wzięły się z sufitu. To nie przypadek, że twarzami Kościoła są dziś: z jednej strony o. Rydzyk, z drugiej hierarchowie związani z „Gazetą Wyborczą” i „Tygodnikiem Powszechnym”. Ci drudzy mają nieograniczony dostęp do mediów głównego nurtu, są kreowani na dyżurne autorytety, co owocuje ich zgodnym milczeniem wobec działań band ateistów prześladują obrońców krzyża, wobec bezradności władz odnośnie zakłócania katolickich procesji, rozlicznych prowokacji i bezczeszczenia najświętszych symboli. Radio Maryja zaś, jedyne środowisko katolickie zdolne dziś do uaktywnienia Polaków w sprawie obrony tradycyjnych wartości (zwłaszcza tych promowanych przez Ojca Świętego), nie ma niemal w obiegu publicznym prawa głosu. Nie mam przy tym na myśli wyłącznie problemów z uzyskaniem radiowo-telewizyjnych koncesji; chodzi mi o pomijanie jego głosu w publicznej dyspucie na temat Kościoła. Dialog na ten temat ma w rzeczywistości postać monologu, w którym za wszelkie nieszczęścia obarcza się - najczęściej niesprawiedliwie - Ojca Dyrektora. Publiczne demonizowanie tego człowieka, przy aktywnej, bezrefleksyjnej postawie niektórych, „niezaangażowanych” duchownych, stanowi pretekst do rozrachunku z Kościołem w ogóle. Który ze światłych umysłów z „Więzi”, „Znaku” czy „Tygodnika Powszechnego” protestował, kiedy J. Palikot nazywał o. Rydzyka „belzebubem”, kiedy samozwańczy „naukowiec” z Nowego Jorku zarzucał społeczeństwu polskiemu - katolikom, uczestnictwo w holocauście i masową grabież zwłok pomordowanych Żydów? Nieliczni. A ilu z nich oskarżało chrześcijan koczujących pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu o próbę wywołania schizmy? Ilu wzywało episkopat do „spacyfikowania” rozgłośni toruńskiej?

 

K. Wiśniewska, czołowa antykatolicka propagandzistka z „Gazety Wyborczej” namawia czytelników do tego, by byli dumni z satanisty Nergala, który - jej zdaniem - rozsławia w świecie dobre imię Polski. Insynuowała zarazem, że mogłoby się to (nowe poczucie narodowej dumy) odbyć kosztem przywiązania do katolicyzmu, patriotyzmu. Żaden z „medialnych” hierarchów nie zareagował (arcybiskup Dziwisz - wyraźnie przymuszony - zrobił to dopiero kilka dni temu). Wszak za chwilę – jakby nigdy nic - będą udzielali „postępowych” wywiadów „Gazecie” i piętnowali w nich – ku uciesze jej redaktorów – źródło polskiego szowinizmu i ksenofobii – Radio Maryja. Wspólny wróg łączy, nauka Jana Pawła II – wymóg obrony wartości - niepotrzebnie przeszkadza.

 

Wiśniewska bije w ks. Isakowicza-Zaleskiego, bo ten raczył ocenić, iż kard. Dziwisz sprzyja Platformie Obywatelskiej, partii forsującej pomysły radykalnie sprzeczne z nauką Kościoła – legalizację miękkich narkotyków, zabiegów in vitro, przepchnięcie ustawy o związkach partnerskich, etc. Publicystka „Wyborczej” argumentowała, iż metropolita krakowski zgodził się przecież na pochówek prezydenckiej pary podkreślając, że to kapelan krakowskiej „Solidarności” właśnie skłaniał się do poparcia J. Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.

 

To jest odpowiedź „Wyborczej” na konkrety przedstawione przez ks. Isakowicza-Zaleskiego: bratanica Dziwisza to kandydatka PO do Senatu, kapelan Dziwisza to brat I. Rasia – małopolskiego barona PO, bratanek Dziwisza jest wójtem z ramienia partii Tuska, ks. Sowa (dyrektor TVN Religia, nazywający wyborców opozycyjnej formacji „PISowską dziczą”) to brat marszałka województwa małopolskiego należącego/popieranego przez…nie, nie zdołacie zgadnąć, jaką formację.

 

Ks. Isakowicz-Zaleski jest jednym z nielicznych, niestrudzonych emisariuszy prawdy na temat polskiego Kościoła doby PRL, nie zdradził solidarnościowych idei. Dziś wspiera polityków, którzy potraktowali przesłanie JP II serio. Pani Wiśniewska zarzuca mu ślepe popieranie PIS, jakby nie pamiętała jego postawy np. wobec polityki ś.p. L. Kaczyńskiego odnośnie Ukrainy. Wtedy kapelan „Solidarności” ostro polemizował z Prezydentem w zakresie sposobu uczczenia ofiar rzezi Polaków na Wołyniu. Zadeklarował wręcz, w pewnym momencie, że L. Kaczyńskiego w następnych wyborach nie poprze. Co więcej, ks. Isakowicz-Zaleski nie jest kardynałem, dlatego też może pozwolić sobie na nieco mniej politycznej powściągliwości. Ale to nie ważne. Trzeba go dyżurnie „przeczołgać”, bo kwestionuje utarty porządek: wizję podziału na „inteligencki”, skory do liberalizacji swych dogmatów Kościół łagiewnicki oraz zaściankowy, moherowy, ksenofobiczny i antysemicki kościół toruński. Porządek ten od kilku lat pozwala Wiśniewskiej i spółce dewastować polską tradycję, przeciwstawiać sobie Polaków, siać ferment.

Zakończę cytatem z ks. Isakowicza:

„…duchowni w ogóle nie powinni pisywać do „Gazety Wyborczej” – medium występującego przeciw wartościom chrześcijańskim”. 

Pani Wiśniewska dowodzi niemal każdego dnia, że teza ta nie jest wcale tak radykalną, jak może się komuś wydawać.

 

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka