Marek Jan Chodakiewicz Marek Jan Chodakiewicz
3316
BLOG

Percepcja i rzeczywistość: Żydzi i Polacy na Kresach (1939-1941)

Marek Jan Chodakiewicz Marek Jan Chodakiewicz Polityka Obserwuj notkę 75

 

 

          Utarło się przekonanie, że podczas pierwszej okupacji (w latach 1939-41) na Kresach, Żydzi kolaborowali z Sowietami. Była to szeptana wersja historii. Czasami tylko wyrażano tą tezę w sposób naukowy, w zniuansowany sposób tłumacząc pewne uwarunkowania tego zjawiska. Oprócz dowodów ze zbiorów Instytutu Hoovera, opinia o kolaboracji była raczej mało zbadana. Nie może dziwić się więc, że w niektórych kręgach po 1989 stała się nagle chwytliwą intrygująca, nowa teoria o tym, że Żydzi nie tylko nie kolaborowali z Sowietami, a wprost przeciwnie, byli głównymi ofiarami komunistów.

         No, cóż, intelektualiści częstokroć lubią sobie dywagować, olśniewać śmiałymi konstruktami, prowokować śmiałymi wymysłami. Ale nie zawsze fatygują się do archiwów. Odwrotnie niż Marek Wierzbicki. W swojej pionierskiej pracy historyk ten nie tylko imponuje skalą badań, jakie przeprowadził, nie tylko mnogością źródeł, jakie konsultował, ale również metodologią. “Jednym z założeń metodologicznych będzie szczególnie surowa krytyka relacji i wspomnień, dokonywana przez konfrontację z dostępnymi dokumentami i literaturą przedmiotu.” Według tych wskazówek Marek Wierzbicki naszkicował najpierw tło przedwojenne oraz wojenne. Następnie z benedyktyńską cierpliwością odtworzył dzieje konfliktu i współpracy między społecznością żydowską a polską.

           Analizując uważnie wszystkie punkty zapalne, autor doszedł do pozornie paradoksalnych wniosków. Podczas gdy na poziomie kolektywnym stosunki polsko-żydowskie przed inwazją sowiecką były kryzysowe, to jednak “na poziomie stosunków sąsiedzkich, lokalnych przeważało mniej lub bardziej zgodne współżycie.” Agresja Stalina na Polskę w dużym stopniu zniszczyła przedwojenny modus vivendi. Stało się to nie dlatego, że Żydzi kolaborowali, lecz dlatego, że aktywna część (chwilami wydawać mogłoby się, że większość) społeczności żydowskiej aktywnie demonstrowała wrogość wobec Polski i Polaków. Niektórzy nawet swoją wrogą postawę wprowadzali w rewolucyjny czyn.

             Systematycznie, miasto po mieście, sztetl po sztetlu, miejscowość po miejscowości, historyk zestawia wywodzące się z najrozmaitszych źródeł opisy dywersji pro-bolszewickiej skierowanej przeciw polskim władzom i wojsku, powitania wojsk sowieckich, denuncjacji Polaków, oraz innych objawów kolaboracji z komunistami. Ważne, że dowiadujemy się, że postawa społeczności żydowskiej nie była monolityczna, oraz że od samego początku ewaluowała: od optymistycznej, a nawet miejscami euforycznej – szczególnie wśród lewicowej młodzieży – do coraz bardziej wstrzemięźliwej, zawiedzionej, a nawet miejscami wrogiej. Zresztą wrogo do Sowietów odnosiła się od początku część żydowskiej elity.

         Autor bardzo uważnie egzaminuje przyczyny różnych postaw, na przykład radości żydowskiej z wejścia Sowietów, gdzie strach przed Niemcami mógł optymizm taki usprawiedliwiać, chociaż oczywiście już nie żądza przeprowadzenia rewolucji. Wrogość niektórych Żydów do komunistów również miała swoje podstawy (religijne, gospodarcze), właściwie zawsze usprawiedliwione. Cieszą, choć nie zaskakują rozmaite przykłady pomocy żydowskiej Polakom, a w tym i „przedwojennym antysemitom” chociażby przez Żydowski Komitet Pomocy w Wilnie.

            Godne podkreślenia jest to, że Marek Wierzbicki zupełnie słusznie rozróżnia nie tylko między rozmaitymi rodzajami kolaboracji, ale również między kolaboracją a przystosowaniem. Ci, którzy donosili na Polaków bezsprzecznie kolaborantami byli. Ci, którzy jedynie wypełniali techniczne funkcje w sowieckich władzach okupacyjnych aby zdobyć środki do życia, kolaborantami nie byli. Chcieli żyć. Ich świat też się zawalił. Pracowali dla Sowietów bowiem nowe władze miały na nich zapotrzebowanie po tym jak NKWD   wyaresztowała urzędniczą elitę polską. Zgodzić się można z obserwacjami autora o donosicielstwie: „trzeba wyraźnie powiedzieć, że w ten proceder zaangażowani byli przedstawiciele wszystkich grup narodowościowych zamieszkujących północno-wschodnie ziemie przedwojennej Polski.”

        Co więcej – należy dodać do wywodów autora – że z reguły policja polityczna swoją agenturę konstruuje w taki sposób, że poszczególne grupy społeczne czy etniczne penetrują głównie przedstawiciele dokładnie takich samych grup. Na przykład, niedawno udało się odkryć, że jeszcze w październiku 1939 księdza z Jedwabnego zadenuncjował ujęty, a potem zwerbowany przez NKWD endek. Trudno żeby rabin penetrował komórkę Stronnictwa Narodowego. Podkreślmy, że po stabilizacji reżimu okupacyjnego wydaje się, że to właśnie Żydzi głównie donosili na Żydów, a Polacy z zasady denuncjowali Polaków – uwaga! poza okresem wstępnym, okresem rewolucyjnego chaosu „dzikich dni,” (oraz częściowo czasem zestawiania pierwszych list do wywózki) kiedy to rzeczywiście kolaboranci z innych grup etnicznych byli nadreprezentowani wśród policyjnych ochotników, właśnie oni pokazywali adresy „wrogów ludu,” a szczególnie Polaków uznanych za „faszystowskich,” „reakcyjnych,” oraz „antysemickich.”

             Również znakomicie oddaje autor różnice regionalne. W Przemyślu Żydzi mieli wszelkie powody aby wyczekiwać Sowietów; kilkaset osób wymordowali przecież tam Niemcy we wrześniu 1939. Ale w Dawigródku, Lidzie i wielu innych miastach kresowych czynnik strachu przed Niemcami właściwie nie wchodził w rachubę. “Na plan pierwszy wysuwał się tu raczej [negatywny] stosunek do państwa polskiego.” Bardzo przekonywająco autor opisuje też pro-sowiecką akcję mniejszości społeczności żydowskiej, oraz reakcję na nią Polaków, którzy za nielojalność i zdradę winili wszystkich Żydów, a nie tylko sprawców faktycznych. Fałszywa percepcja spowodowała wielokrotne powielenie przekonania o kolektywnej winie Żydów za zbrodnie komunistyczne. Marek Wierzbicki uważa, że postawa ta nie była „jedynie manifestacją ukrytego antysemityzmu,” a wynikała z masowość poparcia początkowo udzielonego przez większość społeczności żydowskiej Sowietom.

            W tekście naturalnie znalazło się kilka niejasności czy niezręczności. Na przykład twierdzenie, że ponieważ narażeni oni byli na furię rewolucjonistów, “znaleźli się Polacy, zwłaszcza osadnicy wojskowi i ziemianie, którzy… z ulgą…powitali władze sowieckie.” Chyba nie tyle powitali, co zareagowali z ulgą na wejście Sowietów. Warto usystematyzować nomenklaturę; nie rząd emigracyjny, a rząd RP. Innego polskiego rządu przecież nie było aż do 1990 roku.

          A co z Bundem? NKWD zapewne uważało tę bardzo popularną partię za kontrrewolucyjną i ścigało jej członków. Ale czy we wrześniu i październiku 1939 roku wychowane po marksistowsku bundowskie doły partyjne nie starały się realizować rewolucyjnych celów w Polsce pod osłoną sowieckich bagnetów? Nie wiadomo. Marek Wierzbicki nie odniósł się do tej ciekawej kwestii częstokroć samobójczego poparcia rozmaitej maści lewicowców dla komunistów w imię wspólnych ideałów “postępu.” Dezercje z Bundu do bolszewików po 1917 były wcale nierzadkie. A po roku 1948 niedobitki polskich bundowców wchłonął PZPR.

         Jak to jest jednak z przekonaniem autora, że w listopadzie r. 1918 we Lwowie miał miejsce pogrom? Norman Davies przecież twierdzi, że była to masakra wojskowa, w trakcie której zginęło trzy razy więcej chrześcijan niż wyznawców judaizmu. Wypadałoby dogłębnie zbadać te wydarzenia, jak uczynił to Piotr Gontarczyk z Przytykiem.

              Na koniec ten sam postulat dotyczy przedstawionych bardzo powierzchownie przez autora wydarzeń na Kresach po ataku Hitlera na Związek Sowiecki. Niestety, Marek Wierzbicki głównie sparafrazował wspomnienia żydowskie. Zasugerowany nimi zaproponował swoją hipotezę dotyczącą postawy ludności polskiej, a szczególnie jej udziału w wystąpieniach antyżydowskich. Miała być to polska zemsta kolektywna na “żydokomunie” za zdradę pod okupacją sowiecką. Hipoteza ta wydaje nam się być przedwczesna. O mechanizmach zbrodni i ich uczestnikach wiemy bowiem niezmiernie mało. Sam autor podkreśla, że nie były to spontaniczne wystąpienia. Dlaczego nazywa je więc pogromami? Warto się wstrzymać z ostatecznymi sądami. Musimy najpierw przebadać archiwa niemieckie; poczytać dokumenty sądowe; oraz zebrać zeznania świadków.

 

               Problemy takie są jednak w pionierskiej pracy Marka Wierzbickiego zupełnie marginalne i właściwie nie wpływają na wysoką jakość monografii, jednej z niewielu profesjonalnych, o stosunkach polsko-żydowskich. Okazuje się, że można pisać o tym bez histerii, logicznie, uczciwie i sprawiedliwie. Miejmy nadzieję, że dr Wierzbicki szybko znajdzie naśladowców. Naukowców takich, którzy potrafią odróżnić percepcję od rzeczywistości.

_____________________

 

Marek Wierzbicki, Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim: Stosunki polsko-żydowskie na ziemiach północno-wschodnich II RP pod okupacją sowiecką (1939-1941) (Warszawa: Fronda, 2001)

Get your own Box.net widget and share anywhere! Get Your Own Real Time Visitor Map! ZAMÓW: www.poczytaj.pl Marek Jan Chodakiewicz Żydzi i Polacy 1918 - 1955. Współistnienie-Zagłada-Komunizm Wydawca: Fronda Ilość stron: 736 s. Oprawa: miękka Wymiar: 145x205 mm EAN: 9788391254189 Dzisiaj cena: 35.40 zł

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka