Godziemba Godziemba
337
BLOG

Peerelowska Wielkanoc

Godziemba Godziemba Kultura Obserwuj notkę 33

Władze komunistyczne starały się zdezawuować religijny charakter Świąt Wielkanocnych

       Peerelowskie władze sprowadzając obchodzenie Świąt Wielkanocnych do jedzenia, świadomie „zapominały”, że świąteczne jadło może być symbolem i  nośnikiem „wartości religijnych, narodowych, rodzinnych, wartości związanych z  tradycją i  tożsamością kulturalną”, że malowane jajka są znakiem Zmartwychwstania.

      Władze PRL-u władze starały się zatrzeć religijne konotacje nawet w  samym nazewnictwie świąt. W  prasie i  książkach kucharskich jeszcze w  latach 60. Boże Narodzenie najchętniej nazywano „świętami zimowymi”. Na wiosnę Polacy obchodzili oczywiście „święta wiosenne”, bo nazwy „Wielkanoc” władze obawiały się jak diabeł święconej wody.

      Pisma kobiece i  książki kucharskie podpowiadały swoim czytelniczkom, jak przygotować „święta wiosenne”. „Przyjaciółka” w  1950 roku zamiast o „śniadaniu wielkanocnym” pisała o  „śniadaniu w  pierwszy dzień świąt”, podsuwając gospodyniom świąteczne przepisy na barszcz czerwony, bigos, galaretkę z  nóżek, jajka do święconego i  mazurek czekoladowy. „Z ciast najlepiej upiec zwykły drożdżowy placek dobrze słodki, z  kruszonką. Jest mniej kosztowny niż babka, łatwiej go przygotować i piec”.

      Jako świąteczne mięsiwo „Przyjaciółka” polecała… ozór wołowy peklowany, albowiem „obecnie ozory są na rynku i  nie są drogie”.

       Z  okazji świąt wielkanocnych Anno Domini 1983 „Kobieta i  Życie” pisała, że uginające się od potraw stoły to tradycja „już niemodna i  nie na czasie”, a „Życie Warszawy” zapewniało, że „nawet najgorsza kiełbasa nabiera wdzięku, jeśli ją się podaje i zjada z różnymi sosikami i smaczkami np. z majonezem, sosem tatarskim, ćwikłą i  chrzanem”.

      W  „Obiadach u  Kowalskich” na pierwszy dzień Wielkanocy proponowano wówczas zimne zakąski, wędlinę lub ryby, barszcz czerwony w  filiżankach, indyczą pieczeń z  farszem rodzynkowym, ziemniaki, smażone borówki i paschę, zapominając o jajkach i żurku z białą kiełbasą. We wznawianej w tych latach „Kuchni polskiej” o jajkach co prawda pamiętano, za to starano się zapomnieć, o  jakie święta chodzi.

      To, co najbardziej dziś uderza w świątecznych przepisach z okresu Polski Ludowej, to ciągłe przypominanie o oszczędzaniu i samoograniczeniu, wartościach całkowicie przecież sprzecznych z  samą ideą świątecznego posiłku. W  kwietniu 1960 roku „Kobieta i  Życie” starała się wywołać wyrzuty sumienia u  czytelniczek przygotowujących święta w  myśl zasady „zastaw się, a  postaw się”: „Gnębi cię przecież, że za uskładane na płaszczyk dla Basi pieniądze – kupiłaś szynkę, że zamiast wiosennych pantofli dla siebie – wódkę i coś od wódkę”.

       Święta Wielkanocne były też czasem wzmożonej pracy cenzorów. Pilnowali oni aby nie pojawiały się artykuły podkreślające religijny wymiar Wielkanocy. Media miały co najwyżej pisać o przedświątecznym zaopatrzeniu sklepów, myciu okien, malowaniu jajek i obfitym w tych czasach dyngusie.

       W 1986 roku w piśmie „Powściągliwość i Praca” wstrzymany został przez cenzurę rysunek autorstwa Juliana Bohdanowicza, przedstawiający wielkanocnego zajączka w otoczeniu pisanek, ponieważ – jak czytamy w decyzji urzędników z Mysiej – „treść rysunku bulwersująca opinię publiczną może wyrządzić poważne szkody interesom PRL”. Tym, co miało tak bulwersować opinię, był cień zajączka, czyli tzw. zajączek, znak solidarnościowej Victorii.

Wybrana literatura:

M. Milewska – Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL
W. Roszkowski – Najnowsza historia Polski

Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura