Christianitas Christianitas
735
BLOG

Tomasz Rowinski: Zamknięta sprawa

Christianitas Christianitas Rozmaitości Obserwuj notkę 16

Prezentujemy poszerzoną wersję artykułu Tomasza Rowińskiego, który ukazał się w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego".

Trudno zrozumieć czemu służą takie teksty. Z pewnością nie wynikają ze złej woli. Są jednak całkowicie zdumiewające. Tak czy inaczej trudno nie nazwać ich nieodpowiedzialnymi. Jeśli podejmuje się polemikę z twierdzeniami Kościoła zawartymi w dokumencie o wysokim autorytecie trzeba być dobrze przygotowanym. W tym przypadku na pewno tak nie jest.

 

Większość czytelników już pewnie wie o czym piszę, zasygnalizowałem to w tytule. Chodzi o artykuł księdza Alfonsa Skowronka Nie ma mężczyzny ani kobiety. Gdybym nie był uprzedzony o sprawie przez doniesienia prasowe i nie wiedział, że ks. Skowronek jest katolickim księdzem, pomyślałbym pewnie, że w ramach opcji ekumenicznej i poszerzania targetu czytelniczego Tygodnik Powszechny udostępnia swoje łamy protestantom w ich wewnętrznych dyskusjach o tym czy kobieta może być pastorem (czyli czymś zupełnie innym niż kapłan - przypominam, że protestanci odrzucili ten sakrament).

 

Niestety w taki oto sposób w „katolickim piśmie społeczno-kulturalnym” katolicki kapłan nic sobie nie robi z rozstrzygającej wypowiedzi Kościoła katolickiego. Smutny to widok.

 

Żeby nie być gołosłownym przytaczam fragment kończący list apostolski Ordinatio sacerdotalis:

 

Choć nauka o udzielaniu święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom jest zachowywana w niezmiennej i uniwersalnej Tradycji Kościoła i głoszona ze stanowczością przez Urząd Nauczycielski w najnowszych dokumentach, to jednak w naszych czasach w różnych środowiskach uważa się ją za podlegającą dyskusji, a także twierdzi się, że decyzja Kościoła, by nie dopuszczać kobiet do święceń kapłańskich ma walor jedynie dyscyplinarny.

Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne.

To faktycznie powinno zamknąć wszelką dyskusję. Warto podkreślić, że sprawa kapłaństwa kobiet nie jest tylko sprawą z zakresu dyscypliny kościelnej, ale wywodzi się z prawa Bożego, w które Kościół nie ma prawa ingerować.

 

Skoro mamy taki fundament rozpatrzmy, co pisze ks. Skowronek na poparcie swojej tezy, wedle której „powstrzymywanie kobiet od dostępu do kapłaństwa nie da się utrzymać ponieważ nie licuje z godnością kobiety. Nie daje się także uzasadnić Biblią”. Niestety uzasadnień biblijnych nie znajdujemy u autora właściwie żadnych poza stwierdzeniem, że „nowsze badania biblistyczne wskazują na Marię Magdalenę jako na >apostołkę wszystkich apostołów<”. Na szczęście to nie badania biblijne są właściwym odniesieniem dla wierzących. Takie badania są przydatne, jednak ich wnioski nigdy nie mogą mieć natury prawdziwie teologicznej, ponieważ wyrywają tekst Pisma Świętego z jego właściwego kontekstu. Jest nim Tradycja pochodząca od świadków ziemskiego bytowania Słowa Bożego, a także od nas - ich następców - tych, którzy podtrzymują naukę Apostołów. Jakkolwiek na „początku było Słowo” tak równie śmiało można powiedzieć, że Tradycja kościoła, Tradycja apostolska poprzedza Pismo. Bez tego kontekstu właściwe i pełne zrozumienie Biblii jest w jej właściwym - teologicznym sensie, niemożliwe. Konsekwentnie więc nauczanie papieży, soborów i biskupów Kościół uważał za właściwą aktualizację nauczania Chrystusa dla „własnych czasów” - odpowiednią z Tradycją i Pismem.

 

Trzymając się tej Tradycji stwierdzenie „apostołka wszystkich apostołów” możemy rozumieć co najwyżej w sensie w jakim o Janie Pawle II mówiło się „apostoł miłosierdzia”. Jezus wybrał tylko dwunastu Apostołów, co potwierdził podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy tylko tych Dwunastu zgromadził dla ustanowienia Eucharystii.

 

Gdy wybierano Apostoła na miejsce Judasza była to znakomita okazja, by włączyć do grona wybranych Marię Magdalenę, a tym bardziej Maryję. A jednak tak się nie stało. Skowronek pisze, że Maryi, wedle Ojców Kościoła kapłaństwo przysługuje w najwyższym stopniu, a Litania Loretańska nazywa Matkę Bożą Królową Kapłanów (ale doprawdy nie ma takiego wezwania w tej litanii!), a jednak twórcom tej modlitwy, ani tym bardziej Ojcom Kościoła nie przyszło do głowy, że może to oznaczać kapłaństwo sakramentalne. Pismo Święte mówi w sposób oczywisty że Jezus tego nie chciał. O tym, że nie miał On względu na to co „kulturowe” znajdziemy w wielu fragmentach Nowego Testamentu, więc argumentacja o wpływie obyczajów epoki nie jest prawomocna (J 4,1-41; Mt 9,20-22; Łk 7, 37-38; J 8, 1-11; Łk 8,1-3; Mk 16, 9-10).

 

Zauważmy, że także we wczesnym Kościele nigdy pomysł kapłaństwa kobiet nie stanął na wokandzie i to pomimo faktu, że z czasem coraz więcej chrześcijan pochodziło ze środowiska hellenistycznego, w którym kapłaństwo kobiet w pogańskich kultach uważano za rzecz zwyczajną.

 

Odwołajmy się do innego argumentu:

 

żaden pracodawca nie mógłby się ostać przed sądem pracy, gdyby odmówił zatrudnienia kobiecie tylko dlatego, że jest kobietą

 

chwilę wcześniej jednak czytamy:

 

Brak księży nie jest brakiem kierowników i kościelnych funkcjonariuszy. Tam gdzie ma kapłanów, tam też nie ma posługi Dobrego Pasterza.

 

Ksiądz Skowronek wyraźnie nie może się zdecydować, jaka teologia kapłaństwa jest tą którą chce uprawiać. Cały tekst prowadzi nas właściwie do wniosku, że kapłaństwo jest szczególnym wybraniem, wynikiem woli Boga, która objawia się w życiu człowieka, a więc zakłada ciągłość z pierwotną decyzją Chrystusa o powołaniu Dwunastu (mężczyzn). Nagle jednak bez uzasadnienia pojawia się metafora z pracodawcą, która upodabnia kapłana właśnie do funkcjonariusza, a nie „wybrańca”. Sens istnienia „funkcjonariusza” i „pracownika” jest właśnie funkcjonalny, a nie sakramentalny. Funkcjonalnie brak kapłana moglibyśmy zapełnić wyznaczając kogokolwiek z nas, a jednak na kapłana oczekujemy jako na dar od Pana. Jeśli wiec pozostaniemy przy teologii katolickiej Chrystusowa decyzja o powołaniu mężczyzn nie kwalifikuje się do żadnego sądu pracy.

 

Podobnie chybiony jest argument przywołany jako koronny - ma nim być fragment Listu św. Pawła do Galatów:

 

Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie.

 

Ze zdumieniem należy przyjąć tę argumentację, ponieważ to zdanie św. Pawła odnosi się bez wątpienia do faktu, że wszyscy w równym stopniu mogą dostąpić zbawienia w Chrystusie, a nie być kapłanami przez namaszczenie olejem. Tenże sam św. Paweł mówi bowiem, „że różne są dary łaski”- dotyczy to także szczególnego wybrania jakiego dostępują kobieta i mężczyzna. Bardzo ładnie podejmuje tę kwestię Katrina J. Zeno w swojej książce Podróż kobiety:

 

Niestety, zagubiliśmy znaczenie oblubieńczej metafory relacji pomiędzy Chrystusem i Kościołem. Jeżeli kobieta ofiarowałaby Ciało i Krew przy ołtarzu, metaforyka oblubieńca i oblubienicy zostałaby całkowicie zniekształcona. Oblubienica ofiarowywałaby się oblubienicy. Oblubieniec zostałby wyeliminowany. Nowe życie duchowe nie mogłoby być poczęte.(s. 171)

 

To mężczyzna jest powołany do bycia kapłanem, tak jak kobieta jest powołana do bycia matką. Oba te powołania są wpisane w konstytucje płci i na wzajem się nie umniejszają. Ponieważ tylko skażona niemądrymi prądami teologia może widzieć w kapłaństwie bastion męskiej dominacji, tak jak widziałaby w macierzyństwie bastion dominacji kobiety.

 

Czy argumentu ks. Alfonsa Skowronka są mocne? Jest ich bardzo niewiele, niektóre są całkowicie fałszywe (Litania loretańska!), inne w ogóle nie udokumentowane w tekście. Do tych ostatnich należy stwierdzenie, że kapłaństwo kobiet wspierała Edyta Stein. Radykalni zwolennicy kapłaństwa kobiet (znajdujący się zwykle faktycznie poza Kościołem) lubią twierdzić, że także św. Mała Tereska była jego zwolennikiem. Każdy kto czyta konteksty wie, że tak nie było. Przed ogłoszeniem przez Kościół dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny niejeden święty nie wspierał tej wiary (choćby św. Bernard), jednak zamilkli oni po fakcie jej ostatecznego zatwierdzenia. Edyta Stein w swoim dzieleZawód mężczyzny i kobiety według natury i łaski  stwierdza jedynie:

 

"Dogmatycznie – jak mi się wydaje – nic nie stoi na przeszkodzie, by Kościół nie mógł wprowadzić takiej niesłychanej nowości. Lecz czy byłoby to właściwe ze względów praktycznych?”

Jakże ważne jest to sformułowanie „jak mi się wydaje”. Edyta Stein zna granice swoich kompetencji, przyznaje, że nie ma dostępu do wszystkich danych teologicznych. Jest filozofem, fenomenologiem i nie wydaje wiążącej opinii. Zaraz potem „w dłuższym wywodzie”, o którym pisze Skowronek święta argumentuje za wyłącznością kapłaństwa mężczyzn i nie są to argumenty ani praktyczne, ani z kościelnego „przyzwyczajenia”. Rozstrzygające argumenty w sprawie padły kiedy Stein była już w Domu Ojca.

To nie jest błaha sprawa podważać decyzje Kościoła - przydałyby się chociaż przypisy i dokładne źródła. W przeciwnym razie, mówiąc łagodnie, mamy do czynienia z teologicznym impresjonizmem.

Tomasz Rowiński (ur. 1981) jest historykiem idei, redaktorem dwumiesięcznika „Christianitas” i pracownikiem Centrum Myśli Jana Pawła II.

 

Pismo na rzecz ortodoksji

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości