Kaczyński porównując (lub sugerując podobieństwo) Polski PO do Polski stanu wojennego, a Tuska do Jaruzelskiego, nie obraża szczególnie Tuska ani nie deprecjonuje demokracji roku 2012. W kakofonii codziennych oskarżeń, pomówień, złośliwych bon motach jakie padają pomiędzy PO a PIS ten jeden dzień grudnia nic nie zmienia. Dzień jak co dzień, wszystkie chwyty dozwolone. Normalka, przecież walczymy o władzę.
A jednak szkoda tego 13 grudnia. Mimo wszystko to data wyjątkowa. Wyjątkowa dlatego, że nie ma chyba drugiego takiego wydarzenia w najnowszej historii Polski, kiedy zbrodnia na własnym narodzie nie byłaby jednoznacznie potępiona przez większość społeczeństwa. Kilkadziesiąt (oficjalnie) ofiar śmiertelnych, tysiące ludzi internowanych i we więzieniach, dziesiątki tysięcy wyrzucanych z pracy, setki tysięcy na emigracji, kraj na prawie dekadę skazany na gospodarczą katastrofę, prawie już na granicę egzystencjalnej biedy. A my dyskutujemy czy dobrze się stało czy źle, generał zdrajca czy patriota …
Jeżeli celem było, żeby młody człowiek, po dzisiejszym marszu pomyślał sobie, że ten Jaruzelski to był trochę taki Tusk, a komuniści to PO, to brawo panie Kaczyński. Jeżeli chce pan relatywizować działania generała to lepiej nie mozna, a w efekcie kolejna ankieta wykaże, że ten stan wojenny to wcale nie był taki zły.
Ale co tam, to już historia, a my mamy misję, przecież musimy im odebrać władzę…