Wystrzały szampana i ujadanie sfory
nie zdoła zagłuszyć nadchodzącej nawałnicy.
Polska wskoczyła do post-modernizmu pomijając modernizm. Większość krajów najpierw przeszło rewolucję przemysłową, rewolucję naukową, rozwój infrastruktury a dopiero potem weszło w postmodernizm: media, reklamę, PR, marketing i grę pozorów.
Polska praktycznie od razu weszła w post-modernizm, zwany niekiedy post-kapitalizmem a czasem i post-polityką. Media, reklamy i PR niczym nie odbiegają od świata zachodniego. Drogi, koleje, służba zdrowia – tu jest przepaść. Nie różnica, a przepaść.
Pamiętam jak we wrześniu 2010 byłem w Polsce. Wtedy wszystkie media i wszystkie blog-notki mówiły o potrzebie oczyszczenia przestrzeni publicznej z symboli religijnych, lub o potrzebie zachowania tych symboli. Po dwóch dniach deszczu Warszawa płynęła. Kilkucentymetrowe kałuże ciągnące się kilometrami, zamknięte drogi, nie dające się przejść chodniki. Koszmar.
Miasto zamiast zająć się czyszczeniem kanałów tworzyło iluzję, że jedyne co zagraża spójności architektonicznej Warszawy to Krzyż. Ten Krzyż dla mnie stał się symbolem braku fundamentów.
Po katastrofie CASY, ujawniającej miałkość struktur państwowych nie podjęto żadnych działań. Efektem była katastrofa w Smoleńsku. Po tej katastrofie podjęto działania – zagłuszanie każdej wzmianki o słabości państwa. Odmalowano fasady. Zakryto rysy pękającego gmachu …
Czy za rok zdarzy się kolejna katastrofa, w której tym razy zginie nie sto a tysiąc ludzi ? Czy nie czeka nas powódź, masowy black-out ? Co jakiś czas pojawiają się informacje o zdekapitalizowaniu aktywów sieci energetycznej. Możemy sobie wyobrazić, że duże miasto zostanie na kilka dni odcięte od prądu.
Może być i tak, że post-modernizm, napędzany pracowitymi chińskimi rękami straci swój fundament. Nagle to nie sprzedaż i opakowanie a produkcja stanie się ważna. Czy czeka nas wtedy hiper-inflacja ?
