"prof." Bartoszewski dzisiaj ogłosił jak podaje Dziennik: "Obywatel, który nie korzysta z uprawnienia moralnego i moralnego obowiązku uczestnictwa w wyborach, stawia się poza wspólnotą. To znaczy będzie sobie żył, nikt od niego niczego nie będzie chciał, ale niech on też niczego od państwa nie chce! (…)"
Szczególnie interesująco brzmi to "nikt od niego niczego nie będzie chciał". Czy więc kto nie głosuje może nie płacić podatków ? Czy niegłosowania zwalnia z obowiązku finansowania państwowego rozdawnictwa.
Zapytajmy się też, czy głosami ktoś, poza posłem, się wykarmi ? Czy podstawą wspólnoty są ci, którzy wrzucają głosy, czy ci, który państwo finansując płacąc podatki i codziennie tworząc gospodarkę. Ci, którzy, codziennie dokonują wyborów nogami i swoimi pieniędzmi ? Bez nich państwo i wspólnota naprawdę nie będzie istnieć …
Czy będziemy mieli rewolucję w Państwie, i podatki tylko dla głosujących, czy też może Starszemu Panu całkiem się już w głowie poprzewracało ?
