Ciemnogrodzianin Ciemnogrodzianin
218
BLOG

Smoleńsk – jedyny cel Jarosława Kaczyńskiego

Ciemnogrodzianin Ciemnogrodzianin Polityka Obserwuj notkę 5

Dużo ostatnio rozmawiamy o kondycji PiSu jako opozycji i o samym Jarosławie Kaczyńskim jako przywódcy tej partii.  Solidnych rozmiarów kij do mrowiska naszej polityki włożył szczególnie Marek Migalski, ewidentnie sfrustrowany tym, co aktualnie w Prawie i Sprawiedliwości się dzieje.

A cóż to dokładnie takiego? Ano, PiS po przegranych wyborach prezydenckich (chociaż wynik tam uzyskany był stosunkowo dobry) wrócił do agresywnej retoryki, a głównym tematem poruszanym przez frontmanów tego ugrupowania stała się katastrofa smoleńska i jej rozmaite konsekwencje (m.in. niesławny krzyż). Pożegnaliśmy też sympatyczne twarze Prawa i Sprawiedliwości, takie jakie jak Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Poncyliusz czy Paweł Kowal. Na ich miejsce wrócili do pierwszego szeregu Joachim Brudziński, Antoni Macierewicz i Beata Kempa.

W skrócie, wszystko wskazuje na to, że PiS porzucił niemal udaną próbę ponownego rozciągnięcia swojego elektoratu w kierunku centralnym, na rzecz utwardzania swych tzw. „betonowych” wyborców.

Dlaczego? Skąd ta przemiana? – zdają się pytać komentatorzy, z Markiem Migalskim na czele.

Prawdziwej odpowiedzi nie zna chyba nikt. Możemy wyłącznie stawiać rozmaite hipotezy. Ale mi po głowie kołacze się w tej sprawie jedna myśl – Jarosław Kaczyński, jakiego znaliśmy, już nie istnieje. Umarł razem ze swoim bratem w katastrofie 10 kwietnia. Wszystkie jego poprzednie cele, motywacje, ambicje, plany i pomysły – nie mają już dziś sensu i żadnej wartości.

Jarosław Kaczyński po 10 kwietnia zdaje się mieć już tylko dwa motory swoich działań – wyjaśnić przyczyny smoleńskiej tragedii i jednocześnie dbać o pamięć tragicznie zmarłego brata i bratowej.

To i tylko to wydaje się być sensem dalszej aktywności Jarosława Kaczyńskiego na scenie politycznej. Tym celom podporządkował całe swe działania i zaciągnął do pomocy swoją partię polityczną.

W tym kontekście nie dziwi nawet przejściowa, a już posmoleńska, metamorfoza Prezesa na czas kampanii prezydenckiej – to jedynie prosta kalkulacja, że jako prezydent miałby stokroć większe kompetencje i możliwości do zabezpieczenia swoich działań.

A teraz? Cóż pozostaje? Wierni pretorianie i przy tym chyba przyjaciele. Ideowcy odsunięci na drugi plan, bo już niepotrzebni. Wybory samorządowe są przecież nieważne. Jakakolwiek, nawet druzgocząca w nich wygrana, nie przybliżyłaby bowiem Jarosława Kaczyńskiego do realizacji swoich nowych zamiarów.

Tak to aktualnie widzę. Jako osobistą krucjatę straszliwie, piekielnie doświadczonego człowieka, któremu nagle, z sekundy na sekundę, zawalił się świat.

Ciemnogrodzianin herbu Pilawa. -----------------------------------------------------------------------------------------

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka