capa capa
596
BLOG

Tusk zostaje, wszyscy odchodzą

capa capa Polityka Obserwuj notkę 22

Czy cokolwiek jeszcze zdoła uratować rząd? Nie wiem, bo to również zależy od spraw, o których pojęcie mają tak naprawdę tylko nieliczni. Bardziej czy najbardziej wtajemniczeni. Jedno nie pozostawia wątpliwości: po początkowym szoku, partia próbuje się pozbierać, przechodząc do ofensywy. Znając wszystkie dotychczasowe ofensywy rządu, nie możemy się dziwić, że obecna jest równie głupia, nieudolna i przede wszystkim groteskowa. Skoro jednak pozostałe jakoś naród przełknął, jej autorzy liczą na to, że sytuacja raz jeszcze się powtórzy.

Do wczoraj dominował wątek nagrywającego lub nagrywających. Partia, rząd i towarzysze podróży stawiali na tę kartę. Wyłącznie na nią. Nie wypaliło. Kompromitacja w redakcji "Wprost" była tak wielka, że nie pomógło nawet wystąpienie Seremeta, który, obiektywnie rzecz ujmując, na pierwszy rzut oka wypadł przekonująco. Niestety, niestety dla partii i rządu, tylko na pierwszy rzut oka. Rzeczowe komentarze i oceny rozbiły opowieść prokuratora generalnego, nie pozostał po niej nawet pył.

Dzisiaj postawiono na inną kartę. Także zgraną, ale ona dotychczas przynosiła sukcesy. Zadekretowano wersję, w myśl której jedynym sprawiedliwym jest premier. Że dla dobra państwa, że czysty jak łza, że ... takie tam androny. Winni są inni. Wszyscy "inni". Co bardziej rozgarnięci (vide Zalewski) z ubolewaniem przyznali, że złamano standardy, że odejść powinni Sienkiewicz, Belka i ... Seremet. Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść. Ten układ nie zna bowiem litości. Liczą się tylko ci, którzy nadal mogą okazać się przydatni, nieprzydatni wypadają z gry. Inni (może gorzej poinformowani o zmianie kursu, vide Pitera, Olechowski) szli w zaparte, broniąc poprzedniej "narracji". Wszystkich pobił na głowę Ireneusz Krzemiński, nieustannie udowadniając, że nie ma sobie równych. Gdybyśmy żyli w normalnym kraju, każdy bez wahania mógłby stwierdzić, że przybił ostatnią deskę do trumny partii i rządu. Czy żyjemy w normalnym kraju? Czas pokaże.

Jeśli nic się nie zmieni, żeby sanie mogły jechać dalej, trzeba będzie wyrzucić z nich wilkom na pożarcie nawet sprzątaczki z wszystkich ministerstw. Zostanie w nich wyłącznie powożący - premier, który nigdy o niczym niczego nie wiedział. Ba! Sprzątaczki też mogą nie wystarczyć. Coraz głośniej zaczęto mówić o działaniach Rosji, a więc trzeba się liczyć z tym, że premier doprowadzi o usunięcia prezydenta Putina. Jeśli i to nie wystarczy, wyeliminujemy prezydenta Obamę, który jeszcze na początku miesiąca wydawał się naszym św. Mikołajem. Julia Pitera z dorszową logiką byłaby w stanie i to odejście uprawdopodobnić. A jeśli potrzebny byłby cięższy kaliber, w zanadrzu są jeszcze panowie Krzemiński i Kuczyński.

To wcale nie żarty, zwłaszcza że w związku z nową ofensywą dało się zaobserwować coś jeszcze. Zaprzyjaźnione media zdają się bowiem dość wyraźnie zwalniać nacisk. A to może oznaczać, że krótki atak na partię i rząd dobiega końca. Inna ręka dorwała się do odpowiedniego guzika? Najwidoczniej. Jak długo uda się jej doń przykleić? Dobre pytanie.     

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka