capa capa
385
BLOG

Kleopatra, królowa Egiptu, w kąpieli. Drama

capa capa Polityka Obserwuj notkę 29

Piękna Aleksandria, komnata królewska. Wielka wanna z mozambiku zdobiona ornamentami z wolapiku po brzegi wypełniona mlekiem. Nad wanną ogromny napis: Kleopatra, Bogini Kochająca Ojca. Nikt go nie umie odczytać, bo Champollion jeszcze nie przybył do Egiptu. W wannie, w pozycji waniennej znajduje się Kleopatra, królowa Egiptu. Kleopatra nie jest, niestety, podobna do Liz Taylor. Do Omara  Sharifa też nie. W oddali słychać pianissimo swingującą Teklę z Kerkiry, w przyszłości muzę sławnego Aferiusza. Obok wanny stoją Ejrada i Charmiona, służki, zarazem przyjaciółki królowej, obie szydełkują.

 

Wchodzi posłaniec.

 

POSŁANIEC:

O, Bogini Kochająca Ojca, sługa Twój niegodny Cię pozdrawia.

 

KLEOPATRA:

Czy słowa „Twój” i „Cię” wymawiasz wielkimi literami?

 

POSŁANIEC:

O, Bogini Kochająca Ojca, wielkimi, inaczej bym nie śmiał.

 

KLEOPATRA:

Z czym przybywasz? Mówię do ciebie po egipsku, bo niedawno się dowiedziałam, że poza innymi językami znam też egipski. I jak cię zwą, bo zapomniałam. Mleczne kąpiele sprzyjają mej urodzie, ale szkodzą pamięci.

 

POSŁANIEC:

O, Bogini Kochająca Ojca, niechaj Ozyrys i Izyda dadzą Ci niekończącą się chwałę za to, że zwracasz się do mnie po egipsku, bo ja z kolei poza egipskim nie znam żadnego języka…

 

KLEOPATRA:

Jak to nie znasz? To w jaki sposób dostałeś pracę w dyplomacji?

 

POSŁANIEC:

O, Bogini Kochająca Ojca, jestem tylko gońcem, chociaż z drugiej strony nie gońcy też nie znają. Za to mają inne walory. Zwą mnie, o Nieśmiertelna, Sinuhe …

 

EJRADA i CHARMIONA (w myślach):

Ale głupio.

 

KLEOPATRA:

Jakoś tak bardziej głupio.

 

SINUHE (do niedawna POSŁANIEC);

O, Bogini Kochająca Ojca, to dlatego, że ojciec był Finem. Przybywam nie tylko jako zwykły posłaniec, o, Mlekowonna, jestem członkiem tajnego komitetu powołanego do walki z Oktawianem, oby Isir zadeptał jego pamięć, o, Krokodylico Mlekolica, Oktawianem, który więzi Cię i chce przywiązać do rydwanu, by zawieźć do Wstrętnego Miasta.

 

KLEOPATRA:

Jego niedoczekanie, tego podłego kurdupla, nie dam się wywieźć. Pod wanną mam w koszu schowaną żmiję, przed chwilą ją dostarczono fotelem, nie, po egipsku to się chyba wymawia fortelem. Chcesz, nachyl się, możesz sprawdzić, dam się jej ukąsić. I zemrę. A ze mną Egipt cały. Wcale mi go nie żal. Mój zdradziecki lud nie podnosi buntu, żeby uwolnić mnie z niewoli. A propos… to nie jest po egipsku, ale po egipsku nie ma słowa a propos, a więc a propos: może można by jakoś ten głupi lud oszukać i skłonić do walki o moje nieziemskie ciało? Mam pomysł. Obiecajcie ludowi, że krokodyle nie będą już nikogo zjadać, bo przetransportuję je do Tasmanii.

 

EJRADA:

Pani, to obiecywaliśmy w ubiegłym roku.

 

KLEOPATRA:

Może zapomnieli? Nie? To nie. Zaproponujcie, że Nil nie będzie wylewał, w dni, w które wylewa, i będzie wylewać w dni, w które nie wylewa. Jakoś tak zbyt skomplikowanie to zabrzmiało, ale ktoś może to podać w wersji bardziej ludowej.

 

CHARMIONA:

To obiecaliśmy w poprzednim kwartale.

 

KLEOPATRA:

Po cholerę tyle obiecywaliśmy w czasie, gdy ten przebrzydły kurdupel Oktawian nie był groźny? Temu, kto to doradził, powinno się wyrwać język. W takim razie obiecajmy, że zmniejszymy daniny. No, tak, wszystko przez Ptolemeusza, to on otworzył kosz obietnic, kosz był pusty. Jestem zrozpaczona. Sama już nie wiem, co można zrobić. A ty, Swinuche, czy jak ci tam, co proponujesz, co proponuje twój tajny komitet?

 

SINUHE:

O, Bogini Kochająca Ojca, głowy nam popękały od myślenia, ale niczego mądrego nie wymyśliliśmy, o, Nilico Północy, zdajemy się na Twą bezgraniczną mądrość, Twórczyni Świątyń z Dendery.

 

KLEOPATRA:

Chyba z Gendery? Zresztą teraz to nie ma znaczenia. Trochę mi zimno w tym mleku. Ejdero i Charmiono, podmuchajcie, żeby się kąpiel podgrzała. Mam! Jestem jak ten Archinewton. Siedzę w tej wannie jak głupia, marznę, słucham durnia, który nic nie umie doradzić, a jednak wymyśliłam. Zaproponujmy ludowi mleko. Niby nic, ale w jego położeniu to już coś.

 

EJRADA i CHARMIONA (unisono):

Niestety, Pani, kapiesz się w ostatnim zapasie.

 

KLEOPATRA:

To obiecajcie im mleko w proszku!!!

 

Po chwili, widząc miny otoczenia.

 

KLEOPATRA:

Żmija?

 

EJRADA, CHARMIONA i SINUHE (wyraźnie z ulgą):

Taaak.

 

KLEOPATRA (po dłuższej chwili):

Wasze niedoczekanie! Wpadłam na genialny pomysł. Ptolemeusz nie wymyśliłby lepiej. Polecimy Szekspirem. Ejrado, rozbieraj się, jesteś niedojda, ale nie mamy wyboru, najbardziej mnie przypominasz. Rozbieraj się, właź do wanny, żmiję weź ze sobą, czekaj. Może nie umie pływać. Świniuch, też się rozbieraj. Biegiem!

 

SINUHE rozbiera się w mgnieniu oka.

 

KLEOPATRA (z oczami jak głowa Anubisa):

Teraz ubieraj się w szaty Ejrady. Biegusiem, bo bez szat wyglądasz jak nasze ostatnie zbiory. Doskonale. Wychodzę z wanny, możecie patrzeć, bo jest na co.

 

KLEOPATRA przywdziewa szaty Sinuhe.

 

KLEOPATRA:

Przez wieki będą o mnie mówić Kleopatra Wielka Szelma. Moment! Charmiono, przecież ty się nie przebrałaś! Coś nie wyszło. Już wiem, przebierzesz się w szaty Tekli. Nie, bo wtedy Tekla … Dobrze, wszystko gra. Tekla może zostać bez szat, będzie bardziej monumentalna i może udawać posąg. Na przykład leżący. Ejrado, wyciągaj żmiję, musi ukąsić Teklę, żeby się później nie ruszała. A teraz wychodzę jako Świntuch. Oktawianie, kurduplowaty pawianie, strzeż się!

 

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka