Nie ma co rozdzierać szat nad 30% dla PiS. PiS osiągnął tyle, ile mógł osiągnąć w takich warunkach. Niektórzy porównują to z 36% dla JK w I turze w zeszłym roku i biadolą, że PiS stracił 6%. Bzdura! Nic bardziej mylnego! Te dodatkowe 6% pochodziło wtedy z elektoratu PSL, który zagłosował na JK, a nie na WP. Przypomnijmy sobie, ile wtedy dostał Pawlak - ok. 1,5%, reszta tych, co tradycyjnie głosują na PSL jako partię (czyli jakieś 6-6,5%) zagłosowało właśnie na JK. Stawiam dolary przeciw orzechom, że gdyby doszło wtedy do wyborów parlamentarnych, to PSL zgarnąłby swoje, czyli to co zawsze - 7-8%, tak zresztą wskazywały ówczesne sondaże.
PiS otrzymał dziś tyle, ile otrzymałby wtedy, plus-minus 1%. 30% jest porządnym wynikiem i nie ma co na niego narzekać.W bardzo sprzyjających warunkach PiS ma szansę na 36-38%, nie więcej, ale o tym dalej. Dlaczego PiS nie jest w stanie na razie przebić tej granicy 30, góra 32%? Bo jest partią wyrazistą, jest partią KONSERWATYWNĄ, a nigdzie konserwatyści nie są partią ogólnonarodową, zgarniającą 40-50%. Ktoś powie - ale Torysi... Torysi nie raz rządzili samodzielnie, ale to wynikało z większościowej ordynacji wyborczej, a teraz to nawet przy tej ordynacji musieli wejść w koalicję z Liberalnymi Demokratami. W Czechach ODS w czasach swojej świetności miała rezulatat 35%, nie więcej, a teraz, po rozpadzie na ODS i TOP09 dostaje ok 20% itd itp. Partia konserwatywna, jaką jest PiS, nie może tworzyć sobie lewego skrzydła wchłaniając lewusów z SLD, bo wtedy straci swoją tożsamość. Komu potrzebna jest PO-bis? Oryginał i tak zawsze będzie lepszy od podróbki.
Skąd szanse na poprawę wyniku do tych 36-38%? Rezerwy tkwią w Prawicy Marka Jurka oraz PJN, których w zasadzie już nie ma, ale elektorat po nich pozostał do zagospodarowania. I o to przede wszystkim należy zabiegać. Dodatkowe 3-4% należy pozyskać z... PO. Tak, z PO - spośród tych wyborców konserwatywnych głosujących na PO, którzy z biegiem czasu zaczną się rozczarowywać do PO, która coraz bardziej zacznie skręcać w lewo, a nurt konserwatywny we własnych szeregach spychać na margines. Jeśli da się więcej i są ku temu podstawy, to niech mnie ktoś poprawi.
To jest plan minimum na przyszłe wybory. Może uda się coś więcej, ale nawet wtedy trzeba będzie się rozglądać za koalicjantem. Nie jest to tragedia, takie są realia, nie tylko w Polsce. No chyba, że wydarzenia potoczą się wg wariantu węgierskiego...
