CyprianPolak CyprianPolak
854
BLOG

Zapłacę za smoleńskie opracowania inscenizacyjne

CyprianPolak CyprianPolak Polityka Obserwuj notkę 4

  

Ten post skierowany jest do smoleńskich blogerów i komentatorów uznających inscenizację na Siewierny (obecnie muszę niestety dodać, nie podstawionych uznających inscenizację na Siewierny czyli do mniejszości,) a przede wszystkim do czytelników tekstów i komentarzy inscenizacyjnych. Jako czytelników określam tu osoby szukające prawdy, niezależne, sięgające regularnie,  lub od czasu do czasu, do smoleńskich blogów inscenizacyjnych,  nie komentujące lub prawie nie komentujące, zwykle nie posiadające konta na blogerii.  Pozostały osoby mogą sobie darować czytanie w tym miejscu, a czytając czynią to na własną odpowiedzialność.

 

 

Ten materiał w znacznej części powstał pół roku temu, ale nie był skończony. Daję ledwie co piątą notkę „smoleńską” która przychodzi mi do głowy. Niestety, nie daje mi się możliwości. I nie chodzi nawet  tu o tekst jak ten, który zajmuje mi niewiele więcej czasu niż samo przepisywanie jakiegoś tekstu na przykład. Są zresztą i rzeczy bardziej ważkie, których nie napisałem, począwszy od kompleksowego opracowania tematu pociągów do Smoleńska i Katynia 2010 czego pierwsza w zamyśle część jest tutaj:

http://cyprianpolak.salon24.pl/401991,ludzie-z-pociagu-60-ciu-poslow-pis-w-drodze-do-smolenska

 

Ciąg dalszy nie powstał , ale chętnie zapłacę (jako jeden ze składkowiczów) osobie która to skończy. Osobie pewnej, która nie próbuje skręcać w żadną stronę.

 

Nie pojawiło się i trochę innych moich rzeczy. Oprócz braku możliwości (który to brak możliwości Polacy zainteresowani opracowaniami łatwo mogli zredukować) mogła się pojawić moja rzecz (a właściwie dwie: jedna mniejszego kalibru, druga większego) która wywołałaby większe zamieszanie niż mój post „Posłanki Szczypińska i  Kempa przyleciały 10.04.2010 samolotem”.

http://cyprianpolak.salon24.pl/392132,poslanki-szczypinska-i-kempa-przylecialy-10-04-2010-samolotem

 

 

 Nie byłaby to zresztą rzecz, która jest wynikiem internetowych analiz, choć bez nich raczej by jej nie było.

O działo by się, działo!

 

 

Mimo iż wydaje się że wiele rzeczy jest opracowane gdy idzie o prawdziwe poszukiwania smoleńskie ( Prawdziwe, tzn. z założeniem podstawowym że przy Siewiernym była inscenizacja katastrofy i nie zginęła tam delegacja do Katynia) to jednak dużo rzeczy, zbyt dużo rzeczy jest nadal nie zrobionych. Zbyt dużo jak na te trzy i pół roku prawie.

 

Można rzecz oceniać i tak że skoro z poszukiwania prawdy zrezygnowały wszystkie chyba pisma wychodzące na papierze, a przynajmniej mające jakiś zauważalny nakład, wszystkie większe media, wszystkie większe portale internetowe itd. ( ściśle nawet wszystkie portale, bo nie ma żadnego portalu a są tylko blogi), a zajęła się tym grupka ludzi bez wsparcia to wynik jest i tak zadowalający. Oczywiście, mogło być znaczenie gorzej.

 

Tak, na pewno było to pewnym zaskoczeniem dla zamachowców, związanych z zamachem i popierających go sił NWO, ta dociekliwość obywateli.

Jednak nadal pewne tematy i rejony są nie dość opracowane, albo pominięte, aczkolwiek wszystko to pojawiało się w blogerskich komentarzach, choćby tylko sygnalizowanie pewnych rzeczy za pomocą zestawień linków z prostymi wątpliwościami (Niemniej w niektórych wypadkach śladowo – bywało że jeden tylko link, jeden komentarz, jedna sugestia nie rozwijana przez innych zwłaszcza wtedy gdy sugerowałoby to większy matrix).

 

Pewne rzeczy są wręcz obwałkowywane na okrągło – Przede wszystkim Siewierny, (choć już to zamiera, umiera śmiercią naturalną –czytelnicy czują że są robieni w bambuko. Zdanie przed nawiasem było pisane pół roku temu. Konieczne było uzupełnienie bowiem przez te pół roku trochę się zmieniło. Trochę jest i tak w innych częściach artykułu. Jest złączony z materiału sprzed pół roku i pisanego świeżo. Stąd proszę wybaczyć te widoczne czasami nici) inne było pominięte (jak się rzekło, poza komentarzami), inne poruszone, częściowo opracowane bywa, że przede wszystkim przez jednego blogera, blogerkę.

 

Ci, którzy są na bieżąco, orientują się czego nie ma w artykułach, co było niewystarczająco opisane, co tylko zasygnalizowane, a co w głównym swoim nurcie pozamiatane pod dywan.

 

W sierpniu ub. roku zabrałem się do wypisywania wyliczenia 40 ( w zaokrągleniu) artykułów, których nie ma, które powinny się ukazać. Pierwotnie miałem zamiar dać to jako notkę, ale szybko przypomniałem sobie starą historię dla każdego poszukiwacza prawdy o 10 kwietnia 2010  (Choć nie tylko o 10 kwietnia oczywiście w tej kwestii) dotyczącą znikania materiałów z internetu w trakcie nagłaśniania tematów i tropów przez blogerów i komentatorów co i sam przecież przerabiałem. Zatem po przy piątej czy siódmej propozycji  artykułu z owych czterdziestu zaprzestałem zestawienia.

 

Jednak nie tylko dociekania czy nowe tropy, albo nierozpoznane stare tropy są istotne. O paru rzeczach mogę napisać mniej lub bardziej ogólnie. Potrzebne są zestawienia, uporządkowania. Na przykład jak w jakiej gazecie pisano o Smoleńsku, kiedy? Z kim były wywiady rodzin smoleńskich, kto z nich występował na żywo , w tv ale i na spotkaniu i wiele innych.  Brakuje choćby przeglądu pisanego co miesiąc przez osobę znaną już i pewną (choć do końca pewnym być nie można – a teraz jeszcze mniej) gdy idzie o jej poszukiwania smoleńskie, co się wydarzyło w danym miesiącu dotyczącego tematyki smoleńskiej. Byłoby to na pewno pomocne także dla osób mocno siedzących w temacie.

Potrzebne są porównania. Trzeba sięgać do specjalistycznych biuletynów ( które są dostępne w niektórych bibliotekach nie wystarczy internet) itd.

 

Odczuwam w związku z tym potrzebę i dyskomfort. Nie jest tak jak, niektórzy może by pomyśleli, że nie mam  o czym pisać, albo nie mam pomysłu na artykuły.  Jednak chęć nie zawsze może iść w parze w możliwościami.  Dodam tylko że moje siedzenie nad tzw. Smoleńskiem nie jest wymierzalne ilością moich notek i komentarzy. Podam tylko jeden przykład. Od czasu jesiennego postu ( w ubiegłym roku) z nazwiskiem „Magdalena Merta” w tytule do czasu umieszczenia następnego o „Smoleńsku” spędziłem około 80 godzin czyli 10 dniówek po 8 godzin. Sam post zajął najwyżej dniówkę, niewielka ilość komentarzy najwyżej pół dniówki. To mniej niż jedna piąta całego wymienionego czasu.

 

Od wiosny tego roku zaś nie planując wszedłem (zresztą dzięki komuś) w głębszą odsłonę matriksa i te trzy tygodnie licząc po osiem godzin intensywnej pracy dziennie przynajmniej tylko na to poszło. Wybrane osoby mają te opracowania. Ponieważ z bólem odczułem ten poświecony czas znów i w części kosztem ważnych dla mnie i potrzebnych rzeczy ( a także i kosztem własnego organizmu) więc tym bardziej post ten jest aktualny i bardzo się ucieszę mogąc zbyć się problemu i zapłacić za niego razem z innymi jeszcze bardziej do tego się poczuwającymi.

 

 Dodam od razu że niestety nie piszę książki o Smoleńsku, musiałbym zafundować sobie sam prywatne dwumiesięczne stypendium na jej napisanie a niestety, przynajmniej obecnie takie możliwości nie mam. Może udałoby się takie stypendium samemu sobie zafundować gdybym tych 2500 godzin na Smoleńsku nie spędził czyli mamy kwadraturę koła.

 

Skoro są rzeczy do zrobienia  to mam prosty pomysł. Tak jak napisałem w tytule.

Są na pewno blogerzy czy zaangażowani, którzy byliby skłonni umieszczać inscenizacyjne materiały, ale ponieważ jak i inni robią to jako wolontariusze, wiec tylko wtedy kiedy mogą.

 

Chodzi  nie o to oczywiście że ja zapłacę jakąś istotną kwotę zamawiając jakieś materiały, tylko że istotna grupa ludzi złoży się co miesiąc przez pewien czas na jakąś istotniejszą kwotę na napisanie tych materiałów, może książki.

 

Trzeba by tutaj orientacyjnie ustalić jaka to może być grupa osób. Analizując od dawna ilości wejść można uznać (są to intuicyjne oczywiście bo nie ma żadnych badań, a przynajmniej nie są jawne, to znaczy nie prowadzą ich ci co powinni..) że liczba czytelników szukających prawdy sięgnie tych trzech tysięcy osób.

 

Zatem jeśli te trzy tysiące osób złoży się co miesiąc to będzie jakaś rozsądna kwota.

 

Ja sam nie będę się wymigiwał od tego choć wydaje mi się że wkładając pracę w znacznej części kosztem swoich podstawowych zarobków dałem wystarczająco dużo pieniędzy. Te zaś trzy tysiące osób to jak pisałem nie blogerzy i aktywni komentatorzy tylko osoby niezalogowane, ewentualnie takie które logowały się, jak same pisały po to by zaznaczyć że czytają, pochwalić pracę, czasami dać jakąś uwagę, ograniczając się do kilku zwykle komentarzy.

 

Więc w takim kontekście deklaruję  20 złotych miesięcznie. Jeśliby taką kwotę wpłacało 3 tysiące osób byłoby to 60 tysięcy złotych miesięcznie. Kwota całkiem przyzwoita. Za te pieniądze (miesięcznie) można już coś zdziałać. Załóżmy jednak że kwota 20 złotych wyda się niektórym za duża. I skłonne byłyby wpłacać jeszcze bardziej symboliczną sumę. 10 złotych to wydaje się najniższa kwota jaka warto przesyłać na konto bankowe. No więc jeśli 3 tysiące wpłaci po te 10 złotych to mamy 30 tysięcy złotych miesięcznie.  I taką kwotą chyba będziemy musieli się kontentować. Zakładamy oczywiście że będą osoby które będą mogły wpłacać więcej, liczba wpłacających zaś przez naturalną człowiekowi i Polakowi zwłaszcza niechęć do regularności i odkładanie na jutro będzie trochę mniejsza.

 

Czy miałaby to by jedna osoba które za te 30 tysięcy miesięcznie pracowałaby i nie zajmowała się niczym innym nie zarobkowała w inny sposób? Na pewno byłoby dobrze bo ta jedna osoba nie ograniczałaby się do siedzenia i pisania, ewentualnie do pójścia czy nawet pojechania do odpowiedniej biblioteki, ale też jeździłaby  po Polsce aby pewne rzeczy sprawdzać i spotykać się z różnymi ludźmi. Czasami trzeba byłoby też wydać jakieś środki aby pozyskać informacje, do tego dochodzi dieta, opłata za przejazdy noclegi. Wobec takiego rodzaju działania jest to szczególnie niebezpieczne, więc dobra kwota się należy aby być jak James Bond (lub jego żeński odpowiednik jeśli byłaby to kobieta). Szybkie samochody, piękne kobiety (lub przystojni mężczyźni - jeśli kobieta).

 

Ale cóż taka jest nasza przaśna rzeczywistość i ponieważ lepiej dla względów bezpieczeństwa aby to były trzy osoby, choćby w czasie wyjazdu w teren aby jechały dwie, (a trzecia mogłaby w tym czasie opracowywać materiał więc i aspekt ekonomiczny) byłoby lepiej aby te 30 tysięcy złotych podzielić na 3.  Więc mamy tylko 10 tysięcy złotych miesięcznie na osobę. Trudno musi wystarczyć. Ta osoba musi z tego opłacić ubezpieczenie podstawowe i dodatkowe, i tak jak wcześniej noclegi, przejazdy plus inne. Oczywiście zakup książki, potrzebnej gazety i wiele drobniejszych jak na przykład częsty zakup tuszu do drukarki aby dużo drukować, oszczędzać oczy, jak najmniej czytać w komputerze. Oczywiście w tym i środki na odpoczynek. I na przykład trudno aby taka osoba wchodząc do kawiarni zastanawiała się czy może wydać 20 złotych czy tylko dziesięć. Aby byliśmy z jej pracy zadowoleni musi czuć się komfortowo gdy idzie o stronę egzystencjalną. Nie zapominajmy jeszcze o tym że taka osoba, zakładamy  że zdolna i mająca duże pojęcie o matriksie warszawsko –smoleńskim nie powinna marnować swego czasu na wszystkie elementy opracowań.  Zestawić według potrzebnego klucza artykuły w sieci, czy w prasie potrafi zakładamy nawet licealista, więc i tu dobrze jest zapłacić takiej osobie, podwykonawcy nazwijmy to. Oczywiście ładnie byłoby gdyby pomagali tu wolontariusze, ale tu nie ma czasu bo z wolontariuszami jest tak, raz może raz nie może, więc szkoda na to czasu.

 

Uzupełnię jeszcze że sam biuletyn przysyłany do mnie na mail  wyceniam na pięć złotych miesięcznie.  Czyli co się w mediach liberalnych mówi o 10.04. 2010, co w Radio Maryja i ND, co mediach pisowskich GP i inne, a co na blogach. Pracy przy tym dużo.  Ale gdyby liczyć tylko 5  złotych od 3 tysięcy osób byłoby to piętnaście tysięcy miesięcznie mogłoby się to nawet opłacić osobom to robiącym.

 

Oczywiście są i inne techniczne aspekty załatwienia tej sprawy.  Mogą to być treści po prostu płatne. Ale uważam że byłoby  ładniej gdyby to miało charakter takiej właśnie składki i jednakowej, comiesięcznej wpłaty przynajmniej przez pół roku, zakładam że przez rok.

 

Co do tego jak to ma wyglądać technicznie nie będę się rozpisywał. To wszystko jest do ustalenia. Ja rzuciłem pomysł (zresztą opisany dość obszernie).

Oczekuję że to będzie zrealizowane w krótkim czasie ( Ja i od współpracy w ustaleniu tego się nie będę wymigiwał. Tym bardziej że potrzebne opracowania i działania będą w części i moimi pomysłami oraz kilku zaufanych osób).

Napisałbym jeszcze: WykonaćAle nie jestem jak ów setnik z Ewangelii, który powiedział : Temu mówię idź tam i idzie, temu mówię rób to i robi, ani nawet nie stoję nad dziesięcioma dlatego tak nie powiem.

 

W każdym razie ja będę płacił co miesiąc, nie wybrażam sobie  aby czytelnicy (tak jak ich sklasyfikowałem) nie odczuwali jeszcze większej potrzeby i nie mieli jeszcze większego poczucia obowiązku niż ja w tym względzie. Zatem o wynik jestem spokojny.

 

Jeśli będzie potrzeba to w stosownym czasie do artykułu pojawi się aneks, albo jego część II.

 

 

                                                              Krzysztof Michałowski

 

 

  Zapraszam również do lektury (na inny temat).Do jedynego dostępnego  dla czytelników, gdy idzie o scenariusze pisane po roku 89, scenariusz filmowy o Powstaniu Warszawskim. Jest jeszcze dostępny. Piszę "jest" gdy idzie o ksiażkę elektroniczną ponieważ możliwe że wycofam ją ze sprzedaży. Nie dziś i nie jutro ,ale za dwa tygodnie to bardzo prawdopodobne

Dokładniejszy opis pod tym linkiem.

http://ksiegarnia.publikatornia.pl/ksiazka/krzysztof-michalowski/damy-rade-panie-pulkowniku-/773.html

 

……………..

Zapraszam również na publikowany tylko na moim blogu Cymes Mordor krótki tekst:

Herbert George Wells o ortodoksyjnych Żydach

http://cyprianpolak.blogspot.com/2013/08/herbert-george-wells-o-ortodoksyjnych.html

 

 

Damy radę,panie pułkowniku! Scenariusz filmu o Powstaniu Warszawskim Publikatornia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka