dzbytek dzbytek
235
BLOG

Palikoty wszystkich opcji, łączcie się!

dzbytek dzbytek Polityka Obserwuj notkę 2

Palikoty wszystkich opcji, łączcie się!

Rocznice odzyskania niepodległości obchodziliśmy hucznie, przede wszystkim w Warszawie, gdzie jak wiemy doszło do walk ulicznych z policją. I oto chodziło – okazja do burdy, do rzucania kamieniami, butelkami i czym tam popadło w stronę młodych ludzi w mundurach przez równie młodych w kominiarkach. Oficjalne obchody zeszły w cień, w rzeczywistości nigdy nie były specjalnie przez Polaków celebrowane, ot okazja pikniku i obejrzenia sobie przebierańców w historycznych mundurach – bez jakichkolwiek emocji, na luzie. To normalne, trudno po kilkudziesięciu latach przejmować się wydarzeniami, które przeszły do historii – tak jak tam kiedyś bitwa pod Grunwaldem czy Kircholmem. Było, piszą o tym w podręcznikach historii.

Młodych ludzi w kominiarkach, niezależnie od opcji politycznej oficjalnie deklarowanej – lewica czy prawica, czy jeszcze cos tam, nie interesuje jakakolwiek ideologia – najistotniejsze jest to, ze mogą się wyżyć na wzór gier komputerowych w bijatyce. Nie mają nic lepszego do roboty – bezrobocie wśród młodzieży przekracza dwadzieścia procent, – czyli prawie, co czwarty jest bez pracy, na utrzymaniu rodziców. Mają, co jeść, dach nad głową, jakieś ubranie z lumpeksu i dużo wolnego czasu. Jeżeli policja ich zatrzyma – nic nie ryzykują, pracy nie stracą, najwyżej zostaną bohaterami w swoim środowisku, jako swoiści kombatanci wyróżnieni spośród tłumu. Są podatni na manipulację polityczną – to z takich rzesz rekrutowali swoich komisarzy bolszewicy i hitlerowcy hordy SS.

Pomysł konfrontacji Marszu Niepodległości przez Kolorową Niepodległą był po prostu idiotyczny, świadczył o kompletnym braku rozsądku. Przypominało mi, oczywiście przy zachowaniu skali, ale tryb myślenia był identyczny (czy raczej brak myślenia i lekceważenia realiów) – wysłania w Powstaniu Warszawskim chłopaków i dziewczyny uzbrojonych w pistolety przeciwko niemieckim brutalnym żołdakom uzbrojonych po zęby w czołgi, działa, karabiny maszynowe. Cóż chcieli osiągnąć organizatorzy blokady? Bójki? Jeśli tak, to cel osiągnęli, szkoda, że kosztem większości Warszawiaków, którzy chcieli spokojnie świętować, obejrzeć paradę przebierańców, posłuchać ulicznych kapel. Nasza bufetowa Pani Prezydent tez się wykazała indolencją. Zezwalać na marsze w tym samym czasie przez opozycyjne grupy to zaproszenie do konfrontacji. Nie mamy innych problemów, musimy jeszcze to oglądać i płacić za zniszczenia?

Pan Janusz Palikot siedział na składanym krzesełku na środku ulicy Marszałkowskiej – jakiś taki mały, zagubiony wśród mijających go ludzi. Zrobił obie wyborczą zabawę na skalę całego kraju – i poparła go ogromna rzesza wyborców, gotowych uczestniczyć w tej zabawie, choć niewątpliwie oczekiwania przywódcy nowej partii były odmienne od jego wyborców. Palikot przede wszystkim sam chciał wejść do Sejmu, może jeszcze ze dwie, trzy osoby, aby w rządowym środowisku znów brylować drażniącymi wszystkich happeningami – ot taki błazen, na wzór Stańczyka, zawsze każdej władzy potrzebny do skoncentrowania uwagi publiki i odciągnięcia zainteresowania od spraw istotnych.

Wyborcy Palikota przede wszystkim żywią głęboka pogardę dla obecnych elit politycznych, niezależnie od ich nominalnego koloru, bo nie widza między nimi istotnej różnicy. Głosując kilka lat temu na Millera chcieli powrotu państwa pełnego zatrudnienia, bezpiecznych ulic, braku głodnych dzieci, szkół o przyzwoitym poziomie wykształcenia. Postkomuniści mieli to przywrócić. Oczywiście okazali się równie niesprawnymi gospodarzami własnego kraju jak i zbieranina spod znaku „Solidarności”, kreująca się na bojowników wolności, ale niepotrafiąca zarządzać dużym państwem w środku Europy. Mieli za nich to zrobić importowani zachodni eksperci z idącym za nimi wielkim kapitałem. Kapitał i eksperci przyszli, znęceni przede wszystkim pokaźnym rynkiem – polskie elity, wychowane na partyjnych zebraniach lub kółkach dysydentów nie rozumiały zasad funkcjonowania kapitalizmu – najważniejszy jest rynek, sprzedaż, wszelką konkurencję należy eliminować. Zlikwidowano stocznie i kooperujący z nimi zakłady – jeszcze w latach osiemdziesiątych zaliczane do pierwszej dziesiątki i okrętowych producentów oferujących statki najwyższej, jakości. Zlikwidowano produkcję maszyn i urządzeń, szczególnie inwestycyjnych, cukrownie i przetwórnie spożywcze. Skutki znamy – od 1990 roku ubyło 5 milionów miejsc pracy. Dwa miliony ludzi wyemigrowało i co roku, do dziś, wyjeżdża dalsze 200 tysięcy: młodych, wykształconych, lub po prostu ambitnych i gotowych do podjęcia ryzyka, – czyli tych, którzy są solą tej ziemi, którzy mają możliwości i chęć czegoś w życiu dokonać.

Czy polskie elity zauważyły, co się naprawdę w kraju dzieje? Czy była jakakolwiek debata dotycząca bezrobocia lub faktu, że jedna czwarta polskich dzieci żyje w ubóstwie i przychodzi do szkoły głodna?

Nie jest to temat dla polskich mediów. Problemy bez znaczenia: to, że z jednej partii wyrzucono kilku osobników, z których część już powędrowała do innych lub niedługo powędruje albo wróci, ponowny wybór „lewicowego” zwolennika skrajnie prawicowej polityki gospodarczej na szefa niby lewicowej partii, która kiedyś miała 40% poparcie. Tematem będą teraz palikoty – to znaczy zbieranina nowych posłów, których zabawa wyborców w wybory wyniosła do Sejmu. Poniektórzy z nich to nawet przyzwoici ludzie o wyrazistych przekonaniach, ale żadna z nich nie ma jakichkolwiek kwalifikacji, aby rządzić Polską, ich gospodarka, polityka społeczna i zagraniczna po prostu nie interesuje. Pod tym względem jedyne, co robią dobrze, to drażnią stare elity – mieliśmy przykład w takcie wystąpienia Posła Biedronia – bąknął coś o „argumentach poniżej pasa” – dość typowy i często używany zwrot, wywołał nieokiełzaną radość na całej Sali, od lewej ściany po prawą. Cóż w tym śmiesznego? Nic. Ważne były tylko skojarzenie, prymitywne i grubiańskie, Pan Biedroń posłom kojarzył się tylko, jako „pedał” i wiadomo, co ma poniżej pasa, ci heteroseksualni jak to wszyscy wiedzą, nic nie mają, jak anioły, rozmnażają się przez pączkowanie. Gdzież tu Europa? Nie tu, w Warszawie, trzeba jechać na zachód, za Odrę i Nysę Łużycką. Szczególnie zaskoczył mnie roześmiany do rozpuku minister Sikorski. Absolwent Oxfordu, gdzie, jak to pisze angielski filozof Roger Scruton „z punktu widzenia tamtejszego życia akademickiego byłem nienormalny, czyli prawicowy, plebejski i heteroseksualny” (str.38, „Piję, więc jestem”, Wyd. Aletheia, Warszawa 2011). Po drugiej stronie Atlantyku, szczególnie w kręgach skrajnie prawicowego odłamu Partii Republikańskiej, z którymi Pan Sikorski ma dość zażyłe rodzinne koneksje, niewłaściwy grymas twarzy, który mógłby wzbudzić podejrzenia o poglądy wrogie homoseksualistom, dyskwalifikuje danego osobnika z życia społecznego, nie mówiąc o politycznym. Byłem na kilku spotkaniach American Enterprise Institute, bardzo szacownego ośrodka myśli konserwatywnej (zresztą byłych pracodawców Sikorskiego), gdzie widziałem jednopłciowe pary, w tym kongresmenów, nieukrywających swojej orientacji, po prostu jest to taką samą normą jak pary różnopłciowe.

Cóż dalej z Palikotem i jego trupą? Ambicje lidera włączenia się do kształtowania bieżącej polityki Państwa nie maja sensu. Jeszcze sam Palikot mógłby podołać, jak sądzę, wielu odpowiedzialnym zadaniom, ale jego trupa już nie. Przywoływanie ekspertów, jak Olechowski, którzy ekspertami nie są, potwierdza brak własnej ideologii, przekonania do misji, jaką mają do spełnienia – brak w ogóle jakiejkolwiek misji, poza zamieszaniem w polskich elitach, co zapewne samo w sobie jest już dobre, ale niczego nie załatwia. Europa staje w obliczu poważnego kryzysu ekonomicznego, konieczne jest wypracowanie nowej polityki gospodarczej i społecznej. Poza Niemcami i krajami skandynawskimi, elity pozostałych krajów Unii Europejskiej nie mają pomysłu i chęci, aby zdecydowanie przeprowadzić reformy – obniżanie wydatków budżetowych nie jest reformą, to droga do przyspieszonej klęski. Konieczna będzie, więc wymiana elit, dość dogłębna, także w Polsce. Nasz kraj jedzie póki, co na gapę w niemieckim tramwaju, który kontroluje polską gospodarkę, ale w przypadku jakichkolwiek trudności wyrzuci gapowicza na zbity pysk.

Sądzę, że polskie elity wyczuwają ten stan zagrożenia. Można to było zaobserwować w Warszawie 11 Listopada – rzesze młodych ludzi, identycznie ubranych w czarne, chyba organizacyjne stroje, kominiarki i flagi – mało biało czerwonych, wiele żółto czerwonych lub z jakimiś napisami jak np. „Młodzi socjaliści” – elegancko wydrukowanymi na płótnie. Wszyscy, co do jednego, w kominiarkach. Oni się między sobą nie bili – oni przyszli bić policję, czyli Państwo.

Posługiwanie się tłuszczą pozbawionych perspektyw życiowych młodych ludzi jako narzędziem politycznego oddziaływania to bardzo niebezpieczna gra – przede wszystkim dla manipulatorów, którzy za nimi stoją. Oni szybko wytworzą swoich własnych liderów – mamy wiele przykładów z historii – bolszewików, hitlerowców, maoistów. Stalin też miał być tylko sekretarzem, organizującym obieg dokumentów zawierających koncepcje wielkich myślicieli: Lenina, Trockiego, Bucharina itd. Żaden z nich nie przeżył skutecznych działań sotni bandziorów rekrutowanych przez „sekretarza”. Oczywiście Polska to nie Rosja początków XX wieku, ale podobne w zamiarach działanie zastępcze w postaci tworzenia ruchów skrajnie nacjonalistycznych, brak przywództwa elit w działaniach istotnych dla społeczeństwa, prowadzi tylko do pogłębienia się narastającego kryzysu społecznego i gospodarczego. Wentyl bezpieczeństwa Unii Europejskiej przestanie działać, gdy tam też będzie trudno o pracę.

Polskie elity polityczne póki co zajmują się sobą, a usłużne media nagłaśniają ich pseudo problemy, jak by one miały jakiekolwiek znaczenie. Bo kto to jest np. Pan Ziobro – czego chce (poza władza nad PiSem), jaki ma program, co proponuje Polakom? Albo zgrany do szczętu Pan Miller, autor bon motów, kończący karierę polityczna jako grabarz partii, która miała być w założeniu lewicowa, a okazała się innym wariantem neoliberalnej Platformy? Ciągle te same gęby, wyświechtane po wielokroć poglądy. Kończcie Panie i Panowie, wstydu oszczędźcie, dla własnego bezpieczeństwa odejdźcie na emeryturę (niezależnie od wieku). Czas na zmiany.

DSZ

 

dzbytek
O mnie dzbytek

Starszy pan, były stoczniowiec, absolwent SGH (d.SGPiS)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka