Daredevil Daredevil
585
BLOG

UE kontra Węgry, czyli domniemanie winy jako nowy dogmat

Daredevil Daredevil Polityka Obserwuj notkę 3

 

Naiwnie wydawało mi się, że jednym z fundamentów cywilizacji zachodniej jest, wywodzące się jeszcze z prawa rzymskiego, domniemanie niewinności. No, ale cóż, okazuje się, że, jak na oszołoma przystało, żyłem w nieświadomości. Na szczęście wyrwała mnie z niej wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, niejaka Neelie Kroes, która, jak donosi „Rzeczpospolita”, w wysłanym do Budapesztu piśmie przedstawiła swoje obiekcje wobec wprowadzonej na Węgrzech ustawy medialnej i dała tamtejszemu rządowi dwa tygodnie na udowodnienie zgodności owej ustawy z „unijnymi standardami”.

 

Czyli wedle owych unijnych (czytaj: lewicowych) standardów, prawo powinno funkcjonować następująco: Ktoś zarzuca mi okradzenie staruszki z jej głodowej emerytury i nie ma na swoje oskarżenia żadnych dowodów. Ale ja, mimo, że nigdy nawet nie pomyślałem o dokonywaniu kradzieży, zwłaszcza na biednych staruszkach, nie mogę czuć się pewny (tak powinien czuć się każdy niewinnie oskarżony), albowiem to na mnie spoczywa obowiązek udowodnienia swej niewinności. Mało tego, ja muszę udowodnić nie tylko to, że niczego nie ukradłem, ale również zgodność mego postępowania z bliżej niesprecyzowanymi, a wręcz mocno niejasnymi, standardami. A wiadomo, że jak ktoś coś czyni mocno niejasnym, i do tego powszechnie obowiązującym, to nie po to, aby ktokolwiek poza nim samym miał z tego pożytek. A owa enigmatyczność standardów oznacza tylko i wyłącznie dowolność ich interpretacji, w zależności od aktualnych potrzeb czy rozwoju sytuacji. I tak, nawet jeśli czarno na białym wykażę, że przez rok mieszkałem w miejscu odległym od owej staruszki i owego odległego miejsca nie opuszczałem, to przecież w żaden sposób nie będę mógł udowodnić, że nigdy nie przeszła mi przez głowę myśl o podratowaniu swego budżetu jej emeryturą. A może nawet prawdziwy sprawca działał z mojej inspiracji, albo skłoniła go do tego ogólnie panująca „atmosfera”, do której i ja swoje co nieco dorzuciłem (powoływanie się na „ogólnie panującą atmosferę” jako na fakt bezsporny i powszechnie znany robi w Polsce od 5 lat furorę). Także, jak widać, zgodnie z zaprezentowaną przez wiceszefową KE „logiką”, i ja, i każdy inny oskarżony, jesteśmy bez szans, nawet jeśli zostaliśmy oskarżeni zupełnie niesłusznie, a może nawet zwłaszcza wtedy (ci, którzy sporo w życiu przeskrobali są zazwyczaj wyjątkowo sprawni w bronieniu swej skóry, np. poprzez robienie z siebie ofiary).

 

Zresztą, czyż na naszym podwórku nie obserwujemy stosowania podobnego podważania powszechnie, wydawałoby się, znanej reguły domniemania niewinności? Czyż nie mamy do czynienia z nieustannym oskarżaniem jedynej, tak naprawdę, partii opozycyjnej o łamanie zasad demokracji, z oskarżaniem niepopartym, jak dotychczas, żadnymi dowodami? Czyż to nie tę partię obarczono obowiązkiem udowadniania swej niewinności, przy jednoczesnym zastrzeżeniu, że niewinność ta musi być zgodna z bliżej nieokreślonymi „standardami”, które wyznaczają, a jakżeby inaczej, oskarżyciele, głównie za pośrednictwem zaprzyjaźnionych ze sobą mediów? Tyle, że za owymi oszczerstwami nie idą, jak na razie, żadne konkretne sankcje prawne, w postaci np. aresztowań. Ale kto wie, czy tzw. partia rządząca, zachęcona przykładem płynącym z samej KE, nie poczuje się ośmielona i nie posunie się do takich interpretacji owych tzw. standardów, które umożliwią jej nawet fizyczną eliminację politycznych przeciwników, i to na znacznie szerszą skalę niż ta zaprezentowana przez jej byłego członka w Łodzi.

 

A co do losu - i węgierskiej ustawy medialnej, i prawicowego rządu, który ją przygotował - nie mam najmniejszych złudzeń: jest on przesądzony, bo wedle „unijnych standardów” prawicowość, konserwatyzm czy prawdziwy liberalizm nie mają prawa bytu, nawet jeśli w demokratycznych wyborach popiera je przytłaczająca większość. Uważam jednak, że terroryzująca Europę skrajna lewica powinna wiedzieć, że są ludzie, którzy doskonale zdają sobie sprawę z jej terroru i dlatego apeluję do wszystkich czytających tę notkę o podpisywanie się pod listem poparcia dla zmian na Węgrzech, zainicjowanych przez premiera Orbana i jego gabinet.

 

 

List poparcia dla zmian na Węgrzech

Daredevil
O mnie Daredevil

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka