Dawid Wildstein Dawid Wildstein
2663
BLOG

Bądźmy jak żydzi

Dawid Wildstein Dawid Wildstein Polityka Obserwuj notkę 106

Dziś przed sądem stanął 93 letni SSman...

Śpieszmy się karać zdrajców – bowiem zbyt szybko umierają! Dobrze o tym wiemy prawda? Nie tak dawno odszedł od nas jeden z nich…

Wyobraźcie sobie państwo taki widok – wielka sala sądowa zamieniona na ostry dyżur. Szeregi białych łóżek, kroplówek, zapach lizolu bądź innych detergentów. Między obłożnie chorymi sprawnie uwijają się pielęgniarki w białych kitlach. A sami pacjenci? Mili, zmęczeni już życiem staruszkowie, często podłączeni do różnych urządzeń wspomagających a wręcz umożliwiających dalszą egzystencję. Tylko jeden element sprawia, że odróżniają się od normalnie spotykanych w szpitalach chorych. Są skuci kajdankami. To zdrajcy i mordercy z okresu, gdy nasze państwo trawił narzucony przez sowiecki totalitaryzm Taki szpital – sąd - piękna wizja nieprawdaż? Trzymajmy kciuki, żeby się spełniła. W końcu, cytując samego Obamę – yes, we can.

Nie jest bowiem tak, jak chcieliby ci nasi pięknoduchowi, tolerancyjni, ci nasi humaniści i humanitaryści, że starość ma być formą ułaskawienia zbrodniarza. Że słabość jego organizmu ma być proporcjonalna do jego nietykalności. Jest wręcz odwrotnie – choroba i postępujący wiek winny być argumentem za przyśpieszeniem procesu i kary. Wiedzą o tym dobrze Żydzi.

93-letni były esesman z niemieckiego obozu Auschwitz stoi właśnie przed sądem. Niemieckim. Ale gdyby nie ciągły, trwający już od dekad całych nacisk różnych środowisk żydowskich na to, by zbrodniarze nazistowscy nie pozostali nieukarani, nie byłoby to możliwe. To te organizacje, nie licząc się z oskarżeniami o brak „humanitaryzmu” konsekwentnie ścigają zbrodniarzy wojennych, starając się postawić ich przed sądem.

Żydzi bowiem wiedzą jaka jest cena nieukarania zdrajców i morderców. Nawet takich, którzy tylko „wykonywali rozkazy”. Jest nią pokazanie słabości wspólnoty, która została doświadczona zbrodnią. Jest zrelatywizowanie samego czynu wymierzonego przeciw niej. Więc, de facto, jest jej upośledzeniem, które może się skończyć wręcz rozpadem. Wspólnota, która nie potrafi określić własnych granic – poprzez jednoznaczne napiętnowanie zbrodni i zdrady, przestaje być wspólnotą. Zbrodniarze, którzy umrą w spokoju, nigdy już nie zostaną ukarani. Staną się pomnikiem bezkarności zbrodni.

Dodatkowo, w naszej polskiej rzeczywistości, zdrajcy mają tendencje do panoszenia i rozpychania się. Chodzą po ulicach i dają się fotografować, jak jacyś bohaterowie, którzy powrócili z czasów powstania warszawskiego. Ośmielają się wypowiadać na tematy historyczne i oceniać aktualna kondycję narodu, który zdradzili. Obłożnie chorzy wpadają na przyjęcia do luksusowych hoteli. Mają swoich pomagierów i fanów.
Jaruzelski już umarł. Za to media regularnie obiegają wiadomości, że Kiszczak gorzej się poczuł. Wiec, cholera, bądźmy jak Żydzi! Póki nie będzie za późno. A Kiszczakowi życzmy 100 lat życia i zdrowia – by mógł się pieścić blaskiem fleszy – gdy będzie odprowadzany do swojej celi.

Dziennikarz, reporter

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka