dedalus dedalus
97
BLOG

Gdyby nie było internetu I sekretarzem wybrano by Bronka K.

dedalus dedalus Polityka Obserwuj notkę 5

 Pomyślałem sobie, co by się działo, gdyby nie było internetu. Spotkałby się Komorowski z Żakowskim, Michnikiem i Tuskiem oraz jakimiś politrukami TVN typu Miecugowa czy Durczoka. Wspólnie ustaliliby jak ma wyglądać żałoba. Prezydenta pochowano by obok komuchów na Powązkach, a Wajda z Olbrychskim pogroziliby palcem Dziwiszowi, że takie głupie pomysły się go trzymają. Jarosława kandydowanie określiliby jako szok po stracie rodziny i przyjaciół. Zaprosiliby do studiów i gazet psychiatrów, profesorów i innych usłużnych mędrców aby wypowiadali się o zniszczeniach jakie taka tragedia niesie i że one dyskwalifikują kandydata. Komorowski byłby od rana do wieczora w mediach jako prezydent jedyny i słuszny, a Jarosława by pomijano i przedstawiano jako osobę chorą psychicznie. Rząd Tuska przyjąłby na piśmie wyjaśnienia Putina co do zawartości czarnych skrzynek i obciążono by Prezydenta RP z pilotami za katastrofę. Po dwóch tygodniach Komorowski nie tylko podpisałby nową ustawę o IPN, ale nie czekając na wybory ustanowiłby siebie strażnikiem zbiorów. Gazeta Wyborcza piórem Adama Michnika ogłosiłaby, że Komorowski powinien od razu wybrać nowego Prezesa, a Kolegium IPN natychmiast rozwiązać. Wybraliby kogoś w typie Widackiego, który gwarantowałby, że nieprzetworzona prawda o przeszłości nie ujrzy światła dziennego. Po wyborze nowego prezesa IPN odnaleziono by tajne materiały, dotychczas nie znane, kompromitujące Kandydata na Prezydenta z ramienia PiS. Te fałszywki z lubością pokazywałby Komorowski na wiecach jak kiedyś gdy niszczył Szeremietiewa. Krajowa Rada Radiofonii i TV zdecydowałaby o wyrzuceniu z powodów wymyślonego oszołomstwa członków zarządu TVP z PiSu oraz dziennikarzy Ziemkiewicza, Wildsteina, Pospieszalskiego czy Gargas. Zorganizowano by protesty na Woronicza połączonych "sił obrońców wolności prasy i mediów". Nikt z Polaków nie protestowałby, bo nie wypowiedziałby się żaden obrońca w/w dziennikarzy. W mediach panowałaby jednomyślność. Naród przemawiałby ustami mediów. Gdyby jakaś niewydarzona dziennikarka Stankiewicz nakręciła materiał o reakcjach rodaków na śmierć, to z miejsca zostałaby powszechnie skrytykowana i zbanowana przez decydentów medialnych, co oznaczałoby śmierć zawodową.

Po wygranych w I turze wyborach Komorowski powiedziałby establishmentowi "Melduję wykonanie zadania" i wyjechał do Bud Ruskich aby na bani pojezdzić UAZem  z Palikotem i postrzelać jak sekretarz kombatant do załatwionych przez Cimoszewicza żubrów...

Gdyby nie było internetu...

dedalus
O mnie dedalus

Uśmiech wędruje daleko

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka