Poniewaz dzisiaj mamy cisze wyborczą i o polityce pisać nie wypada, zajmę się więc rzeczą zgoła inną, z polityką a zwłaszcza wyborami nie mającą nic, ale to absolutnie nic wspólnego (za skojarzenia nie odpowiadam). Dzisiejszy rysunek dotyczy pewnych działań marketingowych spotykanych na polskich bazarach.
Przedstawiony na powyższym rysunku sprzedawca otwarcie i uczciwie mówi o tym, że nabywając dany towar otrzymuje się gratis produkt zupenie inny, niekoniecznie przeciez przez kupującego poźądany.
Nie zawsze jednak kupcy sa tak przyzwoici. Czasem kupimy kilo, dajmy na to marchewek, a po przyjściu do domu znajdujemy w siatce jeszcze świński łeb a na dodatek kilka buraków.
Co sądzicie o takich praktykach?