Dopiero dziś przeczytałem o propozycji pewnego małżeństwa dotyczącej sposobu składania zeznań w trakcie postępowania przed sądem. Oto małżeństwo prawników (sic!) ze Śląska, sędzia i jego żona proponują, aby w miejsce obecnego przyrzeczenia określonego w art. 188. par. 1 Kodeksu Postępowania Karnego wprowadzić przysięgę na... Biblię. Zamurowało mnie. Propozycja ta została przedstawiona w "Rzeczpospolitej" na początku sierpnia.
Już ten fragment zadziwia "Skoro w Polsce ponad 90 proc. mieszkańców to katolicy, warto się zastanowić nad ponownym wprowadzeniem przysięgi przed sądami powszechnymi zamiast aktualnego przyrzeczenia (...)" Zastanawiam się, jak bez wątpienia inteligentni ludzie, którzy potrafią obserwować rzeczywistość, potrafią analizować, mają ponadto szereg inncyh umiejętności koniecznych do podejmowania profesjonalnych wyzwań, dochodzą do takich wniosków. Jak można twierdzić, że "(...) w Polsce ponad 90 proc. mieszkańców to katolicy, (...)" Skąd ten wniosek ? Co to znaczy "być katolikiem" ? Czy Pan Sędzia Sądu Okręgowego dr praw i jego żona mecenas przeprowadzili jakieś badania ? Przecież nawet Kościół prowadzący badania liczby wiernych stwierdza ciągły spadek tychże: od 51% w roku 1980 do 40% w 2011 roku. (Dopisek późniejszy: te procenty to jest odsetek tzw. dominicantes. Zapomniałem to zaznaczyć przy pisaniu tej notki). Gdzie tu mamy do czynienia z liczbą 90% ? Czy dla proponujących to rozwiązanie katolikiem jest się "formalnie" ? A co z agnostykami, ateistami, innowiercami ? Oni też mają przysięgać na Biblię ? Skąd przekonanie, że składanie przysięgi na Świętą Księgę spowoduje wzrost "prawdomównosci" świadków ?
Nawiązując do mojej poprzedniej notki "Parabanki i parainwestorzy" stwierdzam, że niektórzy moi Rodacy chcą ciągle żyć w pararzeczywistości - Polacy ! Uwierzcie, jedyną sensowną i piekną rzeczą para- jest paragliding.
