bytomirek bytomirek
338
BLOG

Dominik Zdort, a ... Kościół Rzymskokatolicki.

bytomirek bytomirek Polityka Obserwuj notkę 0

     Od mojej ostatniej wizyty w tym miejscu minęło prawie 4 miesiące. Zmęczyło mnie walenie głową w mur. Pisanie o tym co się dzieje w Polsce. O, pożal się Boże, naszych politykach, których - jak sie wydaje - jedynym celem jest zajmowanie się sobą. Gdy zajrzałem tu znów, zauważyłem, że pod ostatnia notką, w odpowiedzi na komentarz blogera Klossa, pojawiła się nazwisko Dominika Zdorta. Tekst o "Pokłosiu" - przedostatni - też dotyczył po części redaktora Zdorta. Impulsem, aby znów coś napisać był dziś... Dominik Zdort. Ten człowiek mnie... rajcuje. Nie sądzę, aby się z tego cieszył. Tym bardziej, że bez wątpienia nawet nie wie o moim istnieniu. Mało tego, sam z tego się nie cieszę, ale gość ma coś w sobie, że wzbudza we mnie emocje. Cóż, każdy ma takiego "impulsora" - sam wymyśliłem to słowo - na jakiego zasługuje. Cóż, ja mam Dominika Zdorta - smutne. Jednak ten tekst nie będzie o redaktorze Zdorcie, ten tekst będzie o Kościele, polskim i powszechnym. Sam "impulsor" pojawi się jako - najmniejszy z najmniejszych - element. Do rzeczy więc.

 

 

     Od 11. lutego bieżącego roku w Kościele Rzymskokatolickim, w moim Kościele, rozpoczęło się przyśpieszenie. Tego dnia Benedykt XVI ogłosił swą decyzję o abdykacji z dniem 28. lutego 2013 roku. Niebo nad bazyliką św. Piotra rozjaśnia błyskawica, która uderza w świątynię. Przypadek ? Nie wierzę w przypadki, wierzę w Opatrzność. Wśród wielu wiernych i obserwatorów - również nie związanych emocjonalnie z Kościołem - konsternacja. Rzeczywiście, to zdarzenie niecodzienne i zdumiewające w historii papiestwa. Jednak precedensy już były, a sam Kodeks Prawa Kanonicznego przewiduje taką ewentualność. Dlaczegóż więc takie poruszenie ? To proste, gesty odważne i nietuzinkowe zdumiewają. Zaczynają się dywagacje, co spowodowałą tak spektukalrną decyzję Benedykta XVI ? Raport kardynałów przygotowane na Jego zlecenie ? Depresja ? Cóż, żyjemy w świecie, gdzie politycy, a w Polsce również dostojnicy Kościoła, mówią jedno, a sedno ich decyzji jest zakamuflowane. Co do polityków, to pal ich sześć, ale polscy biskupi - oczywiście nie wszyscy - winni kierować się słowami Chrystusa z Kazania na górze: " Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi."  (Mt 5, 37). Mam wrażenie, że u nas, w Polsce, spora część hierarchów ma z tym fragmentem Ewangelii sporo kłopotów o czym później. Najprościej przecież przyjąć słowa Benedykta XVI wprost. I tak zrobiłem, szanując Jego decyzję i podziwiając odwagę.

      Nadszedł czas sede vacante. Po godzinie 20.00 Kościół Rzymskokatolicki po raz pierwszy od kilkuset lat nie ma papieża, mimo iż Joseph Ratzinger - do godz. 19.59 Benedykt XVI - żyje. Rozpoczynają się gorące dyskusje watykanistów i nie-watykanistów o zbliżającym się konklawe. Przecieki ze spotkań kardynałów spotykających się na dyskusjach. Cytowane są co celniejsze bon moty kardynałów, jak ten kardynała Dolana: "He's got a better chance drinking too much grappa and smoking marijuana."  Nie tylko więc o "marysze", ale i o grappie.

     Dyskusje w Watykanie trwają, a w Polsce... ? W Polsce pojawia się bardzo ważny tekst w Tygodniku Powszechnym. Jego pierwsza część opublikowana jest 3. marca. Druga tydzień później. Autor to ojciec Ludwik Wiśniewski. Pewnie w Salonie24 przetoczyła się dyskusja o tej publikacji. Tekst poruszający, odważny i pełen zatroskania o jakość polskiego Kościoła. Czy to przypadek ? Czy ojciec Ludwik napisał go i opublikował pod wpływem impulsu związanego z decyzją Benedykta XVI ? Nie wiem tego. Jednak czytając go i znając stosunek tego dominikanina do wiary nie sądzę, aby ojciec Ludwik nabrał odwagi po decyzji kard. Josepha Ratzingera. Podejrzewam, iż przygotowywał ten tekst od dłuższego czasu tak, aby jego tezy i sformułowania nie były bezmyślanym atakowaniem kogolwiek, a raczej, aby były odniesieniem od przywołanego już wcześniej fragmentu z Kazania na górze. I jaki jest odzew polskich hierarchów ? Jak reagują bp Dydycz, bp Mehring czy inni pytani przez ojca Wiśniewskiego publicznie ? Nie wiem tego, bo nie ma publicznej odpowiedzi na pytania dominikanina. Jest tylko stwierdzenie abp Michalika o "fałszywych prorokach". Smutne i żałosne, pełne tchórzostwa postępowanie tych, którzy winni być żołnierzami Jezusa Chrystusa. Ze znanych mi wypowiedzi publicznych jedynie abp Muszyński nie uciekł przed pytaniami stawianymi przez ojca Ludwika. " Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi."  (Mt 5,37). Czy to za wiele dla biskupów ?

     Kardynałowie obecni w Watykanie dalej dyskutują. Okazuje się też, że jeden z nich jeszcze przed abdykacją Benedykta XVI rezygnuje z godności arcybiskupa St. Andrews i Edynburga. To kardynał Keith O`Brien. Potem przeprasza jeszcze - co samo w sobie jest wzorem do naśladowania - za swoje zachowanie. Jednak - nazwijmy to - rozwinięcie przeprosin zdumiewa. Kardynał O`Brien przeprasza za - cytat z pamięci - niestandardowe zachowania seksualne. Przypominam, że chodzi tu o molestowanie kleryków, a więc o zachowania homoseksualne. Jestem zszokowany. Czy są standardowe zachowania seksualne duchownych rzymskokatolickich ? No są - to celibat. Jednak ta wypowiedź wydaje się sugerować, że gdyby były to zachowania heteroseksualne to byłoby... No własnie co ? Mniejsze zgorszenie ? "Mniejszy" grzech ciężki ?

     13. marca o 19.06 nad Sykstyną pojawia się biały dym ! To dopiero drugi dzień konklawe, a więc kardynałowie szybko podjęli decyzję. W głowie pojawia się myśl, że to ktoś z dwójki faworytów kardnałowie Scola bądź Scherer. Trzymam kciuki za Scolą, a tu pojawia się... Jorge Maria Bergoglio ! Szybko rzucam się do różnych zestawień, które mam na stoliku w przeróżnych czasopismach i... nie znajduję tam od razu tego nazwiska. Na dodatek pojawia się informacje, że kard. Bergoglio przyjmuje imię Franciszka ! Biedaczyna z Asyżu jako "przewodnik" papieża jezuity ? Ale nam się porobiło - to chyba cytat z Jana Pawła II. Po chwili okazuje się, że to kardynał z Buenos Aires. Wita się z tłumem słowami dobry wieczór. Przemawia bez czerwonej pelerynki, z żelaznym krzyżem na szyi, bez zadęcia, ciepło. Potem kolejne gesty, które potwierdzają, że papież Franciszek obrał za wzór Franciszka z Asyżu, a nie "swojego", jezuickiego świętego, Franciszka Ksawerego. Na spotkaniu z dziennikarzami papież szanując inaczej wierzących nie błogosławi wszystkich głośno, znakiem krzyża, ale robi to w sercu szanując będących tam zapewne muzułmanów, wyznawców judaizmu, hinduzimu i niewierzących. Wszak WSZYSCY jesteśmy dziećmi Boga ! Niby to truizm, ale jakie to odkrywcze i piękne ! Niedzielny Anioł Pański i znów powitanie dzień dobry. I kolejne słowa budzące nadzieję na Kościół wracający do źródeł, po prostu do Dobrej Nowiny ! Nic więcej ! Potem nadchodzi wtorek, święto św. Józefa i dzień Mszy Świętej inaugurującej pontyfikat. I znów ze św. Franciszkiem w "roli głównej". Ornat papieski najprostszy z możliwych. Oprawa liturgii skromna, ale pełna szacunku. Szacunku przede wszystkim dla Boga, ale i dla - na przykład - prawłosławnego Patriarchy obecnego po raz pierwszy na takiej uroczystości - czytanie Ewangelii w języku greckim, tylko w języku greckim, a nie jak wcześniej po łacinie i w grece. Oczekiwana przez mnie homilia jest... normalna. Normalna a przez to piękna i pełna Boga ! Ta liturgia niesie nadzieję na powrót Kościoła do korzeni. Wierzę w to, że powoli będziemy się tam zbliżać - do źródeł wiary, do Dobrej Nowiny. Chciałbym, aby wreszcie homilie dotyczyły głoszenia miłosierdzia, aby dawały ludziom nadzieję i radość, że Bóg jest miłością. Bo w Polsce w wielu kościołach i w wielu wystąpieniach hierarchów Bóg jest groźnym władcą czyhającym na ludzki grzech. A taki obraz Boga jest raczej wizją Starego Testamnetu niż Ewangelii.

     Teraz kilka słów o moich nadziejach. Znamienne jest to, że Franciszek jako imię papieskie zostało wybrane po raz pierwszy ! To wielkie zobowiązanie i wielka nadzieja. Większość naszych duchownych ma niewiele wspólnego z wizją Kościoła głoszoną przez Biedaczynę z Asyżu. Nie bedę tu przywoływał wielu nazwisk. Ograniczę się tylko do jednego, zresztą głośnego od kilku dni w Polsce. Co to za nazwisko ? Czytelnicy bez wątpienia wiedzą ! Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Zastanawiam się dlaczego jego współbracia w biskupstwie nie wpłynęli na niego, aby nie zmienił swego postępowania. Przecież tajemnicą poliszynela były jego "wyczyny". Mówi się, iż w Polsce Kościół jest atakowany przez siły zła w jeszcze większym stopniu niż w okresie komunizmu (sic!). Jednak ten człowiek był objęty ochroną ze strony dziennikarzy i polityków, nawet ze strony polityków niechętnych Kościołowi. to przecież w czasie wspólnej podrózy prezydenta Kwaśniewskiego i abp Głodzia prezydent zachorował na goleń. To po wizycie w kurii gdańskiej delegacji marszłaka Bronisława Komorowskiego, jego urzędnicy mieli problem ze złożeniem kwiatów pod gdańskimi krzyżami. I tak dalej, i tak dalej. A teraz kuria gdańska nie komentuje sprawy, rzecznik przasowy zachorował, a arcybiskup milczy. Tchórzostwo żołnierza Jezusa Chrustusa jest żenujące. Myślę, że również polski Kościół winien wrócić do źródła, do Ewangelii. To tam jest fragment, który dedykuję arcybiskupowi Sławojowi Leszkowi Głodziowi: "Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Jezus mu rzekł: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”. On Mu rzekł: „Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości”. Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”. Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości." (Mk 10, 17-22).

     Na koniec dwa komentarze.

     Po pierwsze. Gdy w dniu ogłoszenia wyników konklawe pojawiły się głosy o rzekomej współpracy z argentyńską juntą Jorge Videli ówczesnego prowicjała jezuitów Jorge Marii Bergoglio, to w Polsce od razu pojawiły się głosy oburzenia. Z jednej strony tych, którzy atakowali kardynała, a z drugiej obrońców. Krytycy domagali się wyjaśnienia wątpliwości. Zrozumiałe, ale byli to też ci, którzy krytykowali polską lustrację wiedząc o tym, że akta bezpieki są jako źródło historyczne wątpliwymi. Obrońców zaś kardunał Begoglio znalazł m.in. w osobach redaktórów Semki i Terlikowskiego, którzy - jak wiem tylko z przekazów - podnieśli sprawę nierzetelności takich oskarżeń. Czyżby wreszcie panowie zrozumieli, że bezpieka - jakakolwiek, prawicowa czy lewicowa - to nie źródło informacji lecz dezinformacji. Ujmą się za ks. prof. Czajkowskim lub biskupem Życińskim ? Panowie - kłania się Mt 5, 37.

     Po drugie. Chamski "wyskok" Ewy Wójciak. Ta zasłużona dla polskiej kultury szefowa jednego z najważniejszych teatrów, poznańskich "ósemek" zachowała się prostacko (?), chamsko (?). Nie wiem jakiego słowa użyć. Żenujące.

 

     Skąd w tym wszystkim Dominik Zdort ? No właśnie, dziś w Radio TOK FM był jednym z komentatorów w porannej audycji Tomasza Sekielskiego. I tam powiedział (cytuję z pamięci): "Jeśli papież zamiast powitania "Niech będzie pochawlony Jezus Chrystus" mówi "dzień dobry", to źle wróży Kościołowi. A gesty papieża podkreślające ubóstwo są "pod publiczkę"."  No cóż, panie redaktorze. Sprawia Pan wrażenie sybaryty. I nic mi do tego. Jednak wezwanie, aby brać dosłownie Ewangelię dla sybaryty muszą być wyzwaniem. Proszę je podjąć. Zna Pan bez wątpienia dalszy ciąg przywołanego wyżej fragmentu Ewangelii św. Marka -  " Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego". A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: "Któż więc może się zbawić?" Jezus spojrzał na nich i rzekł: "U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe". (Mk 10, 25-27). Na pewno bedzie Pan zbawiony.

bytomirek
O mnie bytomirek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka