Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun zaapelował dzisiaj o 24 godzinne zawieszenie broni w konfliktach zbrojnych na całym świecie. Zastanawiam się co ma na celu takie postępowanie... z jednej strony chce się wykrzyczeć w euforii Pokój ludzie! Kochajcie się! a z drugiej zaś zapłakać nad naiwnością ludzi którzy kierują Organizacją Narodów Zjednoczonych. To tak jakbyś powiedzieli władzom Chin - hej, zróbmyi dzisiaj dzień w którym będziemy przestrzegać praw człowieka.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że ONZ stara się jak tylko może zaprowadzić pokój na ziemi. Ale od lat organizacja ta jest fikcją, co udowodnił Bush przed na Irak.
Nie przeczę tego typu organizacja jest potrzebna jednakże wymaga reorganizacji. Nie wierzę, że istnieje możliwość by jakiekolwiek działania zaprowadziły pokój na ziemi całkowity. Kto bowiem by miał tego dokonać? Są przecież Narody którym imponuje siła. Jak im wytłumaczyć, że pokój jest ważny. Jak przetłumaczyć Pakistańczykom, którzy wychowywani są od małego w przeświadczeniu że przeznaczeniem ich jest zginąć w walce z niewiernymi? Jak przerwać kult wojny? Nie da się. Człowiek jest z natury destrukcyjnie nastawiony do przedstawicieli własnego gatunku.
Zatem, jeżeli opuści się kurtynę iluzji, że ONZ jest wstanie zrobić cokolwiek dla pokoju na ziemi to dojdziemy do wniosku, że albo należy ONZ zlikwidować, albo pieniądze przeznaczone na zaprowadzenie pokoju powinny zostać przeznaczone na coś innego... UNICEF, UNESCO...
A może ONZ powinno zostać w formie taka jaka jest? Po to by mieć złudzenie, że czynimy dobrze...
