Dominika Ćosić Dominika Ćosić
4542
BLOG

Tolerancja dla wybranych

Dominika Ćosić Dominika Ćosić Polityka Obserwuj notkę 117

 

Tolerancja dla wybranych
Obserwuję lincz medialno-internetowy na pani poseł Pawłowicz i zastanawiam się, jak ci sami ludzie, którzy oburzają się na żarty z pani poseł Grodzkiej, potrafią teraz wylewać pomyje na panią Pawłowicz. No chyba, że w myśl hasła „nie toleruję ludzi nietolerancyjnych”.
Debata o związkach partnerskich – abstrahując już od faktu, iż politycy powinni się zająć raczej bezrobociem, katastrofą w służbie zdrowa i decyzjami ekonomicznymi podejmowanymi w Brukseli - faktycznie zostawiła niezapomniane wrażenie, poziom dyskusji sięgnął dyskursu straganowego, najdelikatniej rzecz ujmując. I to po obu stronach. Dokładnie posłuchałam różnych wystąpień. W tym wystąpienia poseł Pawłowicz. I choć w wielu punktach – tak, jestem moherem i kwalifikuję się do wysłania na stos w trybie przyśpieszonym – zgadzałam się z jej argumentami, to retoryka i zacietrzewienie wzbudziło we mnie niesmak. Można być przeciwko związkom partnerskim, także homoseksualnym, nie trzeba jednak przy okazji obrażać ludzi, których to dotyczy. I rzeczywiście niektóre sformułowania były niedopuszczalne.
Ale to, co się stało później w przestrzeni publicznej, zwłaszcza internetowej budzi we mnie co najmniej taki sam niesmak. Argumenty typu „stara bezdzietna stara panna” (że przytoczę najbardziej subtelne z określeń), szydzenie z wyglądu, sytuacji prywatnej są poniżej pasa. I tak, jak nie podobają mi się chamskie żarty na temat wyglądu poseł Grodzkiej, tak nie podobają mi się równie chamskie żarty na temat poseł Pawłowicz. Co jednak ciekawe, na ogół opowiadają je ci sami ludzie, którzy jakże się oburzają na śmiechy z Grodzkiej. I którzy owijają się w dzień i w nocy transparentem tolerancji. Potrafię jeszcze zrozumieć wulgarny i dosadny dyskurs – hmm, brzmi to jak oksymoron – kibiców i chuliganów. Oni nie mają pretensji do bycia elitami i uchodzenia za światowych. Ale w ustach ludzi, którzy uważają się za postępowych, światowych i tolerancyjnych jest to co najmniej dziwne. Bo jeżeli domagają się tolerancji i walki z „mową nienawiści”, to powinni zacząć od samych siebie. No chyba, że przyświeca im myśl „nie toleruję ludzi nietolerancyjnych”. Ta zasada usprawiedliwia wszelkie innego typu wulgarne ataki na „oszołomów”, czy to będą krewni ofiar katastrofy pod Smoleńskiej domagający się rzetelnego śledztwa, czy to będą zebrani pod krzyżem na Nowym Świecie, czy też wreszcie politycy z prawej strony sceny politycznej. Ich wymogi stawiane przez tolerancję nie obowiązują i można im bezkarnie nabluzgać, nie tracąc dobrego mniemania o sobie i swoim dobrym smaku. Powtarzam raz jeszcze, nie akceptuję chamstwa w dyskursie publicznym, ale poprzeczkę stawiam wyżej w stosunku do środowisk , chcących uchodzić za oświecone.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka